szerzej:
Niby nie planowaliśmy dziś wizyty w lesie, ale Demon od rana snuł się za nami niczym cień. Dobra, na godzinę, nie więcej, sprawdzimy co Dziadek Mróz nawywijał w naszym lesie. Tylko czekamy do 10:30 aż mróz trochę odpuści. Gdy na termometrze pojawia się plus pięć, jedziemy. Jak można się było spodziewać grzyby w lesie zamarznięte na kamień. Wrzucane do koszyka odbijają się od siebie niczym kamienie. Z rarytasów do domu przywozimy 7 rydzów, 5 gąsek zielonych, 3 gąsówki fioletowate, 3 boczniaki ostrygowate, 1 kurkę, 1 borowika i po kilkanaście podgrzybków brunatnych, maślaków pstrych, maślaków zwyczajnych i opieniek miodowych. W sumie prawie pół koszyka. Za to koszyk jak na głównym, piękny, kolorowy, typowo jesienny. Boczniaki dały nam do zrozumienia że już czas przestawić się powoli na grzyby zimowe i uzupełnić ich zapasy. Pozdrawiamy D. i D. & D.
szerzej:
Wracamy do domu. Obiad smakuje po takim spacerze wybornie. Danuta stwierdza że skoro potencjał spada, zapowiadają przymrozki więc Ona jedzie na II zmianę na rydze na naszą miejscówkę. Czasami zastanawiam się skąd Ona ma na to siłę. Wraca do domu jak już zapadły egipskie ciemności, ale zadowolona i w koszyku kolejna porcja rudzielców, wodnich i gąsek zielonych. Obiecaliśmy sobie jutro leniwą niedzielę bez grzybów. Ciekawe jak to się skończy... Pozdrawiamy D. i D. & D.
szerzej:
W przewadze wersje średnie, takie do suszarki. Sporo grzybiarzy jeszcze w lesie. Pewnie tak jak my pojechali do lasu powspominać dziś tych co nie mogą już zbierać z nami bo niebo jest za daleko. Pozdrawiamy D. i D. & D.