(60/h) W dużym starym lesie iglastym w niedzielny poranek sporo podgrzybków. I świeże małe i już wyrośnięte. Znak charakterystyczny - brak lokatorów! Nic. Do tego kilka kurek i jedna kania.
(60/h) Cztery wypady: piątek zeszły tydzień - Krasny Las, poniedziałek - Rangóry, piątek - Jelenia Dolina, sobota - Rangóry. Wysyp podgrzybków. Tych pośledniejszych, ale przecież równie ślicznych. Złotawe, zajączki, aksamitne, czerwonawe. A wczoraj, o dziwo, nawet kilka brunatnych. I 1 młoda piękna kania czerwieniejąca. A znajoma znalazła jednego młodego prawdziwka. I choć tych szlachetnych w smaku nie ma, to i tak satysfakcja z biegania po lesie jest. I pełny koszyk. Najgorsze, że potem trzeba to szybko przerobić.
(60/h) Las mieszany z przewagą liściastego (buk). Głównie borowik oprószony i zajączek. Dużo robaczywych i nadgryzionych. Szacunkowo 60 zdrowych na godzinę, ale grzybów, po które się schyliłem 2 x tyle. Znalezione grzyby zarówno młode, jak i starsze.
(200/h) Wysyp podgrzybka i zajączka: ) Po prostu koszenie... na kolanach. Małe czarne zdrowe. W połowie większych robale. Las liściasty ( głównie buki) z domieszką świerka.