mm — ok. 20 na godzinę
Mało młodych grzybów, prawdziwków brak. Zgineły gdzieś podgrzybki. Chodziłem więc po brzózkach dlatego w moim zbiorze najwięcej kozaków czerwonych i brązowych.
mm — ok. 40 na godzinę
mało grzybów, same podgrzybki, duże i wilgotne. Brak młodych owocników
mm — ok. 35 na godzinę
2-3 km na pd-wschód od wsi
mm — ok. 5 na godzinę
Pada, mokro, a nie ma prawie NIC (to samo w okolicach Obornik Wlkp.)
mm — ok. 20 na godzinę
W sumie około 70 sztuk w nieco ponad 3 godziny. Wyłącznie duże sztuki. Sporo grzybów nie nadających się już do spożycia. Grzyby zbierałem na swoim stałym miejscu, na którym we wrześniu zawsze kosze ponad 100 sztuk na godzinę. Oczywiście w innych częsciach lasu, może być więcej lub mniej grzybów. Jedno jest pewne małych grzybów brak. Niskie temperatury nie dają nadziei na zmianę tej sytuacji.
mm — ok. 15 na godzinę
Stare i mokre podgrzybki, częściowo robaczywe
mm — ok. 3 na godzinę
totalna katastrofa - kompletny brak grzybów.
mm — ok. 25 na godzinę
Rano poszłam do lasu po ostatnie grzybki. Grzybów nie ma dużo. Mało jest podgrzybków. Są jeszcze czubajki kanie i czubajki czerwieniejące, trochę małych koźlarzy, 3 dorodne borowiki, pojedyńcze egzemplarze maślaka pstrego i płachetki. I co najważniejsze znalazłam po raz pierwszy w tym lesie mleczaje świerkowe ( rydze)- ok. 20 sztuk. W sumie kilka godzin w lesie mile spędzone.
mm — ok. 80 na godzinę
Sporo za dużych, ale zdrowych grzybów, o małe bardzo trudno. Chyba powoli sezon się kończy.
mm — ok. 15 na godzinę
Bardzo mało grzybów trochę starych podgrzybków najczęściej uszkodzonych przez ślimaki trochę kozaków tu spotyka się młode sztuki niewielkie ilości kurek. Ponadto niedziela dużo ludzi w lesie. Nie spotkałem jeszcze zielonek.
mm — ok. 30 na godzinę
Po suchym wrześniu (gorąco w dzień, zimno w nocy), nastąpił zimny, mokry październik (zimno i w dzień i w nocy). Ale miałem nadzieję, że po opadach grzyby ruszą do boju, ale nic z tych rzeczy. To co we wrześniu uznałem, że to jeszcze nie to, okazało się chyba jednak być kulminacją. Wczorajsze grzybobranie w strugach deszczu, przy temperaturze 10 stopni, było średnio udane. Wprawdzie w dwie osoby uzbieraliśmy dwa kosze średniej wielkości, ale były to w większości dorosłe pogdrzybki, które - jak to przy takiej pogodzie - do super jędrnych nie należały. Młodych owocników bardzo mało. Poza tym maślaki pstre, koźlarze babki, jeden koźlarz pomarańczowożółty, jeden zajączek, kilka maślaków zwyczajnych i kilka podgrzybków złotawych (tych to o tej porzez były zawsze tony). Niestety, w tym roku grzybolki - głównie za sprawą pogody - nas nie rozpieszczają.