(1/h) Pustka! Obleciałam i objeździłam lasy w okolicach- same pewniaki (jak dotąd) i wielkie rozczarowanie. Cały mój zbiór to jedna młoda kania i podgrzybek. Pojęcia nie mam, gdzie grzybów teraz szukać- byłam i w młodnikach sosnowych i starych liściastych lasach. Przeszukałam jagodziny, mchy i wysokie trawy.
(25/h) Las mieszany stare miejscówki, 2 godz. poszukiwań znalazłam jednego podgrzybka i na skraju lasu kilka maślaków, zniechęcona słabym zbiorem postanowiłam wracać. Jednak ciągnie wilka do lasu, przeszłam na drugą stronę drogi i zaskoczenie na obszarze 100*100 w paprociach w dwie godz. koszyk ładnych dużych podgrzybków. Warto być cierpliwym, w tym roku grzybki zmieniły lokalizację. Pozdrawiam wytrwałych.
(30/h) Spragniona grzybów wybrałam się w lasy na wybrzeżu, bo "podobno są". Trzy miejscówki, w których zawsze jesienią pełno podgrzybków, rozpaczliwie puste. Pojechałam kilka kilometrów dalej, tam już na pewno będą! Mech, jagodziny, trochę traw... Wyszłam z lasu z garścią drobnych kurek ( na baaardzo małą jajecznicę może wystarczy) i znalezionym tuz przy drodze maleńkim prawdziwkiem. Zmęczona, zrezygnowana i ciut zmoknięta już zbierałam się do powrotu, kiedy z lasu wymaszerowały dwie grzybiarki z wiaderkami niemal pełnymi grzybów. Dobre kobiety nadały azymut... i po kilku minutach w świerkowo- modrzewiowym lesie, spod gałęzi, spomiędzy traw wyciągałam upragnione grzybki :) Sporo z nich już wyrośniętych, ale zdrowych. W sumie udało mi się zebrać z pół koszyka. Grzyby urządziły sobie w tym roku przeprowadzkę- rosną w miejscach, w których przedtem ich nie było, a zawsze pewne miejscówki świecą pustkami.
(20/h) Przy drodze brak grzybów. Grzybobranie rozpoczęło się dopiero głęboko w lesie, ok 2 km od parkingu leśnego. Po 3 godz zbierania do domu zabraliśmy 2 kg dorodnych, na grubych nóżkach podgrzybków.
(2/h) Chodziłem ponad godzinę po swoich grzybowych miejscówkach. Nalatałem się ponad godzinę i tylko 2 podgrzybki i parę kurek tak że dałem sobie spokój i wróciłem. Jeżeli będzie dalej tak zimno to po grzybach
(3/h) Wybraliśmy się na grzyby najpierw w okolice Drawska Pomorskiego ale grzybów tam nie ma. Kilka podgrzybków - zajączków4 kurki 1 maślak. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na godzinę na drodze na Chociwel i tam 3 podgrzybki. To bardzo smutne grzybobranie.
(1/h) 4 godziny, odwiedziłem wszystkie rodzaje lasu od Wirowa do Wełtynia i powrót do Gryfina. 4 zdrowe podgrzybki w dwóch różnych miejscach. Jest jeszcze nadzieja. Sporo młodych czerwonych muchomorów.
(5/h) Grzybków praktycznie nie ma, nawet tych trujących jest jak na lekarstwo. zwiedzałem nowe miejsca gdyż na wejściu do lasu idąc na swoją miejscówkę napotkałem 2 autobusy ludzi (chyba jakieś zakładowe grzybobranie) ale czemu akurat tu!? chyba nie czytają doniesień na "grzyby. pl";)
(20/h) "Najgorszy jest wiatr... Bo jak jest zimno i nie ma wiatru, to jest ciepło":-) Dziś niestety mocno mi przewiało gnaty. Ale nic to. Pomału chodziła mi po głowie myśl o zamknięciu rozdziału pt. "grzybobranie". Dzisiejszy udany wypad odwleka w czasie tę chorą myśl. W lesie bukowym zatrzęsienie zajączkow w różnym stadium rozwoju. Trafił się również jeden borowy. W lesie iglastym podgrzybek brunatny, młode sztuki na grubych nogach. Kilka ładnych garści kurek gigantów. Cieszy rozmaitość zebranych grzybków.
(0/h) W rejonie mojego corocznego jesiennego "koszenia" grzyby w tym roku zwyczajnie nie wyrosły. Z trudem przyjmuję do wiadomości, że ktoś znalazł np. 120 sztuk, skoro ja ani jednego na kilku kilometrach kwadratowych bardzo grzybodajnego lasu. Widocznie są tajne miejsca w lasach Puszczy Wkrzańskiej dla mocno wtajemniczonych... Chętnie bym zobaczył takie zbiory na własne oczy.
(20/h) Tego się obawiałem, relatywnie udany przedwczorajszy zbiór, był chyba już wysypem, a nie zapowiedzią wysypu. Na wyzbieranych miejscach nic nowego nie wyrosło, miejscówki sprawdzone od lat również puste. Pozostało mozolne szukanie w miejscach nieznanych, czego efektem jest niecałe 120 podgrzybków w ciągu prawie 6 godzin! Przyszłość pokaże, czy było to ostatnie grzybobranie na lewobrzeżu Odry, czy jeszcze się coś pokaże? Mimo, wszystko jak na panujące warunki, zbiór należy uznać za udany. Większość chyba już straciła nadzieje, pomimo weekendu w lesie nie ma prawie grzybiarzy.
(0/h) Las piękny, zero grzybów. Wyjazd w 3 osoby - blisko 2 h chodzenia ani jednego grzyba. Mijaliśmy jednego Pana to 3 grzyby w 2 h - był bardzo daleko w głąb lasu w swoich miejscówkach.
(0/h) Kolejny rajd zwiadowczy. Dzisiaj zaliczyłam trzy lasy- mieszany, świerkowy starodrzew i buki w okolicach Ińska. I znowu totalna klapa! Jakiś muchomorek, kępki łuskwiaków tłustawych, pięknie wybarwione stułki trwałe, ale nic do koszyka! Po telekonferencji rodzinnej decyzja wypadu niedzielnego w lasy pasa nadmorskiego. W okolicach Kamienia Pomorskiego, Gryfic pokazały się upragnione podgrzybki.
(40/h) Rano w tym samym lesie co zawsze. Wysoki, stary, sosnowy. W drodze w głąb lasu napotkany grzybiarz miał już 0,5 wiaderka. Polecił zbierać w jagodzinach. Tak jak napisał Grybiarz na rowerze. Są całe połacie lasu, gdzie nie trafia się nawet psi. Dalej od drogi, w jagodzinach, paprociach i wysokich trawach stoją cudowne podgrzybki z żółtymi spodami. Moje, to większość średniaków. Octowych prawie nie ma, ale kapci też nie. Dziś spotkała mnie niemiła przygoda. Zagubiony w lesie koszyk. Poszukiwania trwały ponad 0,5 godziny. Najbardziej było mi żal grzybów, które już tam były - pół koszyka. Szczęśliwie znalazł się ukryty w trawach. Łącznie do domu przywiezione 6,5 kg podgrzybków. Dla siebie i tych, których zawsze obdarowuję, to na zimę jeszcze mało. Oby tylko pogoda, to... Do zobaczenia w lesie.
(65/h) Po przebraniu 130 podgrzybków/ borowików w 2 godziny, ale uwaga, miałem "więcej szczęścia niż rozumu" i należy przyjąć, że grzybów generalnie nie ma. Grzyby zebrałem na moim polu, ale w wąskim pasie i zaczęły się dokładnie tam, gdzie zazwyczaj się kończą i dokąd nie dotarłem dwa dni temu. Miejsca te, dosyć charakterystyczne, nieraz odwiedzałem podczas wielu wysypów i nigdy tam nic nie znalazłem. Dziś jak się już coś trafiło to był" grzyb na grzybie i grzybem poganiał". Poza tym nie ma nic, nawet grzybów trujących. Ciekawy jestem czy ktoś jeszcze dziś trafił takie miejsce, bo wszyscy napotkani grzybiarze - łącznie trzy ekipy mieli puste kosze. Po zebraniu kosza poszedłem sprawdzić moje stałe drugie miejsce i nie było żadnych śladów po grzybach. Nie zdziwię się, jeżeli następnym razem wyjdę z pustym koszem, nie będzie jednak zaskoczeniem jeżeli za kilka dni będzie bardziej masowy wysyp. W każdym razie moim zdaniem, nie ma do tego żadnych przeciwwskazań. Jest mokro, a temperatury najwyższe w kraju, skoro gdzie indziej wyrosły grzyby, dlaczego mają nie wyrosnąć u nas? Poza tym na tzw. Polanie Sportowej rosło kilka Czernidłaków kołpakowatych.
(0/h) Jesień w pełni, pełnia za pasem... Nosi mnie, robota nie idzie. Może jednak? Jadę sprawdzić lasy w bardziej zazwyczaj "zagrzybionych" okolicach. Tym razem na trasie Recz-Drawno. Zimno. Co chwila coś tam z nieba kapie, ale zdeterminowana ruszam na zwiady. Lasy przecudne, wymarzone na grzybobranie. Mieszane, z dużymi łatami dębów, świerków, brzóz. Ściółka też urozmaicona- chcesz zbierać w mchu? Proszę bardzo! Wolisz czystą ściółkę albo jagodziny? Też masz! Wilgotno, cicho i pusto. Nie ma ludzi, ptaki nie świrgolą, grzyby nie rosną... Rozpacz. Jedyne okazy to cztery ładne szmaciaki gałęziaste, czyli kozie brody "zebrane" na fotkę, kilka wodnich i dwa biedne muchomorki zeżarte przez ślimaki. No bo co mają te biedne żywiny jeść jesienią? Daję sobie jeszcze tydzień nadziei.
(6/h) Ponad godzinna popołudniowa wizyta w lesie. Po przebraniu, co nie zajęło zbyt dużo czasu, zostało 8 ładnych podgrzybków. W lesie pusto, ale tak się złożyło, że na innym postoju, do lasu wchodziły dwie Panie, które napotkałem w drodze powrotnej, miałem więc okazję porównać zbiory. Mniej więcej w tym samym czasie, szukając na zasadzie chybił trafił, znalazły we dwójkę kilka młodych podgrzybków. Ponadto spotkały one innego grzybiarza, który miał podobno 10 grzybów. Ja sprawdzałem tylko miejscówki i tylko na pierwszej po 10 minutach napotkałem grzyby, później jeszcze w dwóch bliskich miejscach napotkałem pojedyncze sztuki i to było wszystko. Na innych polach nie spotkałem nawet grzybów trujących. Ponieważ dużo osób spekuluje, czy jest już po grzybach w tym roku, ja obstawiam tak: grzyby będą, albo nie będą, na pewno się sprawdzi jedna z tych opcji. Jest jeszcze bardzo dużo czasu, wszystko może się zdarzyć.
(0/h) 3 godziny chodziłem i nic nie znalazłem. Spotkałem emerytów ale też szli z pustym koszem. W lesie bardzo zimno, ciężko będzie z grzybami w tym roku.
(15/h) 1. Nareszcie! Pojawiły się na trawniku czernidłaki kołpakowate i to w większej ilości. Mam tanim kosztem wspaniałe kolacyjki przez 2-3 tygodnie:-) 2. W sobotę penetrowałem (bo popadało) lasy wzdłuż "czołgowej" drogi Brzeziny - Barnimie. Szału nie ma, ale koszyk podgrzybków i szmaciaków przyniosłem. Wynik dały 2 siedzunie, każdy po ponad pół kilo.