(50/h) Bardzo duży wysyp prawdziwka. 90% grzybów robaczywych. Często trafia się po 30 sztuk w jednym miejscu. A jak u Was z grzybami robaczywe czy zdrowe ?
(3/h) No niestety, dawno takiego jałowego lasu nie widziałam: ( sucho, las nie pachnie absolutnie grzybnią ani ściółką. Efektem godziny spacerowania była jedna kurka i 2 podgrzybki chyba przypadkiem trafione.
(20/h) Mocno popołudniowy (godz. 16) wypad do lasu, raczej bez wielkich nadziei, zwłaszcza że to las zaraz za Głogowem, więc przechodzony wzdłuż i wszerz podczas weekendu. Na miejscu sucho, ale po jakiejś godzince trafiliśmy na małe maślaki w młodnikach, szybko uzbierało się tego pół kosza - wszystkie twarde i zdrowiutkie. Chwilę później miejsce prawdziwkowe, gdzie znaleźliśmy 10 czy 11 dużych (kapelusze zdrowe, kilka nóg do wyrzucenia) prawych, zaczęło robić się nam miło. Na koniec, w trawach kanie - kilkanaście sztuk, które dopełniło kosz. Jak na czas (w sumie 2 h w lesie), miejsce i warunki (suuuucho), uważam że wynik bardzo dobry. A że popadało dziś w nocy, to niebawem może być naprawdę miło... Pozdrowienia dla wszystkich!
(30/h) Duży wysyp grzybów ludzie mają pełne kosze praktycznie samego prawdziwka. Nikt nie wychodzi z pustym koszem i tak praktycznie jest codziennie już od tygodnia. Dzisiaj w 2 osoby uzbieraliśmy 2 wiaderka. Kolega też był w 3 osoby i 3 pełne wiadra :)
(16/h) Po raz pierwszy pojechałem do lasu w okularach progresywnych, ale widok... normalnie full HD;-), trzeba tylko uważać przy schodzeniu ze skarpy, bo dno wąwozu jest dalej, niż się wydaje:- O. Jednak miało być o grzybach, pierwsze dwie kanie, widoczne na ostatnim zdjęciu, zebrałem wyskakując z samochodu, po drodze, przy ogrodzeniu jakiegoś domu. Zaraz dobiegł do mnie pies, więc nie było czasu robić zdjęcia. Po zaparkowaniu i śniadanku, przeszukałem łąki w pobliżu i znalazłem kilkanaście kolejnych kani, a że było jeszcze dosyć szaro, stwierdziłem, że zdjęcia zrobię później, odniosłem kanie do samochodu i poszedłem na podgrzybki... to znaczy do lasu, gdzie powinny być. Niestety nie było:- (, susza taka, że rowy, czy stawy leśne w których prawie zawsze stoi woda, kompletnie wyschnięte. Zmiana kierunku, bo w końcu to rok kurek, jednak i tych niewiele, podsuszone, rosnące pojedynczo. Ceglakowa miejscówka też pusta. Ostatnia deska ratunku to potok w Tazokowym stylu, tyle, że nizinny, ale też ze skarpami po kilka metrów. Mineło już dwie godziny w lesie, a ja wciąż nie miałem żadnego zdjęcia. Wpis bez zdjęcia??? Zrobię zdjęcie kani w bagażniku:- (... i wtedy go zobaczyłem pierwszego prawdziwka, za nim drugi, a kawałek dalej w rowie trzeci (niestety 1 zdjęcie się nadawało). Od razu humor mi się poprawił, schodzę do wąwozu gdzie płynie potok i już po kilku krokach widzę młode ceglaczki na skarpie. Wyciągam aparat, patrzę przez wizjer, a tu z dziury obok wyskakuje "ochroniarz", aż odskoczyłem... Okazało się, że pilnował jamy, nie ceglaków, ale obserwował mnie cały czas. Jak wróciłem po kilku minutach sprawdzić, czy nie ominąłem jakieoś grzybka, znowu wysunął głowę z dziury i mnie obserwował (może to była ona... księżniczka;-) ). Wzdłuż potoku znalazłem jeszcze kilka prawdziwków, ceglaków, kurek i dwa zajączki. Sprawdzałem las wzdłuż potoku z obu stron i nic. Wracając, zatrzymałem się jeszcze w okolicy domu, gdzie skosiłem kanie i na łące dozbierałem jeszcze kilka. Najlepsze jest to, że jutro też jadę... na większe skarpy:- D
(5/h) Sucho w lesie. Znalezione to zdrowe prawdziwki. Być może udałoby się znaleźć więcej grzybów, ale po spotkaniu z ok. metrową żmiją córcia straciła ochotę na dalsze łażenie po lesie i zarządziła ewakuację do domu.
(35/h) Sobota, wolne, a zatem ruszamy w las, co prawda późno bo dopiero o 7 rano, po drodze mijamy sporo samochów i ludzi k/lasu. W lesie jest już sucho, choć są miejsca z mchami wilgotne. Trafiaja się pierwsze podgrzybki brunatne ( 10 sztuk). Mimo trzy dniowych upałów sporo małych prawdziwków się pojawia. Las bukowo - jodłowy przywitał nas ( dwie osoby) dorodnymmi prawdziwkami, które rosły po 4-5 obok siebie, cudowny widok. Oczywiście przed zerwaniem delektowałem się ich pięknem i zapachem. Sporo trafiło się także w młodniku jodłowym - generalnie po 3 godzinach 71 prawdziwków, kilka maluszków jak zwykle zostało w lesie, maślaków nie liczę bo zaczyna się ich wysyp, ale coś trafiło także do koszyka. Jak nie popada będzie kiepsko, ale prognozy są optymistyczne. Pozdrawiam komentujących i wszystkich grzybiarzy;)
(15/h) Pierwszy w tym roku krótki wyjazd na grzyby. Dwie godziny w lesie 10-12, upał 30°, bardzo sucho. Mimo to w obniżeniach gruntu można jeszcze liczyć na zbiór. Same prawdziwe, zebrane w czterech miejscach, las mieszany z przewagą sosny.
(23/h) Co prawda zbiór grzybów był wczoraj, ale chciałbym dopisać go do raporu. Grzyby zebrane w ciagu 20 minut w małym lessowym wąwozie z przewagą dębu i brzozy. 500 metrów dalej zaczynają się Ropczyce czyli moje miasto. Prawdziwiki ze względu na obecny gorąc nie rozwinęły się, ale kilka było ładnych, oprócz tego kozaczki grabowe, były też maślaki ale przerośnięte. Jutro z rana sprawdzam moje miejsca w lesie;)
(80/h) Dzisiaj krótko, ale konkretnie 130 borowików szlachetnych rożnych wielkości oraz 120 borowików ceglastoporych, które częściowo poszły do marynaty. Do zbiorów nie liczę dzisiaj kań bo na razie wszystkim się przejadły.
(80/h) Ponad 3 godziny w lesie. Miały być tylko same kanie, bo dwa dni temu zostawiłem małe. Uzbierałem kań ponad 200 różnych wielkości. Na zdjęciu ich już częściowo nie widać, po drodze rozdałem rodzinie. Przy okazji 40 koźlarzy i 5 prawych oraz kilka podgrzybków. W lesie już susza, ale przez kilka dni coś da się jeszcze uzbierać.
(100/h) Las iglasty=jodła. W wilgotnych miejscach duża ilość grzybów. Prawdziwki w 90%. Około 20% zarobaczone. Poza tym w lesie sucho i część grzybów z braku wilgoci zasuszona w początkowym stadium wzrostu. Niemniej jednak 4 wiaderka zebrane i przerobione.
(30/h) Tylko małe kanie. Innych jadalnych prócz kołpaków nie spotkałem (nie licząc całkowicie zaczerwionych kilku borowików i zajączków). Kto miał sokoli wzrok, zbierał male podgrzybki "łepki": na skraju lasu, dwadzieścia parę metrów od przystanku autobusowego, mała babeczka rozmawiając ze mną w ciągu kilku minut zebrała kilkanaście takich mikrych grzybów......
(20/h) Trzeci dzień na borowikach szlachetnych. Ponad 40 sztuk borowików szlachetnych, w tym jeden okaz ponad 1 kg (wyrzuciłem tylko korzeń). Garstka maślaków modrzewiowych, których nie wliczam do zbioru.
(4/h) Długi spacer po różnych zadrzewieniach. Na skraju lasu na podmokłej polance napotkałem bardzo duże, pierwsze w tym roku, kanie. Zebrałem szklankę kurek; rozglądałem się za borowikami, wszystkie napotkane były zaczerwione, więc zrezygnowałem z dalszych poszukiwań. Sporo kołpaków, lecz tych grzybów nie zbieram. Zauważyłem, że wielu grzybiarzy miało w koszykach sporo prawdziwków, lecz nie przekrojonych............
(30/h) Po wczorajszym dobrym początku grzybobrania dzisiaj również wypad do lasu się opłacał. Ponad 80 prawych, 20 ceglasi, 9 kań i 5 kozaków. Oby jeszcze popadał deszcz.
(40/h) Ze względu na dzisejszy wolny dzień, postanowiłem po piątkowym wypadzie do lasu, sprawdzić swoje miejsca. Sądziłem, że po weekendowej nawale grzybiarzy cudów nie będzie. W lesie pojawiłem się o 6:30, w lesie trzy osoby, potem kolejne, mimo wszystko trafiłem na 7 prawdziwków. Las bukowo, jodłowy wilgotny, ale pasuje deszczu. W piatek w pewnym miejscu pozostawiłem 7-8 malutkich prawdziweczków, dziś oczom nie wierzę, w promieniu 3 metrów rosło tam 15 różnej wielkości prawdziwków. Dokładnie rok temu znalazłem tam 10 dużych prawych. Moja kolejna miejscówka była zajęta, idę dalej w inny las bukowy i tutaj na stoku eldorado prawdziwkowe, grzybki rosły po 2-5 w skupisach piękne zdrowe. Po prawie trzech godzinach miałem równe 100 prawdziwków, wielkość S aż do XL, ponad 15 celgastych, ale tych dziś stosunkowo mało. Nie brałem dziś maślaków, ktore zaczynają się pojawiać. Zmiana lasu na bukowy dała mi niesamowitą radość znane każdemu grzybiarzowi. Pozostawiłem w kilku miejscach ponad 10 prawych, były za małe - może znów na nie trafię w sobotę ? Gdyby jeszcze popadało to czuję wysyp, ale musi być deszcz. Po drodze spotyka mnie miłe starsze małżeństwo, którzy niestety nie mieli za wiele, zaproponowali mi kupno grzybów, ale musiałem odmówić.
(5/h) W lesie bardzo sucho. Po 1.5 godziny kilka dużych prawdziwków i kilka małych (2 osoby)- niestety tak zjedzone, że tylko na zupę okrawki zostały. Ani śladu pozostałych jadalnych i niejadalnych gatunków. Jak nie spadnie deszcz, to grzybów chyba jeszcze długo nie będzie.
(2/h) Pierwszy jesienny wyjazd do lasu. Poniedziałkowe popołudnie, cisza w lesie, drwali nie ma. Grzybiarzy poza nami też. Cudów też nie było, ale w starych miejscówkach 10 pięknych borowików. Zaczyna się sezon.
(20/h) Wreszcie w lasach borowiki szlachetne stadami, tylko trzeba trafić. Znane miejscówki odpadają, trzeba szukać gdzie jest duża wilgoć. Trzy godziny w lesie i ponad 60 samych prawdziwków.