(30/h) Byliśmy tam pierwszy raz. Grzyby zbierane od czasu wejścia w las za Wronkami dalej w kierunku Mokrza od godziny 9.30 do około 13.30 kiedy to postanowiliśmy zdążyć na pociąg 14.06 do Poznania. Nie wiem ile to na godzinę ale uzbieraliśmy 2 koszyki. Same podgrzybki niestety bez borowików, parę koźlaków. Całkiem nieźle jak na niedzielę. Zdjęcie zrobione na dworcu w Mokrzu.;-)
(70/h) Las typowo iglasty, podłoże na którym występują podgrzybki to mech i trawa. Małych grzybów prawie brak, duże i średnie nadjedzone przez ślimaki. Zbieranie przy pięknej pogodzie i słonku. Pozdrawiam Grzybiarzy
(60/h) Same podgrzybki, starsze, żadnych młodych, trzeba trafić na miejsce. W 3 osoby w niecałe 2 godziny zebraliśmy pełen koszyk, jak to mówią d... nie urywa, ale na obiad będzie :)
(20/h) Ostatni moment na zbieranie grzybów. Przez 3 godziny da sie uzbierać wiaderko podgrzybków, ale sporo juz poplesniałych i z rana zamarznietych. Prawdziwki 3 szt na dzien i koźlarków 5 szt.
(90/h) Jest piękna jesień sa grzyby wiec czego tu chciec od zycia BOrowiki 30 szt a tak same łebki no i pare slicznych kozaków a wiec plan sie udał mamy zapasy na Wigilięi święta :)
(90/h) Masa grzybów juz mysałem ze to tyko skonczy sie spacerem a tu takie niespodzianki podgrzybków mnóstwo, kozaków też a jakie piękne zdrowe prawdziwki
(60/h) W lesie po południu gdzieś od godziny 14-30/17-30 mokro. Dużo podgrzybka tylko trzeba mieć miejsce! coraz większy wyręb drzew zamienia się to z tygodnia na tydzień! mało drobnicy same większe sztuki coraz więcej robaczywych ale i tak większość zdrowych czyżby znowu sezon się rozpoczynał?Zbieranie utrudnione paprocie klapły liście opadają! o tej godzinie ludzi zero nawet przy drodze grzyby można zbierać! Na początku zbierałem grzybki nadgryzione ale z biegiem czasy grzyby nowe-zdrowe! Ze zbiorów jestem zadowolony!!!
(40/h) Na skraju "naszego grzybowego" lasu są prywatne posesje, potem wąska droga wśród pól więc w okolicy nie ma gdzie się zatrzymać. W samym lesie są szerokie drogi. No i przy tych drogach parkują jesienią grzybiarze. Chyba przeszkadzają miejscowym myśliwym bo Ci chodzą i robią zdjęcia rejestracji zaparkowanych pojazdów. Dzisiaj zrobili takie nam: ( Jak podeszliśmy do auta (spacerowaliśmy tak by mieć auto na widoku bo nie jest nasze) to zero przedstawienia się przez strażnika (chyba strażnika, ewentualnie jego kolegi myśliwego bo był uzbrojony) tylko w ciszy robił zdjęcie i mruknął, że mamy się spodziewać mandatu i odszedł. Sytuacja przykra dla nas bo jesteśmy wielkimi miłośnikami przyrody, sama ukończyłam studia z zakresu ochrony środowiska, jak nie ma grzybów to chociaż pozbieramy śmieci po kretynach, którym brak kultury i staramy się parkować w takim miejscu żeby nie wjeżdżać tam gdzie już pełno aut zryło ściółkę lub jest przesuszona, tylko gdzieś w bocznej alejce (ale gdzie nie ma krzewów itd.), a tutaj taka nieprzyjemna sytuacja. Dziwię się, że pan nie wystawił bezpośrednio mandatu do ręki... więc obstawiam, że miejscowym myśliwym przeszkadzają goście i donoszą leśnikowi: ( Zapewne panowie robili "obchód" od wczesnego ranka bo wręcz zadziwiający był brak grzybiarzy. Z jednej strony zachęca się ludzi do spacerów na łonie natury, z drugiej do lasu wjeżdżać nie można... a parkingi kilka km dalej. Poza tym nikt o zdrowych zmysłach nie zostawi samochodu na jakimś przydrożnym parkingu kilka km od zabudowań i miejsca grzybobrania, bo to jak proszenie się żeby ktoś to auto ukradł. Najgorsze jest to, że las traktują jak własność a grzybiarzy jak intruzów, a to przecież nasze wspólne dobro i to dzięki podatkom mają pracę! Zamiast pokazywać władzę i wzbudzać niechęć warto byłoby wskazać alternatywne miejsce parkowania, pouczyć, edukować: ( Obawiamy się, że to będzie baaaaardzo drogie grzybobranie i ostatnie bo czas ostro zacisnąć pasa: ( Na szczęście grzybów było sporo więc z głodu nie umrzemy. Pojawiły się zielonki w sporej ilości i młodych podgrzybków. Pozostało czekać na mandat i liczyć na niską kwotę: (
(70/h) Gdy dojechałem do lasu były minus 3 stopnie. Z początku grzyby wyglądały jak mrożonki ale potem było już pięknie. Uzbierałem 340 podgrzybków (duże i małe), 4 kanie, 3 podgrzybki zajączki, 3 kurki i dwa kozaki. Opieniek nie zbierałem. Grzyby zbierałem w 5 godzin.
(40/h) Obrzeża lasu wyzbierane, ale jak weszliśmy wgłąb to grzybów sporo kilka sów, dwa szmaciaki ( kozia broda ) a reszta to czarne łepki, nie wspominam o opieńkach bo tych jest wysyp nie liczyłem do ogółu, dwa dni temu po raz pierwszy w naszych lasach ( Murzynówko ) trafiłem na rydze dosłownie dwa ale niestety całe robaczywe...
(100/h) okolice Gniezna las stary sosnowy, podgrzybki kilka prawdziwków wprawdzie grzybki trochę nadgryzione ale bez mięska w lesie złota polska jesień czysta przyjemność pozdrawiam
(60/h) Grzybów sporo, większość to młode osobniki (octowe) pogrzybki, cały czas rosną mimo suszy w lesie. Jeśli popada i utrzyma się temperatura jeszcze troche pozbieramy. Głowie na wysokim mchu, las mieszany. Kilka prawdziwków jeden okazały, załączony na foto. Kapelusz ok. 16 cm. Pozdrawiam Grzybiarzy!!
(100/h) Trzy dni w lesie i każdy inny. W sobotę zbierałam od południa, bo trzeba było odespać nocną podróż. Starodrzew sosnowy. podgrzybki brunatne, sporo płachetki, nieliczne maślaki zwyczajne i dość dużo gąski zielonki i kilka sztuk niekształtnej, maślak pstry, podgrzybek zjączek. W stałych miejscówkach mnóstwo grzybiarzy, pół Poznania do Piłki zjechało, ale znalazłam mniej oblegane miejsca, w końcu Puszcza dość duża, i w ciągu 4 godzin efektywnego zbierania miałam 6 dużych koszyków. Gdyby tak było przez 3 dni, wpisałabym 230 na godzinę, bo tyle było w sobotę. Pogoda jak marzenie, kolory lasu powalają na kolana. Przed wieczorem, po powrocie z podgrzybków, skoczyłam w młodnik sosnowo-brzozowy koło domku, ale tam pustka, tylko kilkanaście starszych koźlarzy babka (jak mawia mój kolega grzybiarz - "Na co komu starsze babki?") i jeden ogromny pomarańczowy. W nocy popadało trochę, ale mało. Wiem ile padało, bo obrabiałam grzyby do 1 nad ranem i latałam do studni po wodę. Niedziela była pochmurna, myślałam, że to ludzi odstraszy, ale gdzie tam. Grzybów zdecydowanie mniej, powiedziałabym o połowę mniej. Tym razem kilka borowików zdrowiutkich przy dukcie leśnym obsadzonym brzozą, poza tym karta dań podobna do sobotniej. W niedzielę skończyłam grzyby przetwarzać przed północą, bo zajęta byłam wcześniej pracami konstrukcyjnymi na działce. Dziś rano miska z wodą pod studnią pokryta była półmilimetrową warstwą lodu. Studnia jakoś nie zamarzła, na szczęście. Pojechałam do lasu dopiero koło 11 i weszłam w miejsca, w których jeszcze nie byłam i znów sporo podgrzybków, kilka borowików, znów płachetka i gąski. Znalazłam też na porębie przed działką stanowisko opieńki żółtej i nacięłam ze 20 wiązek młodziutkiej, na marynatę. Podsumowując, wyjazd bardzo udany, chociaż, moim zdaniem, w puszczy już po wysypie. Dominują grzyby kilku do kilkunastodniowych. Młode tylko na pagórkach z południową wystawą. Brak koźlarzy, niewiele borowików. Prawie zniknęły gołąbki. Z niejadalnych sporo zasłonaków, lisówki, krowiaków podwiniętych i aksamitnych, rycerzyków czerwonozłotych, grzybówek no i całe połacie zaczerwionych sitarzy. Klon, na który mam widok z okna wygląda, jakby płonął czewienią i złotem. Klangor dzikich gęsi, gacek przelkatujący o zmierzchu koło mojej głowy, zachód słońca, jak z kiczowatej pocztówki pozwoliły naładować baterie na następny tydzień. Pozdrawiam leśne ludki.