(6/h) Lasy okoliczne sosnowe i mieszane z drzewami w różnym wieku słyną z urodzaju grzybów, ale tym razem cieniutko, tuzin podgrzybków i jeden koźlarz babka. Szkoda nóg i butów. Zagajniki, jagodziska i wrzosy puste jak sklepy w późnym PRL, podgrzybki znaleźliśmy we mchu na wydmach porośniętych sporym już lasem. Cała nadzieja w tym, że wszystkie były młodziutkie i zdrowe, może coś się ruszy jeśli wreszcie powieje ze Środziemnomorza a nie od putinowej zmarzliny.
(8/h) Kilka prawdziwków i to w miejscu gdzie w piątek przymrozek nie był uciążliwy. Moja radość na podgrzybki dzisiaj się zakończyła bo w piątek było ich sporo i zapowiadało się nieźle, a dziś znalazłam raptem dwa i dwa malusieńkie z piątku które nawet nie drgnęły ( jeżeli chodzi o wzrost). Czy jakiś wróż powie dobre słowo. Pozdrawiam
(0/h) Ogólnie grzybów jadalnych w lesie brak. Miłym akcentem było znalezienie przeze mnie kępy boczniaków ostrygowatych i to wszystko. Niekiedy spotkać mozna było pojedyncze muchomory czerwone, kępy psiaków i rycerzyków czerwonozłotyh (cukrówek)
(40/h) Musicie mi uwierzyć na słowo, gdyż ulubionego przez Admina zdjęcia pełnego koszyka, brak:- ( Byłam na grzybach w piątek i sobotę i ilościowo podobnie, ale jakościowo całkiem inaczej. W piątek nazbierałam maślaków, zwyczajnego, żółtego, pstrego i na okrasę wzięłam garstkę młodych sitarzy. Gdybym zebrała je wszystkie, mogłabym wpisać 100 na godzinę, ale za nimi nie przepadam. Piątkowy spacer urozmaiciło trochę opieniek dozbierywanych z "moich" pieńków;-) a zebranych przez kogoś innego, dwa borowiki, ze trzy podgrzybki, 5 malutkich, nierozwiniętych kań, w sam raz do słoika, dwie garście pieprznika trąbkowego, ze trzy gołąbki, nie wiem dokładnie które, ale łagodne, i dwa pieńki łuszczaka zmiennego. Nagotowałam zupy na trzy dni, załadowałam suszarkę, zrobiłam 6 słoiczków marynaty. W sobotę aura była zgoła odmienna, co mi z resztą wychodzi bokiem, bo gardło mnie boli, zimno, duło, jak w kieleckiem, ale grzyby były. Nie poszłam już na maślaki, ale przywitała mnie gromada 10 borowików we mchu, zdrowiuśkich, cudnych, potem trochę opieńki, kilka podgrzybków, kilka przypadkowych maślaków, a wreszcie moje ulubione łuszczaki w ilościach hurtowych a na zakończenie, już prawie zmierzchało, kolejnych 8 borowików i pieniek z opieńką. Kosz pełen. Prawdziwki zostawiłam sobie, resztę oddałam matce:-) A zamiast borowików wstawię zdjęcie niejadalnego, ale ślicznego grzyba. Teraz go pełno. Kto wie? Pozdrawiam leśne ludki.
(10/h) Postanowiłem dzisiaj nie przyprawiać Czcigodnego o siwe włosy (albo ich brak – w końcu mógł sobie na Fejsie wkleić fotkę jakiegoś hamerykańskiego amanta), zatem nie będzie poezyi żadnej, ani ryzykownych metafor. Tylko fakty. Lasy na północ od Łodzi, do których z ulubieniem jeżdżę, gołe są, jak święty turecki. Dysponując kilkoma godzinami postanowiłem zakraść się w pobliże (jak podejrzewam) mateczników Baci, na południe od naszego pięknego miasta. Ufny w tutejszych grzybowych donosicieli, że nie wpuszczają w maliny. Rano – zimno pieruńsko, ale że nie zapisałem się do grona sobotnich rannych ptaszków, to przybywszy do lasu około rozważnej godziny 14.00 doczekałem się temperatury, która nie wykręca nóg z... aha, miało być bez poezyi – i nawet słoneczka. Oraz kompletnej rui i porubstwa przedstawicieli grzybowej rodziny. Gołąbki, olszówkowate, panienkowate, muchomory, huby i hubiaki, normalnie szok. Odzwyczaiłem się ostatnio. Tyle, że las przedeptany do imentu i nieprędko trafili się królowie jesieni. W końcu trafiłem we właściwe miejsce – sosnowy starodrzew z grubą kołdrą mchu – tam i tylko tam trafiały się czarne łebki, ledwo-ledwo wychylające kapelusze na boży świat. Rozmiaru marynowanego:-) Zbieraniem tego nazwać nie można, co najwyżej mozolnym dłubaniem, bo rosły raczej pojedynczo, czasami już przemarznięte. Ale – co ważne, trafił się jeden, tylko jeden, zasiedlony, reszta zdrowa i śliczna. Tradycyjnie potaśtasiowałem strony świata (że też to słońce nie chce stać w miejscu!) i udało mi się leciutko pobłądzić, szczęśliwie tutejsze puszcze osiągają rozmiary lilipucie i jakoś znalazłem pojazd. Z przyrody zaliczyłem: rowerzystę górskiego, jednego psa, który miał ochotę mnie ciachnąć, ale rozdarł jadaczkę za wcześnie, zdradziwszy się w ten sposób (a podkradał się umiejętnie), dwa, które mnie obszczekały (jeden okazał się mało groźny i po wzajemnym obwąchaniu dał się pogłaskać) i jednego (labradora oczywiście), który nie chciał się oderwać, taki był spragniony pieszczot. Ludzie. Ja bardzo lubię psy, rozumiem, że zwierzę ma prawo sobie pobiegać, ale na litość boską... Futrzak, który wam wydaje się kompletnie niegroźny, potrafi – bywa – poczuć w sobie lwa, przy czym komuś innemu wcale nie jest do śmiechu, jak się zwierzę na niego szczerzy. Dlatego interweniujcie jakoś bardziej zdecydowanie, biorąc pupila do lasu i spotykając obcego grzybiarza. Po co się wzajemnie denerwować, narażać na pyskówki, a nie daj Boże na odstrzał czworonoga w majestacie prawa? Zobaczymy, co przyniesie następny tydzień, ja pozostaję pełen nadziei, jeszcze nas tegoroczna jesień zaskoczy:-)
(40/h) Na działce 3 prawdziwki i 2 kosiarki, i dużo pracy. Jednak wygospodarowałem godzinę i oto co zebrałem podgrzybki, kosiarki i maślaki które udawały prawdziwki😊. Może to jeszcze nie koniec?
(35/h) To jeszcze nie to ale wraca nadzieja :) 140 grzybkow w niecałe 4 h. 5 borowików, 3 brazowe kozaki, 10 kani, 12 sitarek, 60 maślaków, 12 zajączków, 37 podgrzybków. Wszystko młode i w wiekszości zdrowe. Kilka robaczywych szt zostalo w lesie ale ich nie licze. Powodzenia wszystkim szukającym;)
(0/h) Nie ma nic! Pojedyncze muchomory czerwone i gołąbki z czerwonymi kapeluszami. W jednym miejscu kilka tęgoskórów. Zimno, ciemno, wietrzysko okropne. Dotąd się mogę rozgrzać.
(0/h) Tragedia. Miejsca podgrzybkowe, gąskowe, maślakowe wszystko straszy pustkami. Można za to popatrzeć na piękne kropkowane muchomorki i nawdychać się leśnego powietrza.
(20/h) Dwie osoby 2,5 h troche sie trzeba nachodzić Na wysokim lesie mało, w mieszanym trochę lepiej. Potrzeba troszkę większej temperatuy a było by całkiem fajnie. Wszystko to mały podgrzybek
(30/h) Las okolice Chabielic, Dębiny. Czerwone i brązowe koziarki, stojaki, prawdziwki, maślaki... Wszystko młode zdrowe Trochę mało, ale obserwując opisy że prawie wcale nie ma to ja jestem zadowolony. przez cztery dni wracając z pracy na ok, 1,5 godz. Nasuszone trzy 4 l. słoje i 10 szt. 150 ml. zamarnowanych. Tylko przy scieżkach, duktach, młodniki prawie na polach. W dużym lesie pusto..
(28/h) Dzisiaj zmarzłam na kość. Moja prawdziwkowa miejscówka została mocno oszroniona i ktoś wcześniej tam grasował więc się nie obłowiłam. Ale w lesie niespodzianka tu i ówdzie malusieńkie podgrzybki. Trzeba wznieść modły o noce bez przymrozków to jeszcze poszalejemy po lesie. Pozdrawiam :)
(25/h) Po oględzinach na Pabianickim rynku na, którym było dość sporo grzybów, udaliśmy się do lasu. Po dotarciu na miejsce okazało się, że w lesie nikogo nie ma, gdy weszliśmy w las naszym oczom ukazało się sporo młodych grzybów. 150 sztuk, 3 godziny dwie osoby. Sezon grzybowy dopiero się zaczyna.
(1/h) Las mieszany, stary i młodniki sosnowe. Prawie kompletny brak grzybów jadalnych, pojedyncze egzemplarze niejadalnych. Znalezione 3 koźlarzebabki - 2 osoby i 2 godziny chodzenia -gorzej niż źle!. W lesie raczej sucho, pomimo mokrego ubiegłego tygodnia. Nieudane grzybobranie zrekompensowała jedynie fantastyczna słoneczna pogoda i świeże leśne powietrze.
(0/h) Do lasu wybrałam się ok 14 las zamknięty!!! nie wiem czemu zakaz wjazdu Auto zostawiłam i na pieszo w poszukiwaniu grzybów. W lesie pusto, cicho byłam ponad godzinę i nawet jednego trujaka, nic poprostu nic zero grzybów Zawiedziona wróciłam do domku. W lesie jest mokro potrzeba tylko ciepła by coś ruszyło Pozdrawiam wszystkim zapalonych grzybiarzy
(40/h) Poleciałam o świcie, sprawdzić czy znalezione dzień wcześniej prawdziwki urosły. Ale niestety ani drgnęły. Jednak nie wróciłam z pustym koszyczkiem. W dwie godzinki 27 maślaczków (których dzień wcześniej nie było), 14 kozaków i 39 prawdziwków. Grzybów był w sumie więcej, ale podaję liczbę bez lokatorów. Zmokłam straszliwie, ale warto było. Dzisiaj w nocy zapowiadają przymrozki, ale jadę rano sprawdzić te moje prawdziwki. Pozdrowienia dla wszystkich grzybiarzy.
(40/h) Trzy dni temu wybrałem się na maślaki Dostałem cynka i rzeczywiście nazbierałam cały kosz Dołączyły też kanie. Bylo ich z 20 A dzisiaj pojechałem w te same miejsca i znów koszyk grzybków mimo zimnych nocy było sporo. Ale podgrzybka 0 kanie, maślaki i 3 młode prawdziwki Oby nie przyszły przymrozki!
(6/h) Nie wierzyłam … śledziłam, czytałam i uwierzyć nie mogłam, że niemal wszędzie coś się ruszyło, tylko u nas mapka podejrzanie barwi się na niebiesko. Postanowiłam więc to sprawdzić na własnym koszyku, no i stało się! Grzybów cholera faktycznie nie ma: ( W zdawałoby się niezawodnych od lat i sprawdzonych miejscówkach po prostu jedna wielka kicha. Na 1m2 wśród wysokich traw znalezione jedynie 3 maślaki i 2 podgrzybki, a na pocieszenie w dużym lesie sosnowym cudny okaz kilogramowego siedzunia. I niestety to na tyle. Wybiło dużo muchomorów czerwonych i sromotników oraz bliżej mi nieznanych psiaków, więc jesienny las zaczyna w końcu wyglądać grzybowo. Jednak zimne noce sprawiają, że pomimo pięknej deszczowej aury, jadalna grzybnia chyba stoi w miejscu. Z uwagi na zbliżającą się wielkimi krokami godzinę zero (o matko, to już za tydzień!!!), odpuszczam bieganie po lesie z „arbuzem”, mając jednocześnie nadzieję, że może pod koniec listopada coś jeszcze z runa wybije i uda mi się wymknąć cichaczem z domu na oblatanie moich miejscówek :) A nadziei tracić nie wolno – toż to zeszłoroczny sezon 15 listopada trwał w najlepsze, a kończyłam go dopiero 5 grudnia :) Pozdrawiam wszystkim zapaleńców :) Darz grzyb!!!
(35/h) 3 osoby, 4 h, 360 podgrzybków i 10 maślaków. Las iglasty z mchem. Młodziutkie sztuki choć zdarzają się też większe. 95% zdrowa. Najwięcej rośnie w darni zrytej przez dziki.
(10/h) Mimo deszczu wybralam sie do lasu. Chcialam zobaczyc jak wyglada sytuacja. Las iglasty a podloze to mech. W ciagu dwuch godzin udalo mi sie zebrac: 18 pieknych mlodziudkich podgrzybków, 1 zielonke i 1 kurke. Beda grzyby...
(23/h) W lesie mokro, dużo psiarów, ale grzybów brak. Na miejscówce przy drodze same małe i młode grzybki w tym 13 prawdziwków. Znalazłam również skupisko maluchów które przykryłam liśćmi. Jutro biorę parasol i lecę. Jak nic nie napiszę to znak że ktoś mnie uprzedził. Pozdrawiam wszystkich którzy się jeszcze nie poddali.
(0/h) Katastrofa - nie ma wcale grzybów, nawet psiaki trudno wypatrzeć. Wiele lat jeździmy w te lasy i pierwszy raz się zdarzyło żeby w październiku nie było nic. We dwójkę raptem znaleźliśmy jednego małego maślaczka i jednego podgrzybka. Rozmawialiśmy z miejscowymi i potwierdzają że ten sezon jest kompletnie bez grzybny w tych lasach.
(3/h) Jeden maślaczek, kilka podgrzybków na skraju lasu od strony północnej. Można generalnie powiedzieć, że grzybów nie ma. Przebijają się natomiast muchomory, jest nadzieja na wysyp jeśli będą ciepłe noce. Bo woda jest.