szerzej:
Darz Grzyb! Niedziela, 8 września 2024 roku. Prawdopodobnie ostatni tak gorący/upalny dzień tegorocznego lata astronomicznego i kulminacja suchego okresu, który trwa od 3 tygodni. Wysokie temperatury, silna operacja słoneczna, dość często pojawiające się podmuchy porywistego wiatru, dały popalić przyrodzie, lasom, ciekom wodnym, mieszkańcom kniei, łąk i pól. Wszelkie nadzieje na klucie się grzybów po opadach z połowy sierpnia prysły, grzybnia się zestresowała, a wraz z nią owocniki grzybów i oznajmiła dolnośląskim grzybiarzom nizinnym, że bez kolejnych dostaw płynu, nie będzie imprezy. Tymczasem, postanowiłem przejść się przez tę przesuszoną krainę bukowińskich i okolicznych lasów, aby obejrzeć kończące się lato. Wybieram jeden z najbardziej zróżnicowanych szlaków, który ciągnie się przez ścieżki, pola, łąki, lasy, krzewy, jeżyny, wysokie trawy, nawłocie i miejsca, gdzie tylko zwierzęta, diabeł i Lenart zaglądają.;)) Z rana jest ciepło, ale podmuchy wiatru dają nadzieję, że południowy gorąc nie będzie tak uporczywy. Dosyć dawno mnie tu nie było. Na legendarnym szlaku borowika szlachetnego i jego krewnych, tj. koźlarzy, podgrzybków, ceglasi, kurek, rydzów, kani i wielu innych kapeluszników. Chociaż jest bardzo sucho, a pod butami wszystko chrupie, trzeszczy i szeleści, to i tak szukam jakiegoś grzyba. Co trochę mamy tu inne lasy, inne gatunki drzew i przeskoki ze skrajności w skrajność, jeżeli chodzi o komfort chodzenia. Elegancka ściółka z igliwiem, szybko przechodzi w liściaste podłoże, które następnie jest zarośnięte i trudne do przejścia. Niemniej dla mnie to wszystko jest komfortem… Lubię się “zachaszczyć”, zagrzebać głęboko w lesie, wejść w miejsca mało dostępne i niezachęcające innych do wejścia. Po trudach przeciskania się, zawsze czeka nagroda w możliwości obejrzenia namiastki dzikości i nieokiełznania, które są rzadkością w lasach gospodarczych. To enklawy pierwotnej duszy lasu, którą tak mocno przekształcił człowiek. W takich stanowiskach mógłbym przesiedzieć przez cały dzień. Czy w tych leśnych różnorodnościach ostały się jakieś grzyby, którym temperament nie pozwolił na siedzenie pod ściółką, tylko dały się omamić sierpniowym opadom i przebiły swoje owocniki na zewnątrz? Oczywiście, że się ostały. Najwięcej tych ostańców to tęgoskóry cytrynowe, które mocno zmiękły od upału i braku wody, ale starają się zachować tęgoskórowy fason. Wciąż zachwycają swoją walecznością z tak nierównymi warunkami pogodowymi. One już 2 tygodnie temu zaczęły się kluć w większych ilościach i wciąż dają radę, chociaż są bardzo wymęczone. Na igliwiu znalazłem prawdziwka, który doskonale odzwierciedlał stan wymęczenia grzybów, jakie wykluły się w ostatnim czasie i oberwały suchotą oraz ciepłotą blokady wyżowej. Nie mógł stać o własnej nodze i po prostu wywrócił się. Jego kapelusz był popękany, wnętrze zasiedlone przez larwy i do tego ciągła chłosta słońcem i brakiem wody. Boletusowy cierpiętniczek na maksa.;)) Następnie znalazłem kwartet krasnoborowików ceglastoporych. Na zewnątrz wyglądały jeszcze przyzwoicie, jednak od wewnątrz były w znacznym stopniu wypatroszone przez żuki. Pozostały w lesie. W pobliżu rosło jeszcze kilka innych ceglaków, również wymęczonych i miękkich od naturalnego solarium czynnego całodobowo przez pierwsza dekadę września.;)) Kolejny borowik szlachetny znaleziony w lesie bukowo-grabowym. Wyglądał przyzwoicie, ale przekrojenie owocnika rozwiało wątpliwości co do jego zdrowotności. Diagnoza: Pacjent chory i nie rokujący na wyleczenie. Rekomendacja: Pozostawić w lesie.;)) No i trafił się podgrzybek brunatny, również chory czyli opanowany przez wijące się głodomory. To może warto sprawdzić miejsca na koźlarze? Znalazłem pojedyncze, podsuszone i miękkie owocniki. Trafił się też stary maślak, wymęczony na wszystkie strony kapelusza. Znalezione grzyby pozostawiłem w lesie, niech sieją następców, po których – mam nadzieję, że wkrótce będzie można przyjechać. W lesie dogorywały również gołąbki, przeważnie o żółtych barwach kapeluszy. Te z czerwonymi zanikły. Jak na takie warunki to i tak dobrze, że w ogóle cokolwiek udało się znaleźć w świecie grzybów. Zatem po opadach z połowy sierpnia, masowy wysyp zdołały zorganizować tylko grzyby górskie. Nizinne kapeluszniki przegrały z temperaturami i brakiem kolejnych opadów. Poza grzybowymi incydentami, wyprawa miała przede wszystkim atmosferę włóczęgi po ścieżkach, lasach, polach i łąkach. Pierwsze oznaki nadchodzącej barwnej jesieni są już widoczne, najmocniej na brzozach. Brzeziny reagują na niedobór wody, stąd też szybciej zaczęły przebarwiać swoje ulistnienie. Generalnie do wciąż dominującej zieleni, dołączają akcenty żółto-pomarańczowe. W sosnowym lesie unosi się aromat żywicy, który w czasie upalnej pogody jest najbardziej intensywny. Następnie przeszedłem skrajem niewielkiej polany, na której często rosną kanie. W niedzielę jednak, na próżno było szukać kotletów na okaziciela. I ponownie dzikie knieje, pagórki brzozowe, ścieżki kręte, grzybami zaklęte, choć teraz puste i suche. Po tych leśnych wspaniałościach, przyszedł czas wędrówki przez sosnowe bory okraszone młodymi świerkami i spontanicznymi wrzosowiskami. Obok nich wzrasta młoda dąbrowa, zachęcająca grzybiarza do szukania w niej boletusów czyli szlachetnych prawusów. I ponownie urokliwe ścieżki, miejscami zarośnięte fragmenty leśnej przestrzeni, skąpanej w suchocie i gorączce ostatnich godzin letniego szaleństwa. Kiedy godzinami, pochodziłem ścieżkami i lasami, pozostało jeszcze się przejść łąkami i polami. Z jednej strony lato się naprzykrza, a brak opadów mierzi. Z drugiej strony, pola i łąki Wzgórz Twardogórskich w letniej szacie pod błękitem nieba, wyglądają czarująco. Za kilka tygodni, widoki te przejdą do historii i zacznie się późnojesienna szaruga. Zatem łap w obiektyw chwile ulotne jak motyle! No i łapałem, chociaż motylem nie będę, nie jestem i nie byłem.;)) Tu w lasach Bukowiny i okolicach, lecą myśli oczarowane zapachem lata na brzegach upływającego czasu. Pieśń bukowińskiej krainy rozbrzmiewa we mnie, jej tajemnice, odbijają się echem pod sklepieniem leśnej katedry. Strażnicy Piękna! Strażnicy Prawdy! Strażnicy Świtu i Zmierzchu! Chrońcie te niebiańskie komnaty! W rubinowym połysku odchodzącego lata, mistyczne knieje budzą nostalgię poza zasięgiem duszy! Wkrótce ciemność przyciągnie ich piękno. Dla jego trwania ponad czasem, ukradłbym światło ze źródła dnia… Tu myśli człowieka szybują w harmonii z kołysaniem leśnych fal, którymi są drzewa. Lasy Bukowiny to Radość o nieograniczonej mocy i Wieczna Mądrość Życia. Po południu wyprawa dobiegała do końca. Jeszcze raz spojrzałem na harmonię lasów z łąkami i polami, przechodząc ostatnią ścieżką leśnego przeznaczenia. Wyszedłem w pobliżu stacji kolejowej. Kolejna włóczęga się skończyła i jak zawsze pozostał niedosyt. Że za mało przeszedłem i zobaczyłem, że za krótko po lesie goniłem… Ale wkrótce nadejdzie dzień, w którym pochylę się nad porannym światłem, migotającym jaskrawo w soczewkach porannej rosy, skąpanej na jesiennym dywanie. Wtedy ujrzę pierwszego króla jesieni – borowika szlachetnego. Niech się tak stanie! Pozdrowienia dla opętanych lasem!;-)
szerzej:
W sobotę korzystając w pięknej pogody schyłku lata postanowiłem wybrać się na wycieczkę rowerową Milicz-Wrocław-Milicz. Trasa na odcinku Sułów - Milicz jest poprowadzona jest betonową ścieżką rowerową przez piękne lasy. Tylko zastanawiałem się czy one są bardziej piękne czy bardziej suche :) Robiłem co jakiś czas przerwy żeby pospacerować po lesie ale o żadnych grzybach oczywiście nie może być mowy. Potrzebne są deszcze ale one są na ten tydzień zapowiadane, czyli jeśli prognozy się sprawdzą to może koniec września i październik odmienią nasz grzybowy los.
szerzej:
Efekt końcowy: 8 czerwonych bobasków 😍, 30 bruzdkowanych, 30 podgrzybków zajączków, wszystkie młodziutkie i żółciutkie 🙂, 30 ceglaków ale nie braliśmy wszystkich, ze względu na brak miejsca w koszykach i mało czasu na obróbkę, trafiły się 3 usiatki, zostały czapki, prawych 40, w całości 10, zdecydowana większość ogromna. Nie wszystkie nadawały się do wykrojek... te kilka dni zaważyło 😞. Dodatkowo dla urozmaicenia zbioru: 1 maślak modrzewiowy i 2 parkogrzybki.
Gdyby nie temperatura, miliony latających komarów, muszek i strzyżaków, ogromna robaczywość prawych, powiedziałabym że było cudnie, a tak powiem, że to jeszcze nie to 🙂 Niemniej dzień udany 🙂 Dziękujemy trzeciej parze oczu 😘 dzięki której mamy taki zbiór 🙂 pozdrawiamy z tropikalnego dolnego śląska i życzymy wszystkim deszczu 🌧️ 🌧️ 🌧️ 🌧️ W&V
szerzej:
Po doniesieniach z tych okolic o wysypie borowika postanowiłem to sprawdzić więc wsiadłem w samochód i udałem się do lasu wraz z żoną i 12 letnim synem który zbiera grzyby lepiej niż nie jeden dorosły 😉 Las głównie swierkowy bardzo ciężko było się przebić na wyższe partie bo niestety degradacja naszych lasów nie ma końca, wszędzie wycinki, przecinki i las wygląda niemal że jak zaorany, jednym słowem dramat. Po wejściu dość wysoko stromym podejściem naszym ocza zaczęły pokazywać się borowiki, ale wszędzie dosłownie wszedzie, były miejsca gdzie kolo siebie rosło Po 30 szt od malutkich Po naprawdę piękne duże okazy. Najgorsze z tego było zejście z koszami, wiadrami i torbami które też na szczęście wzięliśmy a które były zapełnione po brzegi, z powrotem do drogi i do auta... dźwigaliśmy naprawdę sporo a zejście do drogi było tak sstrome ze naprawdę ciężko było ustać na nogach. Ale cóż czego się nie robi aby się cieszyć. Pozdrawiam wszystkich i rzecze każdemu takich zbiorów jakie przytrafiły się nam
szerzej:
Zbiór od 5:45 do 12:30. Prawdziwe nadal rosną gromadnie, jest minimalnie gorsza zdrowotność, tak że 20% wiecej trzonu potrafi odpaść, choć tylko w 1 na 10. Bardzo rzadko cały zostawał w lesie, tak 1/30.
Sąsiad zachwycony od razu zabrał ze sobą ten większy koszyk bez wahania, także trochę mniej zostało już do przerobienia. Zabieram się do roboty! Udanych zbiorów. Pozdrawiam.