(15/h) Trochę człowiek tęskni za różnorodnością, ale póki jest i można pewniew setki na godzinę zbierać to zbieram pieprznik trąbkowy według spontanicznie określonych potrzeb. Napotkałam dziś sporo muzealnych owocników krasnoborowika (5), tylko jeden kapelusz trafił do koszyka. Ślimaki i czerwie też już nie wybrzydzają nawet galaretek kolczasty zaślimaczony... ale dwa zdrowe kąski urwałam by wrzucić do zupy z ciekawości.
W okolicy za mokro i przymrozek przy ziemi utrzymuję się już do 10. Ale jest czas trąbki, to zbieram trąbki.
(2/h) Dwunastego listopada ciepło prawie jak w lecie było, ale grzybowy obfity roczek 2022 na tym jednym tylko borowiku się zakończyło. Darz bór w 2023!
(10/h) Sprawa coraz bardziej się komplikuje gdyż wygląda to na jakiś nałóg - dzień bez lasu i grzybów wywołuje poczucie jakby się zaniedbało obowiązek albo oszukało przyjaciela któremu obiecałem spotkanie. Więc wyciągam koszyk i jadę nie po grzyby ale żeby sprawdzić czy możliwe jest że 11 listopada urośnie jeszcze choćby jeden nowy prawdziwek. I znalazłem najpierw tego małego młodzieńca ukrytego w liściach w pobliżu drogi a idąc skrajem lasu te śliczne pękate średniaczki. Te starsze prawdziwki w koszyku okazały się częściowo zajęte, podobnie podgrzybki. Natomiast maślaki młode jakby to był wrzesień.
(4/h) Parę podgzybków, podsuszony, lecz jeszcze młody boczniak ostrygowaty, kępka płomiennichy. I ciekawostka: stanąłem i patrzyłem i PATRZYŁEM 😅 coś na soseńce wystąpiło może żywica? I skąd to na trzonie się wzięło? Może to łosie rogami wyrzeźbiły.. Hm.
(2/h) Las mieszany, gliniasta górka, spacer w nowym miejscu. Jeden duży zastary prawdziwek dał znać, że grzybnia jest. Jeden młodszy wyrwany chmarze ślimaków trafił do kosza i dołączył do niego jeden koźlarz (jego rodzeństwo zostawiłam ślimakom bo były jużw 3/4 uczty). Obecny był również mleczaj świerkowy lub jodłowy z którego może ze 3 sztuki by ktoś chcący odłowił.
Dziś zamiast grzybiarskiej medytacji, wybrałam słuchanie audiobooka, to na pewno wpływa negatywnie na koncentrację, ale że w ilość już nie pójdziemy...., a chciałam się w końcu dowiedzieć kto zamordował, to taki kompromis.
(2/h) W lesie znalazłam dużo spokoju i nabrałam go pełną głowę. Grzybów wydawało się że jeden na wiele godzin, ale to nie są znane mi lasy więc chodzę jak mi w duszy zagra a nie po miejscówkach. Pierwszy ciepło na sercu zrobił 1 krasnoborowik ceglastopory, następnie trafiły się maślak żółty i koźlarz babka na słonecznym skraju lasu. Pieprznik trąbkowy koszony był grupowo, ale uwaga przy okazji do kosza trafiło kilka (3) grzybków w kolorze żółtym, których nie znam, odrzuconych w domu. W wolnej chwili postaram się oznaczyć co to było. Przy masowych zbiorach trzeba uważać.
Może grzybów jest już nie wiele i dużo łamie serce swym wiekowym dostojeństwem, a człowiek myśli ach gdybym cię znalazła tydzień temu.... Ale spacery w tak słoneczne dni jakie oferuje listopad 2022 to must do! Kolekcjonuje się zdrowie psychiczne i fizyczne...
(25/h) Las mieszany. Tam gdzie dęby, buki, brzozy i inne drzewa liściaste, dywany, ocean rdzawych liści a na gałęziach już tylko ich wspomnienie. O innych znalezionych i zebranych grzybkach będzie później … bo dziś nareszcie pierwszy listopadówy borowik szlachetny wypatrzony szczęśliwie w tymże rudobrązowym oceanie 😍 Tak piękny i urodziwy że przyćmił wszystkie tegoroczne zebrane (a było ich całkiem sporo). 840 gram zdrowego liściopadowego szczęścia 😍 Może to i żaden rekord, ale dorodny on wielce, dumnie swój okrąglutki kapelusz wystawił nad opadłe liście i jak się potem okazało, po odgarnięciu kopy
... szerzej o tym grzybobraniu ...
… tychże liści, niezwykle szlachetnie proporcjonalny jegomość się objawił. Bo i obwód w pasie zacny, i masywny, i jakby w kamieniu rzeźbiony, noga wysoka, żadnych wygibasów i innych barbapapów, no prosty jak świca gromnica 🤩 A dał radość tym bardziej ogromną że blisko głównego traktu w lesie przechodzonym, przeczesanym, gdzie takie okazy chyba tylko w liściopadowym morzu liści znaleźć można. I nie był „wyszurany” tylko aż bił po oczach z odległości kilku metrów. A jak się po chwili okazało (oczy przecierałam ze zdumienia i nawet mnie zapowietrzyło w zachwycie na moment) nie żaden kapciuch na sterydach tylko zdrowy, jędrny Novemberus 😵💫😍🤩 Wiem, nietypowy listopad i sporo takich cudnych prawych nadal gro grzyboświrków znajduje ale … mój ci on ♥️ i On właśnie musiał na mnie czekać 🤗 A ja na niego 🥰 z utęsknieniem 🥰 No dobra, tyle peanów na jego cześć. Starczy 😉 bo mogłabym jeszcze godzinami (ale rozumiecie 😉) bo w takim lesie 😵💫 jakby to jeszcze jakieś świętokrzyskie czy cóś.. ok starczy 😂 A leśny dzień zaczął się dla mnie nietypowo. Po odskrobaniu zalodzonych szyb auta skoro świt, przyzwoicie ~ 8.00 i opuszczeniu krakowskich porannych mgieł, w niespełna pół godziny dotarłam do mojego bajkowego lasu. Pierwsza (i jedyna) była malutka czubajka kania, potem niewielki siedzuń sosnowy, potem ON.. piękny okaz borowika szlachetnego (wszystkie w niespełna godzinę i właściwie w trakcie długiego dojścia do miejscówki pieprzników trąbkowych czyli 😉 mimochodem). Potem jeszcze pierwszy krasnoborowik i podgrzybek brunatny (zdrowy) i herbatka z kanapeczką na pniu w słońcu skąpanymi.. i myśl się pojawiła „dziś chyba tak na pożegnanie bo po jednym grzybku tylko będzie 🤔..” więc dopiero po 3 h leniwie dotarłam na trąbkową miejscówkę. Zaczęłam od końca i mizernie … cztery trąbki czyli jeden 😉 i kolejny popas, tym razem kawa z rogalem „M”.. dłuuugi popas.. myśląc że będzie skromnie i czasu aż nadto.. No i to był wielbłąd 🥴 bo kilka metrów dalej okazało się że jednak nadal pieprzniki trąbkowe można … kosić! I to nie jakieś podsuszone, liche lebiodki tylko kury trąbkowe giganty! Najwiecej tan gdzie wycinka buków, pośród traw, mchów i paproci. Nogi można połamać przechodząc pomiędzy ale 2/3 kosza zapełniłam, mnóstwo małych zostawiłam (oj wrócę za kilka dni jeszcze) już nawet nie patrzyłam za bardzo na boki bo dałam sobie czas na „koszenie” do 14.00 + 1,5/2 h na „szybki” powrót (koniecznie po drodze jeszcze jedna szybka miejscówka na grzybki różne) więc bite (tylko) 2 h zbierania (a i tak mój krzyż mówi że to ostatni raz takie hardkory) i w sumie ponad 8 km i 7 godzin piękna lasu jesiennego … Daleko mam do tych jesiennych kur,.. oj daleko w nogach.. ale je bardzo lubię i nie tylko ja 😅😂 Dziś spore porcje dostali „moi” saunamistrzowie z term krakowskich bo była potem i sauna (strzyżaki ilość umiarkowana ale 🤬 nadal, leśne runo i inne poszło precz) i był obrząd 😉 z dębowymi wiechciami … 😇👹😇 i mała kania też tam trafiła (udało się spełnić prośbę 👌choć osobiście na kaniach postawiłam krzyżyk a tu niespodzianka 😁). Acha, przy trąbkach trafiła się miejscówka z pięcioma pięknymi, nogi większe niż beczki, zamszowymi grubaskami i potem na szybkiej miejscówce jeszcze kilka krasnoborowików. Rurkowce dały ciężar, trąbki ilość 🤪 było co nieść w drodze powrotnej 🤪 No jak? Jak! tu chować suszarki i koszyki!? A do tego takie cudne dni i las jesiennie cichy i melancholijnie piękny … tylko żal że dzień zbyt krótki … 🍂🍁
(10/h) Pogoda piękna, słoneczne przedpołudnie jeszcze ciepło ale czuć już chłodniejszy powiew zwiastujący zbliżającą się zmianę. Natura urzeka pięknem barw szczególnie patrząc na kolorowe ubarwienie naszych beskidzkich stoków porośniętych lasami iglastymi jak i drzewami liściastymi. Wspomnienie prawdziwków zebranych trzeciego listopada wywołuje nieodparty impuls do jeszcze jednej wyprawy do lasu. Ten wyjazd był już ponadplanowy i wcale nie liczyliśmy na jakieś efekty a jednak znowu było trochę adrenaliny. Prawdziwki znalezione pośród liści są zdrowe, jędrne i bez ran od ślimaków. Są jeszcze kozaki.
(15/h) Spacer przed zachodem słońca (15.30) celem był pieprznik trąbkowy oraz przechadzka i cel został osiągnięty. Sztuk było może koło 80 kilka bardzo wyrośnietych. Las mieszany, mech, wszystko zebrane na jednym stanowisku, a i dla innych zwierząt zostało. Dla pieprznika to pewnie też ostatnie dzwonki bo młodych nie było, a trafiłam i na kilka już zamierających, ale że grzybek wytrzymały na mrozy to jeszcze się można nacieszyć. Może kosz trochę mniejszy trzeba zabierać. Nic innego nie widziałam, ale w lesie już się ściemniało, więc kto wie może jeszcze jakieś maślaczki w liściach piszczą.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Bardzo polecam pieprznik trąbkowy bo nie tylko jest smaczny, ale też w moim odczuciu nie jest ciężkostrawny. Nie wiem czemu u nas nie jest dopuszczony do obrotu skoro Skandynawowie go cenią ponad wiele innych gatunków, a w Wielkiej Brytanii nazywa się go zgodnie z tym jak sama o nim myślę zimowym kurką ( winter chanterelle)
(0/h) Dziś wyprawa z wnusiem grzybiarzem po ucha bzowe, ale one rosną na klonie, lub jaworze. Pogoda piękna, to trochę poobserwować drzewa. Na orzechu włoskim piękne boczniaki, wyrośnięte w sam raz a kotlety mniejsze zostaną do podrośnięcia.
(8/h) Wyprawa po grzyby, przy pięknej pogodzie do dąbrowy. I tak sobie myślę może coś zostało dla mnie na poniedziałek. Grzybiarze jeszcze szukają w liściach prawdziwków i ceglasi, bo takie można znałeść, innych brak. W szukaniu grzybów bardzo pomagał wnuś - grzybiarz. I tak znaleziono prawdziwki, i ceglasie, 1 kurka, 1 rydz, 1 podgrzybek, to grzybki zdrowe. W lesie zostały duże wyrośnięte i stare.