szerzej:
Wieczorny spacer po lesie i ten oddech tym powietrzem wprawdzie nie są to bory dolnośląskie we wrześniu czy w pażdzierniku ale jest kop. Idąc cicho podziewasz przyrode, zwierzęta. Jedyny niesmak to strzyżaki no ale nie można mieć wszystkiego
szerzej:
Inne miejsca niż wczoraj i inne grzyby. Nawet koszyka nie wzięłam i to był błąd jak się później okazało, bo dwie eko siateczki nie dały rady 😱😅 Pojedyncze prawe, gdzieniegdzie podgrzybek czy usiatek i nagle na przestrzeni kilku metrów kwadratowych w wysokiej trawie eldorado kozakowe 😍 kozaki grabowe dosłownie jeden na drugim. Od małych do starych kapci 🙂 Dreptałyśmy tam w kółko z 40 minut ale było warto, wyjęta rezerwowa torba 😅😁😍
Dalej było jeszcze lepiej 🤩trafione miejsce z suchogrzybkiem obciętozarodnikowym i mimo, że robaczywe na potęgę to całkiem sporo udało się zebrać bez lokatorów.
I creme dela creme wypadu 😍 trafiona rodzinka masłoborowika żółtobrązowego 😁 rzadki i zagrożony a tu u mnie wyrósł 😅
Gdy wracałyśmy zaczął się najazd 😂😂😂 dziesięć samochodów i mijane wycieczki 😅 "oooo ile Panie nazbierały".
Kto rano wstaje ten ma 😁
Taki niedzielny poranek mogłabym mieć co tydzień 🥰 prawdziwy relaks 😅 mi jednak niewiele trzeba 😂
Dzisiejszy bilans: 26 prawych, 4 usiatki, 12 ceglaków (rodzinka wielodzietna w jednym miejscu, na leśnej drodze 😅), 62 kozaki grabowe, 2 podgrzybki zajączki, 5 podgrzybków brunatnych, 18 podgrzybków złotawych i 30 suchogrzybków - zaledwie kropla tego co było, bo robale i spleśniałe.
I pytanie co zrobić z tak cudownie rozpoczętym dniem? 😍😁😅
szerzej:
Nie narzekam jednak bo poza atakującymi dzisiaj na potęgę strzyżakami, wszystko inne było cudowne 😍 różnorodność w koszyku, robaczywość 20%, w tym nogi wszystkich usiatków i niektórych prawych bez względu na wielkość, obezwładniający zapach lasu, mało ludzi... raczej przebiegający w oddali...... a ja powolutku, krok za krokiem 😅😁😅 wolniej niż w procesji 🙂
Efekt (podane tylko zdrowe): 42 prawe, 10 usiatków, 2 sosnowe, 2 podgrzybki brunatne... hurrrra, 10 podgrzybków złotawych i 10 zajączków, 1 malutki kozak czerwony, 8 bruzdkowanych i 5 babek. Jestem usatysfakcjonowana, szczęśliwa i nasycona naturą 😍🍄🌲
A teraz leje 🌧️🌨️🌧️🌨️
szerzej:
Darz Grzyb! Czwartek, 14. lipca 2022 roku. No to jedziemy! Do lasu oczywiście. W wieczór poprzedzający wyprawę ciągnę kartę, która wskaże gdzie mam pojechać. Wyciągam asa i wszystko jest już jasne. Wysiądę w Bukowinie! Z nielicznych leśnych ludzi, którzy tu przyjeżdżają pociągiem nie ma nikogo. Na stacji wysiadam sam. Sezon jagodowy trwa w najlepsze, ale coś mi podpowiada, żeby z rana podskoczyć na kilka miejscówek grzybowych, zanim na dobre zaszyję się w jagodzinach. Tym kimś lub czymś są kałuże, które gdzieniegdzie można zauważyć. Lokalne komórki burzowe wylały tu więcej wody, niż np. we Wrocławiu. To wciąż bardzo mało, ale to coś nadal mi podpowiada… Mijający tydzień jest rześki, zwłaszcza noce są chłodne. Tropikalne upały zostały odwołane i przełożone na przyszły tydzień. W środę mieliśmy lipcową pełnię Księżyca zwaną “Superpełnią”, z uwagi na jego mniejszą odległość od Ziemi. Przez to nasz naturalny satelita wyglądał na większego i jaśniejszego. Patrząc na ściółkę leśną to jest za sucho i jeszcze tuż po “Superpełni”, a więc zgodnie z teorią niektórych grzybiarzy, nawet “psiaki” nie rosną w lasach. A co mi tam. Niech stracę. I tak idę na jagody to po drodze mogę depnąć tu i ówdzie. Wprawdzie muszę się nieco przedrzeć przez zarośnięte miejsca, ale nie takie krzaczory i trawska się pokonywało. Na starym podgrzybkowym lesie, rzeczywiście nawet psiaki nie rosną. Na grzybki w tych miejscach przyjdzie czas za kilka tygodni. Gatunkiem grzybów, który wielokrotne w życiu mnie zaskakiwał w czasie, kiedy innych grzybów nie było jest koźlarz topolowy, który rośnie w towarzystwie topoli osiki. Konsystencją przypomina koźlarza czerwonego, czyli swojego kuzyna, który również rośnie w osikach. Często jeden gatunek rośnie obok drugiego, przy czym z doświadczenia mogę napisać, że koźlarzy topolowych jest znacznie mniej niż koźlarzy czerwonych, ale często pojawiają się właśnie wtedy, kiedy innych koźlarzy nie ma. Kiedy ujrzałem pierwszego w tym roku koźlarza topolowego, aż potknąłem się z emocji o leżącą gałąź.;)) Od razu zacząłem bardzo wolno chodzić i zaglądać w podłoże dość mocno zarośniętej alejki osikowej. Pierwsze grzyby w danym sezonie cieszą niezmiernie, bez względu na to, jakie by nie były. Dodatkowo zostały znalezione w mocno niegrzybowych warunkach, ponieważ wciąż jest bardzo sucho, a na niebie straszy “Superpełnia”.;)) Zdrowotność pierwszych koźlarzy określam na 70%. Niektóre grzyby miały robaczywe tylko trzony, kapelusze były najczęściej zdrowe. Znalazłem kilka pięknych młodych egzemplarzy, aż w końcu trafiłem na całkiem niezłe skupisko liczące 15 sztuk. Co je “wykurzyło” ze ściółki? Uważam, że to przede wszystkim przelotne burze z obfitymi, ale krótkotrwałymi opadami deszczu, jakie przetoczyły się nad tymi lasami na początku lipca + wspomaganie ulewą z poniedziałku, 11. lipca oraz trwające kilka dni ochłodzenie. Zatem po raz kolejny potwierdza się teza, że jeżeli korzystne warunki dla grzybów zostaną spełnione, to grzyby wyrosną podczas pełni Księżyca, a nawet Superpełni. Drugim jadalnym gatunkiem, który zareagował na lekko grzybowe miejscami warunki to podgrzybek czerwonawy o jaskrawej, przyciągającej uwagę barwie kapelusza. Niestety, ze znalezionych ok. 40 owocników, żaden nie nadawał się do wzięcia. Robaczywość ich wynosiła 100%. Z pozostałych gatunków jadalnych nie znalazłem żadnego innego. Odwiedziłem kilka stanowisk na borowiki usiatkowane, które obecnie mają wysyp w górskiej części Dolnego Śląska, jednak nie znalazłem ani jednego usiatka. To było moje czwarte podejście w tym sezonie do zbioru jagód. W pełni udane, wśród zielonej energii bijącej z sosnowych borów wyściełanych jagodzinami. To są te wspaniałe magiczne, cudowne godziny spędzone z lasem i tysiącami drzew w cztery oczy. W zimie będę za nimi tęsknić i wspominać je podczas oglądania zdjęć. Teraz, przy dziennym świetle można siedzieć w lesie do 21., w zimie po 15. zapada noc i bez latarki nic nie widać. Mija już miesiąc odkąd wystartował sezon jagodowy, ale jego ostateczną ocenę wystawię tradycyjnie w podsumowaniu, które ukaże się w listopadzie lub grudniu. Przyroda wchodzi w półmetek meteorologicznego lata. Owoce i owoce pozorne zaczynają zwiększać rozmiary i przyciągać uwagę radosnymi letnimi barwami. Nieodłącznym symbolem tego okresu są dla mnie jarzębiny pospolite, które już można podziwiać, zwłaszcza po skrajach lasów. Dopiero co kwitły jeżyny, a tu już tylko wyglądać, kiedy zaczną dojrzewać pierwsze owoce. Może wybiorę się na ich zbiór pod koniec lipca lub na początku sierpnia. Nie wszystkie krzewy wykształciły już owoce. Spotkałem jeszcze takie, które dopiero kwitną, ale te z widocznymi owocami przeważają. Przyroda nie próżnuje, codziennie w jakimś stopniu przeobraża lasy. Za kilka tygodni impuls zmian padnie na wrzosy. Czwartkowa wędrówka po bukowińskich ścieżkach obejmowała stosunkowo wąski teren, chociaż czasu miałem na tyle dużo, że spokojnie dałem radę odwiedzić kilka miejscówek grzybowych i innych, ważnych dla mnie z wielu powodów. Wewnątrz leśnej Świątyni mamy letnią bujność i gęstość. Wszelkiego zielska narosło dużo, gdybym miał wskazać najbardziej zarośniętą w lesie część roku to można napisać, że właśnie mamy z nią do czynienia i potrwa ona do września. Później zacznie się stopniowo przerzedzać. Skrywa się w niej dużo zwierzyny. Widziałem kilka saren, jeleni, zajęcy, a nawet watahę dzików przedzierającą się wydeptanymi przez kopyta ścieżkami. Niestety nie udało mi się ich sfotografować, gdyż widziałem je dosłownie przez moment i to z dalszej odległości. Ptaki wciąż radośnie śpiewają, ale nie notuje się już tej intensywności koncertowej, z jaką mieliśmy do czynienia w kwietniu, maju lub czerwcu. Śpieszą się z wychowaniem potomstwa i nie mają tyle czasu, żeby cały czas ćwierkać i skrzeczeć.;)) Las pożegnałem w blasku lipcowego Słońca, z letnim klimatem i poczuciem spędzenia dnia w najlepszym towarzystwie, jakie może się trafić leśnemu włóczędze. Tu, gdzie każdy dąb jest bratem, a sosna siostrą, czuję się fantastycznie! Wersja brutto relacji na www. lenartpawel. pl Pozdrawiam leśnych wędrowców!