(50/h) No w końcu się obłowiłam! Nie wiem, jak podać liczbę grzybków na godzinę, bo prócz kań zbierałam opieńki i boczniaki. Tych ostatnich wiele jeszcze nie ma i są niewielkie, ale co za radość z ich znalezienia!
(80/h) 180 grzybów, w tym podgrzybki, ciemne borowiki, 25 dużych maślaków jedna kania. Myślałem, że będę zbierał niedobitki w trawach, tymczasem wyrosły nowe grzyby na mchach między trawami. Być może w trawach rosną nowe sztuki, tylko na razie są niewidoczne. Oprócz tego garść ciemnych opieniek oraz możliwość zebrania ogromnej ilości opieńki miodowej na kilku drzewach, niemal w samym centrum Szczecina, na Jasnych Błoniach. Tych ostatnich nie liczę, oczywiście ich nie zbierałem, za dużo tam chodzi psów i zanieczyszczeń zarówno w glebie i powietrzu. Całość w nieco ponad 2 godziny. Zdecydowanie najbardziej wartościowy zbiór, jeżeli chodzi o jakość grzybów i najbardziej różnorodny w tym sezonie. Godne to jest tym bardziej uwagi, że wyjazd się opóźnił, bo w drodze okazało się, że opona jest uszkodzona i musiałem wrócić 7 km i zrobić wymianę. Było też dziś najwięcej ludzi, biorąc pod uwagę całą tegoroczną jesień. Uwaga, na wieloletniej miejscówce, grzybów jak nie było tak nie ma. Więcej zdjęć jest ma moim blogu rowerowym, niestety nie można tu podawać linków, treść wpisu jest podobna jak ktoś poszuka może znajdzie. Nie będę tym razem spekulował co będzie dalej z grzybami, bo ciągle jestem zaskakiwany w tym roku i moje prognozy się nie sprawdzają, jak sądzę, że będzie lepiej, ilość grzybów spada, a jak uważam, że to już koniec, rosną nowe w jeszcze większej ilości.
(40/h) Grzyby już się kończą. podgrzybki kilkudniowe, wysyp kani i opieńki miodowej. Wyprawa udana. Nawet 5 maślaczków znaleźliśmy. Szkoda że w tym roku bez prawdziwków ale cóż nie był to grzybodajny rok.
(60/h) Rano, fajnie, bo szybko, bez korków na polickie lasy. Zdziwienie. Na każdym wjeździe do lasu stoi po kilka samochodów. Nocowali, czy jak. Idę ok. 2 km w las, więc drobna szarówka mi nie przeszkadza. Najpierw w wysokie trawy. podgrzybki w większości duże, pochowane, sporo spleśniałych. Uzbierał się cały koszyk. Po przesypaniu do dużej papierowej torby ( na zdjęciu), ruszam a następne miejsce. Tym razem niska trawa i niskie jagodziny. A tam sama młodzież. Malutkie, z białym korzonkiem, pod spodem żółte. Było ok. 12.30. Na drodze ślady działania wcześniejszych tropicieli i odkrojone korzonki. Tu grzyby były mniejsze, ale w większości octowe. Szkoda, że kolejność wyboru miejsc nie była odwrotna. W lesie nie widać grzybiarzy. Każdy chodzi swoimi ścieżkami. Sporo spotkanych ludzi na spacerach: pary, rodzice z dziećmi, bez wiaderek, bez koszyków. Udana wyprawa - pogoda super, grzybów prawie 2 koszyki - podgrzybki i 2 zajączki. Żal było wyjeżdżać, ale jeszcze trochę innych obowiązków, no i obróbka.
(6/h) 4 godziny spacerkiem, kilka podgrzybków, kilkanaście maślaków, jeden prawdziwek i parę opieniek... No cóż, takiej grzybowej posuchy dawno nie było. Ten rok w zachodniopomorskim do udanych nie należy... Całe połacie leśne całkowicie bez grzybów... Napotkani grzybiarze również nie mieli szczęścia.
(10/h) Znane wszystkim grzybiarzom lasy pod Goleniowem stare sosny. Wybraliśmy się z żoną bardziej na zwiad aby stwierdzić czy faktycznie w tych lasach panuje takie bezgrzybie. Po godzinie chodzenia po starych miejscach mieliśmy 1 podgrzybka-totalny kataklizm. Podczas powrotu do auta uśmiechnęło się trochę szczęście, niespodziewanie natknęliśmy się na gromadkę podgrzybków (ok. 20 szt. wszystkie duże, brak młodych) Póżniej 5 kozaków siwych i 7 prawdziwków i na na samym skraju lasu gromada maślaków. Las mocno wysuszony brakiem opadów i raczej w tym roku w naszym rejonie nie nacieszymy się obfitymi zbiorami, pozostają nam tylko niezastąpione jesienne spacery.
(5/h) Dzisiaj szybki rajd po bukowych lasach Ińskiego Parku Krajobrazowego z nadzieją na znalezienie bukowych podgrzybków. W lesie ciepło i pusto. Zaraz przy wejściu, przy drodze 15 młodych maślaczków. Później długo nic, nawet opieniek. Cudem udało mi się dojrzeć pod młodą bukową samosiejką, zagrzebane głęboko w liściach 2 piękne prawdziwki (nadgryzione przez ślimaki, ale zdrowiutkie- łącznie prawie kilogram). Przy wyjściu z lasu jeszcze młoda kania... I to wszystko: (
(45/h) 160 podgrzybków. Niestety wbrew przewidywaniom, na obecną chwilę ten ograniczony wysyp wydaje chylić się ku końcowi. Na tych samych miejscach było bardzo mało grzybów, trzeba było znaleźć nowe miejsca, choć cały czas w ramach tego samego obszaru kilku sąsiadujących pól. Wydaje mi się, że już w miarę dobrze przeszukałem ten obszar i o następny dobry zbiór może być już trudno, zwłaszcza, że zdecydowanie mniej było grzybów małych. Czy dobry zbiór jest jeszcze możliwy ? Obstawiam, że tak, tylko trzeba natrafić na grzybne miejsca, w których jeszcze nikt nie był. Biorąc pod uwagę, minimalną liczbę grzybiarzy, z których większość szybko się zniechęca, takich miejsc w skali całej Puszczy jest zapewne bardzo dużo. Dziś przez prawie 4 godziny nie spotkałem ani jednego człowieka, nawet takiego, który przeszedł by gdzieś daleko na horyzoncie. Ponadto jest jeszcze możliwość listopadówego wysypu, jak w zeszłym roku, gdy w połowie listopada można było wynieść pełny kosz grzybów, a ostatnie podgrzybki zebrałem w grudniu.
(10/h) Dzisiaj odwiedziłem stare miejscówki a także pobliskie miejscówki w starych lasach z wysoka trawą oraz jagodzinami. Znalazłem w sumie 8 podgrzybków w samym lesie, oraz 15 dorodnych zdrowych maślaków bliżej brzegu, 1 małą kanie oraz garść opieniek. Po drodze napotkałem dużą ilość spleśniałych podgrzybków... Niestety także bardzo mała ilość innych grzybów nie wróży nic dobrego- gdyby nie te liście możnaby odnieść wrażenie jakby się chodziło po lesie wczesną wiosną a nie w pełni jesieni.
W niedziele ze znajomymi odwiedzilismy także różne stare miejsca pod Kliniskami, później także okolice Krępska i na końcu lasy w okolicach Kątów- wrócilismy po okolo 3 godzinach z prawie pustymi koszami. Po drodze spotkalismy wielu grzybiarzy, ale tylko jednego grzybiarza (szczęściarza) który miał prawie pełne sporej wielkości wiaderko -twierdził że zbierał je około 1,5 godziny, ale powiedział że generalnie grzybów nie ma a zbiór to trafiejka na jednym jedynym miejscu. ********************************************************* Na zdjęciu widoczna także skrzyneczka opieniek podarowana przez znajomego ( również z dzisiejszego dnia -zbierane gdzieś bliżej Goleniowa) w sumie nazbierał tego 4 duże torby "zakupowe" -kolejny szczęściarz :)
(10/h) podgrzybki młode + opieńki, na razie małe i bardzo dużo maleńkich na pniakach w tych samych miejscach co w ubiegłum roku. Z kilka dni będzie wielki zbiór.
(60/h) Po raz pierwszy w tym sezonie, zabrakło miejsca w koszu, pomimo ostrej selekcji, do kosza wkładałem tylko zdrowe, twarde kapelusze. Ponadto zostawiłem całą masę grzybów, w tym dopiero co wystające z mchu główki. Cały zbiór na dwóch polach, w stałym od wielu lat miejscu pojawiły się młodziutkie podgrzybki, ale wciąż w ograniczonej ilości. Dopiero po opuszczeniu stałego od wielu lat miejsca i przeniesienie się na miejscówki tegoroczne rozpoczął się szybki zbiór. Był to w tym roku zbiór najbardziej równy, nie było jakiś konkretnych mega zasobnych w grzyby miejscówek, zresztą do najbardziej sprawdzonej w tym roku nie zdążyłem dotrzeć, ale nie było też przerw w zbieraniu. Zwracam uwagę, że wpis może nie oddawać sytuacji w całym lesie, bo tym razem korzystając z kilkukrotnych doświadczeń od razu wybierałem konkretne miejsca i nie włóczyłem się po lesie, łącznie rower został podczas grzybobrania przesunięty jedynie o nieco więcej niż kilometr, a bywały w tym roku grzybobrania, że rower na grzybach był przesuwany o 8 km. W każdym razie nic nie wskazuje na koniec grzybów, spodziewam się w najbliższych dniach tendencji wzrostowej, co nie znaczy oczywiście, że tak będzie. Ostatecznie po przeliczeniu, 190 grzybów w koszu, plus grzyby odrzucane jeszcze na grzybobraniu, plus dobre niezebrane w tym takie do octu. Czas zbioru 3 godziny.
(20/h) W piątek była już podjęta decyzja o wyprawie do lasu - ale kiedy? W niedzielę czy w poniedziałek. W niedzielę bez korków na ulicach, ale w poniedziałek ma być słonecznie. Wypadło na poniedziałek. Na leśnym parkingu o 8.10. Zdziwienie - mój samochód już jest drugi. Lecę w głąb lasu. Trochę mglisto i szarawo, bo niskie chmury, ale przecież ma być słonecznie. Po 10 min. naprzeciwko z lasu wychodzi grzybiarz. Stwierdza, że grzybów nie ma i nie warto dalej iść, w związku z tym on wraca do domu. Na targu sprzedawcy mówili, że grzyby przywieźli z Wielgowa. To prawda. Puszcza Goleniowska zawsze była zasobniejsza od polickich lasów, no i wysyp zaczynał się tam przynajmniej 2 tygodnie wcześniej. Ale tu mam bliżej. Co roku był 1 wypad do Puszczy Noteckiej. Tam zbieranie to spełnienie wszystkich marzeń grzybiarza. Bogato, niska ściółka, grzyby widoczne z 10 metrów. Po prostu bajka. Ten rok jest taki nietypowy, okres grzybowy króciutki, więc wyjazdu nie ma. A dziś po pokonaniu 2 km w koszyku zero. Las cudowny. Wysokie sosny, niska trawa, niskie jagodziny i zero. Wracam. O godzinie 9.20 pojawił się pierwszy podgrzybek. Cały mój zbiór pochodzi z wysokich traw. Ciężko szukać, bo są porządnie pochowane. Ciemnawo, trawy gęste i wysokie. Oczy bolą. W sumie prawie same podgrzybki, garsteczka młodziutkich opieniek, 5 miodówek, 1 zajączek. Większość nasączona wodą i przy obieraniu sporo robaczywych. W lesie tez sporo spleśniałych i robaczywych. Przy samochodzie o 13.00. Długi spacer. Wprawdzie koszyk pełny, ale przy normalnym wysypie byłoby 2 x więcej.