szerzej:
Witam, zbiór wspólny z żoną, zbieraliśmy od godziny 8 do 13.30, same podgrzybki, wydaje mi się że w sobotę musiał przelecieć tłum grzybiarzy, ciętych ogonków bardzo dużo, w środę będąc sam, nazbierałem 34 kg, w niedzielę z żoną ok 30 kg, zero prawdziwków, 1 kozak, zwinęliśmy się ponieważ powoli zaczynało padać, myślę że będą jeszcze grzybki, może prawdziwki się pokażą, ogółem warto było jechać 230 km, następny wyjazd w okolice Bolesławca, tam też mam ponad 200 km:-), jak bym mógł to bym już dziś pojechał, pozdrawiam grzybiarzy. Bogis Ziębice.
szerzej:
PS. Zdjęcie zamieszczam zeszłoroczne, bo mam uszkodzoną komórkę, o czym kilka razy wspominałam, ale muchomory rosną w tym samym miejscu niemal co do centymetra i są równie okazałe.
szerzej:
W dniu dzisiejszym wobec niezbyt zachęcających doniesień z Dolnego Śląska postanowiliśmy udać się na stare miejscówki na południu Wielkopolski w okolicach Kobylej Góry, Jazda drogą ekspresową S8 nie trwa zbyt długo. Po około godzinie meldujemy się na miejscu. W ramach rozgrzewki sprawdzamy wspomnianą samosiejkę sosnową pod względem maślaków. Miejsce nas nie zawodzi, zostawiamy łup w bagażniku i ruszamy wlas. podgrzybki nawet nie dają długo na siebie czekać. Jedne jakby dumne widoczne z daleka prezentowały swoje sylwetki mówiąc widzisz jak uroślismy teraz możesz nas zebrać, inne znowu konkurowały chyba z zielonkami w sztuce maskowania się. Ledwie co wystawiały czubek kapelusza spod mchu czy igliwia. Jeśli dodamy do tego zeschłe brązowe liście, trawę to trzeba przyznać, że wypatrzenie niektórych owocników było przypadkowe. Trzeba było chodzić bardzo wolno i uważnie patrzeć pod nogi. Miejscami spotykaliśmy owocniki pojedyńcze, czasami po kilka a bywało, że trafialiśmy paczki po około 20 kapeluszników. Ciekawostką to, że niektóre grzyby było prawie suszone inne spleśniałe. Ale najważniejsze jest, że spotkaliśmy sporo młodzieży, czyli nie chyba nie ma co jeszcze kończyć sezonu, o ile nie nadejdą przymrozki. Kolejnym zaskoczeniem było znalezienie rydzów. Powiecie a cóż to za zaskoczenie. w końcu to nic nadzwyczajnego. Niby tak ale pierwszy raz spotkałem rydze rosnące paczką w ilości kilkanaście sztuk w gromadce jak opieńki. Naczynia powoli się nam napełniały, ale w porównaniu do zbiorów na Pomorzu Zachodnim w okolicach Drawna, który opisałem wcześniej były to ilości raczej skromne. Asortyment grzybów uzupełniły opieńki (również rosną młode), kilka kozaków szarych oraz "schaboszczak" sztuk jeden znaleziony gdzieś na skraju lasu. Październikowy dzień nieubłaganie się kończył. Jeszcze półgodzinny spacer po lesie sosnowym już w okolicach samochodu i zapadający zmierzch zmusza nas do powrotu. Mamy nadzieję jeszcze wyskoczyć do lasu na zakończenie sezonu.
Serdecznie pozdrawiamy Admina i Leśne Bractwo.
szerzej:
W związku z tym, że z naszej okolicy nie ma doniesień, zrobiłam rekonesans rowerowy. W brzezinach u nas opanowanych zwykle przez Zajączki rosną w tym roku masowo olszówki. Zajączki znalazłam tylko trzy - zdrowe i wielkie, jeden z nich na zdjęciu. Czarnych łebków - też trzy w wysokiej sośnie z poszyciem z traw, tylko w jednym miejscu, a przeszłam szmat lasu. W mchach nie ma nic. Oprócz tego przypadkowy wielki maślak. Kanie są już ostro przerośnięte, znalazłam tylko dwie zdatne do wzięcia. Również przypadkowe i okazjonalne dwa gołąbki. A w drodze do domu, jakby jako rekompensatę, natknęłam się na boczniaka ostrygowatego - największego, jakiego w życiu widziałam. Rósł sobie na pniaku brzozy ze świeżej wycinki. W wejmutkach, gdzie zwykle są maślaki i rydze - nie ma nic. Moim zdaniem może się coś ruszyć w kwestii podgrzybków, ale dopiero w przyszłym tygodniu, kiedy temperatura pójdzie w górę. Nie sprawdzałam opieniek, bo mam do nich na rowerze za daleko. Bardzo czekam na jakieś doniesienia od kolegów i koleżanek z okolicy, bo do N. Tomyśla mam jednak za daleko, żeby jeździć częściej. Serdeczności dla wszystkich leśnych ludków :)
szerzej:
W duszy gra Puszcza Notecka - to jest plan na weekend!
szerzej:
Mżawka i pochmurny dzień a także mokre podłoże lasu nieco psuły radość grzybobrania. Sam "udój dzienny" poniżej oczekiwań ok. 4 kg podgrzybków na troje zbieraczy przez 4 godziny. Ale główny cel - relaks - osiągnięty. No i co ważne, rozpoznanie wysypu grzybów przez rozpoznanie bojem, też; o))
szerzej:
Jazda w lasy. I tak zdziwienie totalne- po drodze żadnych samochodów na leśnych parkingach. Zdziwienie moje nie miało końca. Co się dzieje. Cudownie nasycone wczorajszym i przedwczorajszym deszczem lasy, słońce nad głową, a grzybiarzy totalny brak. Zadowolona z faktu luzów w lesie mknę na z góry upatrzone miejsce. Miejsce, gdzie ostatnio w 1,5 godziny napełniłam kosz z czubkiem. Wysiadka. Rzut okiem w prawo, w lewo, troszkę zamarudzenia w zagajniku z efektem 3 pięknych młodych koźlarzy, i na ukos w średnią sosnę. Ściółka- marzenie- napita wodą ugina się przyjemnie pod stopami. Igliwie szczelnie wypełnia zagłębienia terenu i nie tylko. Gdzieniegdzie rosnąca brzózka oprószyła podłoże dodatkowo kolorowymi listkami, i wydawało by się, że grzyb na grzybie będzie sobie rósł. A tu nic z tych rzeczy. Nawet olszówek jakby mniej i starawe. A ja mam 4 kosze. Od czasu do czasu zaczęły się zdarzać pojedyncze skrzętnie poukrywane podgrzybki. Ale to nie wysyp. Nawet nie mała wysypka. Zmiana lasu na wysoką sosnę, zaraz za wyciętym w pień lasem. I tu bingo. Nie minęła godzinka i pełen kosz i biegiem do samochodu. Zmiana lasu i miejsca zbiorów. Znowu średnia sosna- las ostatnio sypnął grzybem przepięknie. I tutaj nic od ostatniego pobytu się nie zmieniło. Aż miło było pochodzić, a właściwie pokręcić się po napotkanych grzybnych terenach. Małe, maciupkie, średniaczki i te bardziej okazałe podgrzybasy na grubych dostojnych nogach. Długo nie trwało i powrót ze zdobyczami i zmiana pełnego kosza na następny. W tym lesie zapełniłam resztę przywiezionych ze sobą koszy. Podczas zbierania i wcześniej przemieszczania się w lesie napotkane 3 zaparkowane auta. i to wszystko. Tutaj podgrzybki rosły wszędzie; i w igliwiu, zagłębieniach terenu, na górkach, we mchu, w gałęziach. Dosłownie wszędzie. Bardzo mnie ten fakt cieszył, bo po niedostatkach na początku myślałam, że wrócę nie z koszem, a z koszyczkiem. W lesie błoga cisza, spokój, wiatr za bardzo nie przeszkadzał, czasami był wręcz nie odczuwalny. Powietrze suchuteńkie błogo chłodne. Lasy pachnące cudownie, nie tylko zapachem żywicy, ale i grzybów. Pobyt cudowny. Pełen relaks, i pełnia szczęścia. Myślę sobie, że jak nie będzie zimnych nocy to sobie jeszcze troszkę po lasach za grzybkami pobrykamy. I tego Wszystkim z Portalu życzę. Życzę abyście kochani musieli doko9mbinowywać kosze pod cudowne zbiory. Serdeczności z przepięknej grzybowej przygody :))))))))))))))))))))))))))))))))
szerzej:
Witam, dodałem opis oraz zdjęcie oznaczając nasze województwo, lecz grzyby zbierane pomiędzy Wschową a Wolsztynem, ok 15 km od Wolsztyna, proszę wybaczyć że nie podam dokładnej lokalizacji, najblizsza miejscowość moich miejscówek to Mochy. Grzyby zbierałem od świtu do 15.30, bardzo dużo podgrzybka, małe i średnie, w lesie wilgotno, wczoraj tu lało, nie wiem ile Jest sztuk, ale było tak że znajdowałem rodzinki po ok 20, trzeba wejść głęboko w las żeby trafiać takie ilości, z brzegu jest niewiele. Mam tu 235 km ale warto było, w tamtym roku jechałem koło Kielc ponad 350 km, ale tam to się działo. grzyby ponoć tydzień temu były ładniejsze, mimo suszy, lecz tu są lasy z bardzo dużą ilością mchu, dlatego poranna rosa dała wilgoć, także jeśli ktoś z naszych rejonów chce pozbierać ładnych podgrzybków to myślę że trzeba się szybko zbierać, pozdrawiam.
szerzej:
w lesie sucho, pomimo że na północy i zachodzie wielkopolski zbierają całe kosze grzybów to w Puszczy Zielonce słabo i bezgrzybnie
szerzej:
Grzyby są bardzo ładne, zdrowe ale nie we wszystkich miejscach jak się trafi na odpowiednie miejsce to w godz. można napełnić wiadro. Głównie wysyp podgrzybka i duża ilość kani których tym razem nie zbierałem, innych jadalnych brak.