szerzej:
Poranek wstał mglisty, bezwietrzny, ciepły mimo 10 zaledwie stopni. O siódmej, kiedy zaczynałam poszukiwania grzybów już solidnie lało. Deszcz to żadna przeszkoda, zwłaszcza jeśli się jest na niego przygotowanym, gorzej, że w gęstszym lesie mogłam tylko wzdychać:" Ciemność, widzę ciemność!" 😂 Z konieczności więc grzyboszukanie musiałam zakończyć. Zdjęcie jedno, bo z korzystaniem z telefonu problem, kiedy z wszystkiego kapie. Grzyby zdrowe w 100 proc, jedynie ponadgryzane przez ślimuny.
szerzej:
Podobnie jak w zeszłym roku wraz z moją Lepszą Połową zdecydowaliśmy się na wyjazd urlopowy na Pomorze Zachodnie. Wpisy na naszym Portalu jak i prognozy pogody nie robiły nam wielkich nadziei na zbiór grzybów ale od czego nasz wrodzony optymizm. W końcu w 2019 roku też była susza ale nad brzegami jezior i bagien coś tam można było uskubać. Po drodze stanęliśmy na parkingu niedaleko Czaplinka gdzie nasi znajomi handlują leśnym runem. Mieli trochę świeżych kurek, czyli skoro nazbierali oni damy radę i my. Nic z tego. Praktycznie codzienne wycieczki piesze lub rowerowe do lasu i zera jedno po drugim. Odwiedzaliśmy wszelkie możliwe lasy od starodrzewiu sosnowego i świerkowego po młodniki brzozowe, sosnowe. Penetrowaliśmy brzegi bagien i jezior w końcu też porośnięte lasem. Laziłem również po torfowiskach tam w końcu wilgoci nie brakowało. Nic z tego. Tegoroczna susza wybiła nam z głowy wszelkie grzybobrania przynajmniej w sierpniu. Z grzybów spotkałem jakieś bliżej nie zidentyfikowane na torfowisku, bodajże dwa gołąbki, kilka maślaków w rowie przy szosie aż pod Rąbinem (tam może przeszła burza i było trochę wilgoci), kilka tęgoskórów a na koniec pobytu jednego kozaka-zwiadowcę :) Ciekawostką było znalezienie dużej ilości jakiś drobnych grzybków w naszej piwnicy, ech czemu to nie chciały wyrosnąć boletusy :) Musiały wystarczyć nam zamienniki kapeluszników. Zbieraliśmy więc jagody, których jeszcze przy jeziorach było sporo, a na torfowiskach borówkę bagienną i żurawinę. Może i szkoda, że w ogóle brakło grzybów. Ale czy one są w końcu najważniejsze? Ważny był odpoczynek i sam pobyt w lesie. A i sam las odpoczywa od nalotu grzybiarzy. Na wysyp trzeba czekać przynajmniej do połowy września, a na Pomorzu przy wcześniejszej kilkutygodniowej suszy być może dłużej. Aura zaczęła nam nareszcie sprzyjać i ostatnie obfite deszcze pozwalają z optymizmem czekać na jesień, wtedy powinien przyjść nasz czas.
Pozdrawiam serdecznie Admina i Leśne Bractwo
szerzej:
Krótki, dwugodzinny, wakacyjny wypad do „obcego” lasu więc bez miejscówek ale polecony jako „prawdziwkowy”. Niestety tylko kilka psiaczków i cudnej urody purchawy ( niektóre ogromne) jakich u nas na południu w górach nie widuję a przynajmniej nie w takich rozmiarach. Las przeważnie bukowy i tam nic... w brzózkach na pięknych mokrych mchach owe purchawki. Trzy osoby = zero grzyba i tylko jeden krwiożerczy komar 😉 Spacer piękny. Czuć miejscami grzybnię. Niestety jadalnych brak. Ale lada moment powinno się zacząć....
szerzej:
Nie wiem jaką liczbę grzybów na godzinę mam wpisać w sytuacji w jakiej się obecnie znajdujemy ? Co do zasady, jeszcze nie ma grzybów, bo być jeszcze nie może. Punktowo, poza lasami, coś się zaczyna pojawiać. Odnośnie maślaków wszystkie w jednym miejscu, po przejechaniu 20 km wzdłuż skraju lasu. Wszystkie młode i jędrne, jeszcze bez robaków, inne mikrusy dopiero wychodzą, te oczywiście zostawiłem. Podobnie rzecz ma się z kaniami. Warto wspomnieć, że bardzo poprawiła się wczoraj sytuacja z wilgotnością. Wg. relacji lasów państwowych, w Zalesiu spadło wczoraj 50 litrów na metr kwadratowy. Takie wartości się w okolicy Szczecina nie trafiają, żaden z opadów w tym roku, nawet w przybliżeniu nie może się równać z tą wartością, a i w zeszłym roku nie bardzo sobie taki przypominam. Dodatkowo opady miały charakter umiarkowany, ciągły, wielogodzinny, także ziemia jest mocno nasiąknięta wilgocią. W Kliniskach miało spać około 12 litrów. W Gryficach 55 litrów. Tam też zanotowano kilka dni temu opad, w wysokości 90 litrów. Krajowy Bilans Wodny tak raportował sytuacje z 20 sierpnia Obszar z największym deficytem wody nie uległ zmianie i w dalszym ciągu notowany jest na terenie Pobrzeża Szczecińskiego (Uznam, Wolin, Równina: Wkrzańska, Wełtyńska, Pyrzycka oraz Wzgórze Bukowe), wynosi od -160 do -219 mm. Jest to wartość dla okresu tylko od 21 czerwca do 20 sierpnia. Od tego czasu w końcówce sierpnia było jeszcze kilka kilku litrowych maks. kilkunastolitrowych opadów. Mowa tu o Szczecinie. Tak więc może tu jeszcze bardzo dużo deszczu padać, bez obawy o nadmiar wody.
szerzej:
ten eksperyment kulinarny 😉