... szerzej o tym grzybobraniu ...
.... Przed weselem w rogzinie postanowiłem się trochę dotlenić. Zabrałem koszyk i wyruszyłem do lasu. Jak zawsze trudno było się zfecydować gfziie jechać🤔 Padło na dąbrowy, dlatego że blisko, a po drugie, dawno tam nie byłem. Jakiż było moje zaskoczenie, kiedy po wejściu do lasu znalazłem 6 pięknych borowików. Dywan z liści tylko utrudnieniał poszukiwania, ale to właśnie lubię najbardziej. Podczas tego prawie dwugodzinnego spaceru zebrałem pinad 40 borowików, ku memu zaskoczeniu rośnie dużo młodzieży. Szkoda tylko żeiałem ograniczony czas, a miejsca w koszu też zabrakło😉 Następna wizyta w tym lesie, będzie napewno przy okazji odwiedzenia grobów żołnierzy AK, 1 lub 2 listopada. Pozdrawiam☺
(7/h) Piękne zakończenie sezonu - las ugościł nad nie tylko idealnymi warunkami spaceru, lecz także dość przyzwoitymi zbiorami, co widać na zdjęciach. To jednak już naprawdę końcówka - bardzo sucho (lasy iglaste, miejscami dąbrowa), znaleziono kilka prawdziwków, w tym jeden wuja - olbrzym, podgrzybki, w tym czarne łebki, zajączki, brunatne, kilka rydzy, garść świeżych sitarzy. Co ciekawe - każdy (ekipa czteroosobowa) po kilka ładnych świeżych maślaków. Słońce przypiekało, w lesie praktycznie nie ma już ludzi, czuć atmosferę przyrody przygotowującej się do zimowego snu. Dziękujemy za sezon. Do zobacz
(5/h) Spacer po znanych miejscowkach i nic, tylko na obrzezach lasu 5 malych kań. Moja wnusia bardzo chetna na spacer po grubej murawie lisci. Spodkalismy 4 walczace sroki ale nie udalo sie zrobic zdjecia.
(15/h) Półtorej godziny w lesie, dwadzieścia pięć rydzy wpadło do koszyka. Las iglasty, z nielicznymi wstawkami drzew liściastych. Sucho i jeszcze raz sucho. Z grzybów tylko rydze, a z innych "przyjemności" strzyżaki, brrr.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Nigdy nie zbierałam rydzów, widziałam na żywo, ale nie zbierałam. Kiedyś ten pierwszy raz musiał nastąpić. Dziś po południu z koleżanką bryknęłyśmy do lasu. Dla mnie on dziewiczy był, dla koleżanki nie. Dlatego musiałam jak ta satelita, w miarę blisko się niej trzymać. Nie wiedziałam, że grzyby te mają takie grzybne kryjówki. Jako, że nastawiona jestem na inne grzyby i na nie wzrok mój wyostrzony jest, po prostu te małe rude cwaniaki dziwnym trafem omijałam. Koleżanka zaprawiona w zbieraniu tychże spryciarzy co chwilę się schylała. Zbiór jej był bardziej okazaly niż mój. Ale wcale nie psioczę, tylko wdzięczna jej jestem, że na taki pomysł wpadła i lasu swojego mi użyczyła. W końcu i ja kryjówki tych paskudników zaczęłam dostrzegać i do koszyka z nowo nabytym zamiłowaniem do nich wkładać. Dzień cały miasto moje ukochane otulała mgła mleczna z mieszanką pyłów smogowych, co nastrój ponury powodowało. Po przejechaniu iluś tam km zakopianką, oczom naszym piękne słońce się ukazało i przez cały pobyt w lesie nam towarzyszyło. Jako, że las ten bardziej iglasty, jesień wieloma barwami nie pomalowała drzew, ale i tak pięknie było, strumyk szumiał a te latające kleszcze - strzyżaki usiłowały pobyt mi uprzykrzyć. Ale im się nie udało. Aha, jeszcze jedno - nie śpiewajcie grzybom piosenki: rudy rydz, bo jakoś jej specjalnie nie lubią. Tym sposobem, w dniu dzisiejszym zostałam kolejna milośniczką rydzów. Życzę wszystkim udanych zbiorów, bo to nie koniec jeszcze 😀