(90/h) Tym razem pojechałem bardziej na wschód do drogi leśnej leżącej przy chociwelce na 4,2 km, biegnącej do drogi w kierunku Klinisk Odległość od miejsc do których można dojechać samochodem, zaowocowała tym, że gdy tylko skręciłem przy drodze w las, pojawiły się ogromne plantacje podgrzybków na których nie stanęła stopa ludzka. Tym razem liczenie było proste, z racji wydarzeń rodzinnych nie jestem w stanie zająć się marynatą grzybów, więc założyłem sobie z góry, że jadę do lasu na godzinę z zegarkiem w ręku, tyle by zebrać grzyby na patelnie, a ewentualnie nadwyżki na suszenie. Zebrałem 90 grzybów, ale tylko dlatego, że zdecydowana większość już na oko nie nadawała się do zbiorów, a nawet wśród ładnie wyglądających grzybów, większość była robaczywa pod kapeluszem. Gdyby liczyć wszystko co się widziało, mnożnik x 5 i tak by był za mały. Ewidentnie ten pierwszy jesienny wysyp, zbliża się ku końcowi. Z każdym kolejnym dniem liczba grzybów, które można będzie zebrać, będzie się szybko zmniejszać, no chyba, że będzie następny wysyp. W drodze powrotnej, z ciekawości zajrzałem na moją miejscówkę z poprzednich dni i tutaj było już bardzo marnie. Tak więc mój wynik to efekt zbierania tam, gdzie nikt nie zbierał, o co w tym roku tam nietrudno. Zbliża się czas, że trzeba będzie spróbować szczęścia w Puszczy Wkrzańskiej, w pierwszym rzędzie pod kątem kań i maślaków, ale to dopiero jak dobrze pójdzie, za kilka dni. Sezonu nie zamykam :)
(50/h) Informuję uprzejmie, że dzisiaj do lasu zabrałam głowę, więc proszę nie informować władz, że jakaś grzybnięta jeździ bez dokumentów :))) Wczesny wypad na podgrzybki- las mieszany z różnym podłożem. Mimo wczesnej pory w lesie już sporo ludzi. Grzyby nadal podżerane przez ślimaki, chociaż robaczywych trochę mniej (z wkładką mięsną i małe, i duże, te z mchu i te z igliwia). Jeśli chodzi o rodzaj- głównie podgrzybki, chociaż trafił się nam i jeden (tylko!) prawdziwek, 3 ceglasie, kilka zajączków i trochę kurek (nieliczonych do statystyki). Kiedy oglądam zdjęcia i czytam relacje z południa Polski, zastanawiam się nad tym, jaki wpływ rzeczywiście mają opady na wysyp grzybów. Tam trzy miesiące niemiłosiernych upałów, deszczu niewiele, u nas bardzo deszczowe i dość chłodne lato. Północ Polski powinna być teraz grzybowym Eldorado, ale to ONI koszą prawdziwki;) Wróciliśmy z pełnymi koszami, ale kosa może jeszcze poczekać.
(30/h) Lasy mieszane z przewagą sosnowego, kurki, kurki i jeszcze raz kurki. podgrzybki zjedzone i to dosłownie przez ślimaki. Kilka prawdziwków również wątpliwej jakości i 3 kozaki. Generalnie nie tego oczekiwałem.
(150/h) Ta sama lokalizacja co w środę - byłem pierwszy i naciąłem w zagajniku :) W wysokim lesie tylko kilka sztuk. Wysypu jeszcze nie ma tylko w pewnych lokalizacjach obfitość.
(30/h) Dziś dwa rodzaje lasów. Jeden bukowy, z myślą o borowikah, drugi sosnowy, typowy pod pdgrzybki. O rekordach w ilości prawdziwków narazie nie ma mowy. Widocznie te z północnej Polski są bardziej nieśmiałe niż te z południa:-) Owszem można znaleźć ale w bardziej rozsądnych ilościach. Na zarobaczywienie też nie ma reguły. Zdarzają sie małe robaczywe, duże zdrowe i na odwrót. Co do podgrzybków to trafiały się praktycznie same słoikowe, zdrowe, starszych mniej lub wyzbierane. W pierwszym lesie mokro, w drugim jeszcze bardziej. Warunki do wysypu idealne.
(20/h) Szybka wizyta (40 min.) po coś na kolację. Sosnowa drągowina. Nareszcie czubajki. Sporo maślaków, kilka czerwieniejących no i rydze (duże wszystkie zadżumione, małe ok).
(50/h) Głównie podgrzybki i trochę kurek. podgrzybki w większości zdrowe choć tak jak piszą "bracia w grzybiarstwie" często skubnięte przez ślimaki. Pozdrawiam i życzę wszystkim owocnego grzybobrania
(100/h) Po obiecujących doniesieniach tym razem spenetrowałem lasy koło Malechowa. Spodziewałem się prawdziwków ale było ich tylko kilkanaście z czego do kosza trafiło parę może 3 i to małych reszta wiadomo z lokatorami. Za to kozaków i to czerwonych, podgrzybków, nawet niemek i kurek ile chcesz. Po 1,5 godziny miałem duży kosz wypełniony z czubem tak że nie było sensu dalej chodzić. Do statystyki nie wliczyłem kurek których nadal jest mnóstwo. Zdecydowanie coś w lasach drgnęło w końcu
(50/h) Na urlopie ale las trzeba odwiedzic. 150 kozaków z tego polowa została w lesie. podgrzybki kilka kurek, maslaczek. Takiej ilosci kozaka dawno nie widzialam :) Mam nadzie ze na śląsku tez sie pojawią grzyby.
(60/h) Grzybobranie między Międzyzdrojami i Wisełką zakończone niespodziewanym sukcesem. Znalazłem 20 borowików i około 80 podgrzybków, do tego kilka maślaków oraz kurki. Grzyby dopiero zaczeły się pojawiać ale jestem gotów na grzybobrania w przyszłym tygodniu. Pozdrawiam wszystkich Grzybiarzy!
(110/h) Witam Leśnych Ludków :) Kończy sie niestety pobyt w przepięknych lasach zachodnopomorskich. Trudno. Na koniec zberamy podgrzybki w ilościach hurtowych. Tym razem nie są liczone do statystyk kurki, których jest również dużo. Niestety coraz bardziej widać oznaki nadchodzącej jesieni. Pomału przekwita wrzos, coraz mniej jest czerwonej borówki, cóż mamy w końcu schyłek lata. W dalszym ciągu nie dopisują boletusy. Owszem można ich trochę znaleźć ale jest ich niewiele a na dokładkę jeszcze co najmniej połowa jest już zamieszkała. Mamy w planie jeszcze jeden wypad do lasu, pozwolę go sobie opisać i zamieścić krótkie podsumowanie. Serdecznie pozdrawiam Admina i Bractwo Leśne. Ps. Ciekawostką jest zamieszczone zdjęcie naszej beznogiej jaszczurki. Zupełnie nie mógł sobie poradzić z przejściem przez leśny dukt. Pełzał sobie dosłownie w miejscu. Pomogłem mu w przejściu na drugą stronę, gdzie oczywiście zaczął udawać martwego ale tylko udawał. Po chwili popełzał sobie w trawę.
(25/h) Między Wapnicą a Lubinem, zaczeły pojawiać się borowiki. Co więcej natrafiłem na kilka podgrzybków niestety robaczywe ale liczę na ich wysyp w przeciągu kilku dni. Standardowo jak zawsze w tym rejonie mnóstwo kurek.
(20/h) Nie zdążyłem dobrze wejść do lasu jak musiałem uciekać przed potężną ulewą. A zapowiadało się grzybowo całkiem nieźle. Pierwsze borowiki zaraz na wejściu. Aż mi szkoda tych, które dopiero miałem znaleźć.. Nic to. Wiem, że ta konkretna dawka wody zaprocentuje za kilka dni.
(20/h) Spontaniczne wakacyjne grzybobranie, zakończone nie lada niespodzianką. W okolicach Warnowa i Wolińskigo Parku Narodowego znalazłem około 34 podgrzybków i kilka garści kurek. Wygląda to na początek czegoś więszego, szkoda że muszę wracać do swojego województwa.
(40/h) Na trasie Międzyzdroje - Dziwnów udane grzybobranie. Mnóstwo pogrzybków około 90. Kilka kań ale jeszcze za małych aby zebrać, widać ze to początek wysypu. Niezabrakło także kurek, około 35.
(150/h) w godzinę wiadro, od wielgowa 4 km w las w kierunku chociwelki, sporo małych, 20 słoiczków zrobionych i 2 suszarki suszonych i na kolację jeszcze było, dlatego duze skupiska po 40 w jednym miejscu, że nik tak daleko nie dociera, a zbierałem od 15 do 17 i duzych nie brałem! zamykałem oczy bo bym się nie zabrał! same podgrzybeczki i to te grube
(120/h) 240 podgrzybków w niecałe dwie godziny. Ponieważ ostatnio widziałem ślady grzybiarzy ( z dużym prawdopodobieństwem pracowników budowy, którzy mają obok swoją bazę), do lasu wszedłem jakieś 200 - 300 metrów dalej, licząc od miejsca gdzie ostatnio wychodziłem. No i od pierwszej minuty rozpoczął się wysyp, zbierałem tylko na jednym kwadracie. O dziwo tym razem prawie wszystkie grzyby były zdrowe, nie było czego odrzucać. Cieszę się, że pojawiły się grzyby po lewej stronie Odry ( wg. zamieszczonej poniżej relacji) na moich tradycyjnych terenach. Jest dokładnie jak co roku, najpierw grzyby pojawiają się w Puszczy Goleniowskiej, potem Wkrzańskiej. Mimo, że znam tam swoje miejscówki, na razie zostaje przy chociwelce, dotyczy to tylko tego roku, no i daj Boże przyszłego, jeżeli nie skończą remontu. Licząc las po dwóch stronach drogi, do przejrzenia jest jakieś 30 km praktycznie wyłączonego z grzybobrania lasu. Grzybami sypnęło też w Załomiu, co stwierdzam na podstawie obserwacji, dziś na szlaku czerwonym z Załomia do Wielgowa spotkałem, dwie osoby, każda z pełnym wiadrem grzybów, jeszcze kilka dni temu grzybiarze zgodnie mówili, że nic lub prawie nic tam nie ma.
(100/h) Po pracy postanowiłem sprawdzić co słychać w lesie. Wysoki las pojedyncze sztuki. Wszedłem w zagajnik i pomiędzy jagodzinami były głównie nieduże samo zdrowe podgrzybki, te większe w mniejszej ilości, część nadjedzona przez ślimaki, część robaczywa. W sumie po 80 minutach to co widać - pewnie z 200 sztuk ale nie liczyłem. SEZON ROZPOCZĄŁEM UDANIE :)
(30/h) Mając trochę więcej czasu, postanowiłam zrobić sobie małą objazdówkę po swoich miejscówkach. Na pierwszy ogień poszła mała polana w bukach nad jeziorem Okuny. Dawno tam nie byłam, bo dostęp utrudniony przez ciągłą wycinkę, zwalone pnie i mnóstwo gałęzi. Przedreptać też do niej trzeba ok. kilometra w głąb lasu. Ale tak się napatrzyłam na te borowikowe cudowności prezentowane przez innych, że gnana nadzieją na znalezienie podobnych zameldowałam się w lesie przed drwalami. Płonna to była nadzieja. Owszem, 8 sztuk znalazłam, ale już dobrze podrośniętych, zmasakrowanych przez ślimaki i czerwie. 3 sztuki powędrowały do koszyka, reszta została żyjątkom na deser. I tu pierwsza niespodzianka w tym dniu- kiedy chciałam cyknąć fotkę jednemu z przyzwoiciej wyglądających prawdziwków, zorientowałam się, że nie zabrałam telefonu. Niby żadna tragedia, las znany, ale po wycinkach i w znanych od lat można się zakręcić i GPS wtedy jak znalazł. No cóż, mówi się trudno i jedzie dalej :) Następnym miejscem była świerkowa łata w morzu buków- jakieś 100 m kw. Tutaj w mchu, w igliwiu, blisko drzew rosły piękne podgrzybki brunatne, grubonóżki i podgrzybki zajączki. Ślimaków jakby mniej, a robaków wcale- grzybusie zdrowiutkie. Ostatnim zaplanowanym miejscem był las w okolicach Krzemienia, leżący kilkanaście kilometrów dalej. Tutaj przed rozpoczęciem poszukiwań, zostawiłam w bagażniku wypełniony do połowy kosz a zabrałam dyżurne wiaderko. Zrobiło się już dosyć ciepło, świeciło słońce i było bezwietrznie a teren, na którym miałam rozpocząć poszukiwania, to górki porośnięte starymi świerkami i bukami. Lżej po takich chodzić bez obciążenia. Grzybów było trochę więcej niż w poprzednim lesie, ale w znacznie gorszej kondycji- znowu ślimaki i niestety sporo robaczywych. Wszystkie młode, niewielkie. Ociekając potem, zmęczona, z bolącymi nogami dotarłam do samochodu zaparkowanego na poboczu szosy i stanęłam jak wryta. Autko owszem stoi, ale klapa bagażnika sterczy otwarta. Rzut oka na koła- całe. Chwytam za klamkę- drzwi zamknięte. Ki diabeł? Gonię do bagażnika. Wszystko na swoim miejscu, nawet grzyby w koszyku. Ot babo, myślę, farciara z ciebie. Tylko jak to ci się udało? Zamknąć drzwi i zostawić rozdziawiony bagażnik? Wciąż kręcąc głową z niedowierzania wracam z koszem grzybów do domu. A tam obok zapomnianego telefonu leżą moje dokumenty. Jeździłam pół dnia bez prawka, dow. rejestracyjnego i osobistego:P Może i nie mam jeszcze potrzeby zabierać do moich lasów kosy i trans busa, ale głowę naprawdę powinnam :) Z pozdrowieniami dla wszystkich grzybowo zakręconych.
(70/h) Remontowana "chociwelka", vel "berlinka". 143 podgrzybki, zebrane w 2 godziny od 16:00 do 18:00, zapewne było by więcej niestety w pewnym momencie odkryłem flaka w oponie, tak więc trzeba było wyjść i zająć się awarią. Potem słońce było zdecydowanie za nisko. Tym razem były ślady po grzybiarzach i zebranych grzybach, spotkałem też człowieka, gdzieś na horyzoncie w lesie stał motor, a po widocznej na zdjęciu nigdy nie ukończonej drugiej nitce autostrady ( położono tylko pas awaryjny, którym da się jechać na kilku km) jechał rowerzysta. Inaczej tam się poruszać nie da, nawet rowerem. Biorąc pod uwagę, że zbierałem po innych należy uznać, że tendencja jest rosnąca. Do tego należy dodać, że oprócz grzybów w koszu, była cała masa grzybów robaczywych, szczególnie większe owocniki, były robaczywe w niemal w 100 %, tak że zacząłem w pewnym momencie je omijać, szkoda było schylać, niech lepiej rozsiewają zarodniki. Ile grzybów odrzucało się w jednym miejscu ilustruje jedno ze zdjęć ma moim blogu rowerowym. Generalnie, oby tak dalej.
http://dornfeld. bikestats. pl/1615419, Wieczorne-grzybobranie-z-kapciem-w-lesie. html