szerzej:
Piękna polska złota jesień w dolnośląskim lesie. Rano rześko - 8-10 stopni, później 20 i chyba wyżej. Jak stawałem w lesie za Miodarami to aut stało parę. Po godzinie było ich więcej niż grzybów w koszu. A w lesie ludzi jak w markecie - czas było zmienić okolicę i uciec do głębokiego matecznika, gdzie tylko jelenie i dziki - i się opłaciło... W kameralnej atmosferze wśród mchów i bez paproci, w przejrzystym lesie brązowe łebki lądowały w moim koszu. To było grzybobranie "na jakość", a nie "na ilość".. Pozdrawiam spragnionych leśnego spokoju. No i grzybów!
szerzej:
Witam, zdjęcie przedstawia dzisiejszy 2 godzinny zbiór, przeważnie małe podgrzybki rosnące w lesie sosnowym ale szukać ich trzeba w pobliżu mchów oraz niedużych stert gałęzi, kilka maślaków, był 1 borowik ale już nie do wzięcia, grzybki 95% zdrowe, niektóre maluszki zostały w lesie, las suchy a podgrzybki czują czas że chcą rosnąć a bidulki lekkie bo brak wilgoci, może i by było ciut więcej, ale zbieranie w pośpiechu bo po obiedzie w trasę, pozdrawiam grzybiarzy.
szerzej:
dużo grzybiarzy i każdy coś trafił -ogólnie bardzo sucho jak nie popada to jak się pojawiły tak się skończą
szerzej:
Mój kosz jest na prawdę ogromny. Żeby go zapełnic taką młodzieżą trzeba się duuuuużo naschylać. Dzisiaj schyliłem sie nieco ponad 500 razy. podgrzybki od średnicy 1 gr w zwyż. 90% małe czarne łebki (do marynowania). Wypad i grzybobranie udane ale trzeba trafić na las gdzie jest wiecej wilgoci. Pozdrawiam Leszka i Władka moich dzisiejszych grzybowych kompanów, którzy też nie wrócili z pustymi rękoma 👍😁
szerzej:
Krótki półtoragodzinny spacer po młodym lesie. Pierwsze grzybobranie mojej czteroletniej córy i pierwsze od lat żony. Dziewczyny pięknie się sprawiły, tato dumny i blady:-) Cieszy, że niektóre dzieci chcą iść do lasu, zamiast kisić się w domu. Może ten świat nie zginie jednak tak marnie, jak to się zapowiada...
szerzej:
Razem z Moją Kochaną Żoną wracając z grzybowej porażki w województwie wielkopolskim zahaczyliśmy o lasy w okolicy Oleśnicy. Pojawiało się sporo pozytywnych doniesień. A szczególnie często padała nazwa Miodary. Nie znam tych lasów ale cóż robić w desperacji. Pojechaliśmy w tym kierunku... Czegoś takiego jak żyję i zbieram grzyby (a jest to dzieści lat) nie widziałem. Samochodów jak w weekend w galerii handlowej! Widać że strona grzyby. pl stała się popularna. Brawa dla Admina. Z drugiej strony, niebezpiecznie pisać doniesienia bo to zwabi setki ludzi do tego lasu.
Wracając do grzybobrania. Jadąc przez te zatłoczone lasy tylko spojrzeliśmy z Żoną po sobie. Nie, to nie dla nas. Rzut oka na mapę i decyzja - pojedźmy do miejscowości Białe Błoto. Może będzie mniej ludzi. Rzeczywiście było znacznie mniej i okazało się że są też grzybki. Nie oddalaliśmy się daleko od auta ale kilkadziesiąt minipodgrzybków trafiło do kosza. Zdecydowaliśmy się wracać do domu. I tak jadąc, po drodze (nawet nie wiem gdzie to było) zaproponowałem "może wstąpimy do tego lasu?"Żadnych aut, ludzi. Nie oddalaliśmy się daleko od drogi a grzybki wyskakiwały pod naszymi stopami grupkami. Plecy bolały od ciągłego schylania. Maksymalne gniazdo wyniosło ok. 40 grzybków. Prawie wszystko to maleństwa więc ciężko było kosz napełnić. Ponieważ musieliśmy odebrać naszego Brzdąca od Dziadków, dlatego nie mogliśmy więcej czasu spędzić w tym pięknym dniu w lesie.
I na koniec uwaga dla tych co twierdzą, że podgrzybki wszystkie zdrowe. podgrzybki są robaczywe specyficznie. Otóż mniej więcej w 2/3 nóżki. Na szczęście dość łatwo to wyłapać. Jeśli przy odcięciu nóżka jest wilgotna, lekko szara to prawdopodobnie grzyb wyżej jest robaczywy. U nas myślę, że co najmniej połowa nóżek została w lesie. Kapelusze rzeczywiście zdrowiutkie.
Grzybobranie zaliczone pomimo przerażającej suszy. Teraz czekamy na cud i prawdziwki w Borach Dolnośląskich.
szerzej:
Niby sucho a wysyp. Ludzi jak na dworcu kolejowym, ale każdy wychodził szczęśliwy. podgrzybki rosną jak to one grupami po naście sztuk. Głównie w mchu. Trochę mi brak prawdziwych (aczkolwiek u niektórych widziałem ). Pozdrawiam i Darz bór (-:
szerzej:
Byłem w lesie od świtu do zmierzchu, równe 12 godz. przeszedłem wiele km., a z tych statystycznych 12 grz./godz. wynikałoby że znajdywam jednego co 5 min. Oczywiście tak nie było. Te lasy są w tym roku wyjątkowo suche, (jeszcze bardziej niż Bory Dolnośląskie gdzie byłem 3 dni wcześniej) i jak słusznie zauważyła WBożenia lepiej zapomnieć o swoich miejscówkach z poprzednich, lepszych sezonów i szukać innych miejsc. Jakieś 80% grzybów znalazłem w jednym miejscu gdzie trafiłem przypadkiem bo musiałem ominąć trwającą wycinkę. Wróciłem tam gdy drwale odjechali, i przeżyłem wielki, traumatyczny szok! Jedno z moich ulubionych miejsc w tych lasach..., jedne z najstarszych buków w tych lasach..., prawdziwki, ceglasie..., Nie ma nic!:- (( Ale to osobny temat. Wracając do zebranych grzybów - 2/3 to zajączki znalezione tylko w tej jednej miejscówce, reszta - młode podgrzybki (wszystkie zdrowe) większość znaleziona tam gdzie zajączki, których z reguły nie zbieram, bo przeważnie 90% jest robaczywych lub zapleśniałych, ale tym razem 90% było zdrowych! Na wzgórzach lepiej szukać miejsc niżej położonych, zacienionych i mchów, gdzie zachowało się jakieś minimum wilgoci, ale to wcale nie musi być regułą. Wracałem przez dużo wyżej położony stary las sosnowy, wyschnięty na pieprz zacząłem znajdywać tzw. czarne łebki. Niestety nie miałem już czasu żeby tam połazić, pociąg nie czeka na spóźnialskich grzybiarzy;)
Podsumowując - czy to końcówka, czy może początek jakiegoś małego wysypu w tych suchych warunkach? Nie wiem, każdy sezon grzybowy jest inniejszy;))
Ale niech ta szklanka, przepraszam koszyk;) będzie bardziej do połowy pełny, niż pusty, a najlepiej żeby był w obydwu połowach pełny;)
Czego wszystkim życzę! Pozdrawiam;)
szerzej:
W lesie ok 12.30, dość sporo grzybiarzy. Same młode podgrzybki rosnące w 30 -40 letnich sosnach w miejscach gdzie było bardzo sucho. Niestety znowu kilka miejscò wek zastaliśmy wyciętych w pień lub zniszczonych przez trzebiež, nie rozumiem miliony Polakò w zbiera grzyby i nie można ograniczyć tego procederu.
szerzej:
To samo ma się z "grzybiarzami", dzisiaj stado różnego typu ludzi zdeptało lasy i śmieci! Ech co rok to samo.
szerzej:
Do lasu przyjechałem późno ok 13:00. Las wysoki z przewagą młodników i tam 1 podgrzybek wyrosnięty plus 8 kani - małe. Potem zmiana lasu po konsultacji z miejscowym grzybiarzem. Konkretnie wskazał gdzie mam iść. No i tam chodzenie i zbieranie młodzieży. Szału nie było, ewidentnie brak wody. Tam zebrane ok 100 szt. Jeden z lokatorami. Coś tam rośnie ale to nie to...
szerzej:
Ludzie cały czas chodzą. Każdy liczy na cud 😊 Widzieliśmy mnóstwo żółtych maślaków i kilka młodych kań. Jak na te warunki jestem mega zadowolona.
szerzej:
Witam,
Potwierdzam, że coś się rozkręca (mam nadzieję) bo pogoda wakacyjna przez tydzień i nie wiadomo co będzie dalej. Dokładnie Złotówek ( ten kawałek lasu od głównej drogi na Milicz, z braku czasu nie wszedłem w las w kierunku Białe Błoto. Las bardziej wilgotny, od drogi głównej na Milicz wchodzę prosto w ten las. Wiem, że tam pewnie zebrałbym na wzniesieniach podgrzybka. W lesie od 7-10, pojechałem nieprzygotowany w ogóle na rekonesans. Natura rządzi się swoimi prawami, rano mgły a i pewnie ubiegłoroczne deszcze grzybnie tak zruszyły, ze jest w stanie sobie poradzić w takiej suszy. Jak na pierwsze moje podejście w tym sezonie, jestem zadowolony. Potrzebny jakikolwiek deszcz i będzie dobrze.
Pozdrawiam i życzę udanych zbiorów.
szerzej:
W każdy dzień jeden "zapleśniały" staruch wraz z młodą i piękną małżowinką (choć jest ona w tym samym wieku co wspomniany staruch),
czas cztery do pięciu godzin łażenia każdego dnia. Miejsce las powyżej Miodar w kierunku na Białe Błota. Rozwiązał się worek z podgrzybkami, są cudownie świeże i aż "trzeszczą" jak się je wrzuca do koszyka. Większość malutkie z łebkami o mniejszej średnicy jak dwuzłotówka. Lokatorstwo-robactwo poniżej jednego procenta i to głównie w nóżce. Fantazja grzyb suchy, jędrny. Jest tylko jedno ostrzeżenie. Nie wolno szybko chodzić, stopa za stopą pomalutku bo podgrzybkowe dobrodziejstwo sprytnie pochowane. Najlepiej przechodzić te same miejsca z różnych kierunków iza każdym razem się coś znajduje. Moja pani śmiała się, że najlepiej było by chodzić na kolanach, ale stanowczo odmówiłem co by mi się mięsień piwny nie wlókł po ziemi...