(20/h) Sezon grzybowy uważam, za zakończony. Grzyby nie rosną, a stare niech spokojnie się rozmnażają. Ten rok był udany. Bo chociaż późno, inaczej jak w poprzednie lata grzyby obrodziły. Sprawdza się też twierdzenie, że tzw. miejscówki są czasem niezawodne. Dlatego warto je mieć i często odwiedzać. Zanim nie padną łupem drwali. Zadziwiająca jest ich wszechobecność, we wszystkich regionach kraju. Trwa masowy ogólnopolski wyrąb lasów. A co za tym idzie towarzyszy temu potworny bałagan. Lasów się nie sprząta. Pozostają stosy gałęzi i drzew po przecince. I nie ma to nic wspólnego z ekologią. To po prostu źle pojęte wyobrażenie o zarządzaniu lasami. Tam gdzie są parki narodowe, rezerwaty przyrody, to niech drzewa spadają i umierają jak chcą. Ale w lasach nie podlegających i nie będącymi rezerwatami, to chrust i gałęzie do pieca. Dlaczego przez całe wieki ludzie zbierali chrust i nim pali, bo w ten sposób las był czyszczony, a przez to zadbany. Ale dziś w dobie osiągania czystego zysku, lasom państwowym żal pieniędzy na wywożenie i stworzenie programu czyszczenia tego co ma służyć wszystkim. I dlatego programy pseudoekologiczne zadomowiły się w siedzibie lasów państwowych. I to jest cala prawda, gorzka tak jak goryczak pospolity. Ale, dosyć tego na co nie mamy wpływu. Pozdrawiam grzybomaniakow.
(30/h) Ostatki grzybobrania. Jeszcze gdzieniegdzie można trafić niespodziewanego ładnego grzybka. Ale to już końcówka. Pora na gąski, i koszyki pójdą na urlop.
(30/h) Piękna pogoda. Jeden rydz, kołpaki (dużo), podgrzybki młodziutkie, ale i do suszenia, maślaczki i nagle laseczek z opadłymi liśćmi, a pod tymi liśćmi mnóstwo zielonek - ślicznych jaskrawozielonych. Kilka słoiczków w marynacie i sporo ususzonych grzybków. Pozdrawiam.