(5/h) Po wielotygodniowej suszy dziś nieśmiało skropiono Giżycko i okolice nadranną mżawką/jeszcze trzeba znacznie większych opadów i może ruszą grzybnie gąsek i gąsówek!/. Szalenstwa grzybowe w Puszczy Boreckiej przeszły już do historii i stopniowo wróciła normalka z pierwszej częsci lata. Są i plusy tego stanu-nie trzeba dużo się schylać. Kilkanaście zasłonaków ozdobnych i kilkadziesiąt purchawek chropowatych/niezłe w smaku, zarumienione z cebulką na patelni/to wszystko, co przetrwało w suszy w "moich"miejscach. Liczę na zielonki i siwki po spodziewanych opadach, a w nieco dluższej perspektywie na boczniaki i zimówki. Ps. Panie Wojcieszku, czas wyleźć z nory po letnim rozleniwieniu-nasz sezon/późnojesienno-zimowy/ tuż tuż. Pozdrowienia.
(10/h) Spacer po górkach i padołkach Wysoczyzny. Wysiadłam blisko Jagdnika i obok Goplenicy przeleciałam na stronę Zajazdu. W jednym miejscu znalazłam piękne prawdziwki w liczbie 5, dalej przecudnej urody Ceglastoporego. Kilka kań, kilka zajączków. Tyle. Wstawiam zaległe raporty bo wygląda jakby w Elblągu w ogóle nie było już grzybów. A są. Nie za dużo, miejscowo, ale są. A spacer po naszej Wysoczyźnie w rozszalałym wysypie barw od zieloności poprzez czerwienie, złotości, pomarańcze, brązy i czernie, po tych wszystkich wąwozach tonących w bukach, grabinach, dębach, modrzewiach, świerkach, sosnach, jedlinach - to coś pięknego i zdrowego.