Nie tylko grzybami człowiek żyje. Z rana wyjazd na targ po pomidory /najwyższa pora koncentraty na zimę zrobić, no i oczywiście śliwki na powidła/, a przy okazji zakupy w sklepie. Nawet się nie spieszyłem bo wczoraj las był pusty. 11.30 wyjechałem do lasu kulturalnie nowiutką droga wylaną asfaltem i tuż przed lasem straciłem dobry humor - przy moich ulubionych dołach przed lasem stoją już 2 auta. Nie będę robił tłoku jadę na miejscówkę w las. Dzisiejszy zbiór to
borowik / w tym 2 sosnowe/ 11 sztuk,
kozak czerwony łącznie z pomarańczowym 29 sztuk, grabowy 8, babka/brałem tylko małe 4,
podgrzybek 12, kura 32,. Dodatkowo niewliczane 3 grabowe na działce po powrocie z grzybów. Wczoraj było tak fajnie pomimo suszy i braku czasu na drugiej zmianie kosz grzybów - no to pewnie dziś będzie dużo lepiej. Wczorajszy początek 3 szybko znalezione
babki, potem 3 pomarańczowe i kolejne 3
borowiki sosnowe przy samej drodze leśnej. Wytężam wzrok a tu za bardzo nic nie widać - dopiero na grzybni pomarańczowych jest jeden maluszek czyli grzybki nie odrastają z dnia na dzień - to na miejscówkę której wczoraj nie odwiedziłem i jest żle 3 świeżo cięte korzenie
borowika i 4-ry pomarańczowego i słyszę ludzkie głosy 2 młodych tubylców i 2
panienki z koszami buszują na bardzo fajnym miejscu - co prawda narzekają mocno, ale po pół kosza ma każdy. Na szczęście znajduję 2 pomarańczowe, które opuścili i we wrzosach
borowika, którego o mały włos panna nie rozdeptała. Zmiana planu w brzozy i chaszcze, które ratują mi dzień. Susza wszystko na maksa wypalone, a tam powolutku grabowe, potem kilka stanowisko pomarańczowych pojedyncze
borowiki i kilka małych stanowisk
kurki. Potem jeszcze w lasku sosnowym 4-ry grupki po 3
podgrzybki i na brzegu lasu w omszonych dołkach 2
borowiki i widząc, że możliwości się skończyły wracam na chatę, ale jednak zjeżdżam na doły a miejscówka od tyłu dołów nie jest za bardzo znana a wczoraj na niej super poszło, dziś przeszukałem przekląłem i do samochodu, a tu piękniś w miejscu gdzie już ze 3 lata ich nie było to jeszcze w krzaczorki jakieś 10 metrów dalej i są bliżniaki i to by było prawie wszystko, bo w lesie tam gdzie wczoraj spotkałem młodego liska dziś biegały 2, ale potrąciłem gałązkę i tyle ich widziałem. W dzisiejszych relacjach ktoś pisze, że na parkingu stało ze 20 samochodów i wszyscy wychodzili z pełnymi koszami. Ja w chili obecnej przy istniejącej suszy oceniam, że z całego lasu da się dziennie wynieś 3 - 5 koszy czyli 3 do 5 osób po jednym koszu. Dwa lata temu w czasie jesiennego wysypu w lesie bywało jednocześnie do 30 osób dla wszystkich starczało a najlepsi wynosili po 4-ry kosze
borowika Widać, że obecnie grzyby chętnie by rosły, ale konieczne są kilkudniowe opady.