(25/h) Rano temperatura -2, pochmurno, szykowało się na opady czegoś. Jak nie ma jeszcze śniegu, to nie jest najgorzej. Szykując się do wyjazdu, jak i w czasie jazdy co chwila wyśpiewywałam sobie fragment "Odmieńca" Grześkowiaka:może to bez te nawozy śtucne, może to wszyćko bez te atomy waryjota mooomy:- D Ale okazało się, że takich waryjotów jest więcej, prawie na każdym parkingu jeden czy dwóch. Uświadomiło mi to, że nie tylko ja jestem jakimś odmieńcem. Pierwszy postój- Kalety, krótki rekonesans, 10 podgrzybków w 45 min. Nie ma co tu szukać, jedziemy dalej. Drugi postój-Koszęcin, w pół godziny 8 pogrzybków. Strata czasu, zwijamy żagle, jedziemy dalej-Brusiek. Zaczyna padać śnieg, rzęsisty, grubopłatkowy. W ciągu paru minut zrobiło się biało. Smiechu co niemiara, jakbyśmy pierwszy raz w życiu zobaczyli śnieg :) Idziemy wytrwale, a co najgorsze- pustki, nie ma nic. W końcu jest, duży, czarny pogrzybek. Sięgam po niego, a on twardy jak kamień :) Chcąc pokazać mężowi jak mocno był zmarznięty walnęłam nim męża w głowę, aż zajęczał (mąż oczywiście):- D Dobrze, że mu guza nie nabiłam :) I znowu kupa śmiechu:-) A za chwilę-eldorado! Dziesiątki małych, świeżych podgrzybków, lekko zmarzniętych, pod białą pierzynką, ledwo widocznych. I ponownie śmiech i wielka radość :) Dalej już było normalnie. Tu dwa, tam cztery, tu jeden, tam trzy. I tak w sumie uzbierało się 126+18=144 podgrzybków:-) W tej pięknej, białej scenerii lasu brakowało mi tylko jakiegoś jelenia, który robiłby za renifera, a Mikołajem mógłby być np. mój mąż :) I miałabym święta w listopadzie :) Wesołe dzisiaj było grzybobranie, nawet zimna się nie czuło:-) Pozdrawiam śnieżnych grzybiarzy :)
(20/h) Sprawdzenie pogody, ile mrozu no i jazda. Rękawiczki, termos, ciepła czapka itd. Wyjazd 9.00. Po drodze mijamy samochody na poboczach i parkingach. Byli szybsi, mniej bali się zimna, ale my jedziemy do celu. A tu na naszym parkingu pusto, może to dobrze, wchodzimy w las a tu zaraz piękne lodowe podgrzybki- takie pukające o koszyk. Idziemy i zbieramy więcej niż w sezonie grzybowym. Zaczyna świecić słońce i robi się coraz cieplej. Przegaduję się z krukiem kto głośniej krzyczy. Grzybki rosną pojedyńczo lub całymi grupkami po 5-7 sztuk. Piękny spacer (mam prawie pełny koszyczek). Zaczyna padać śnieg. Droga do auta robi się biała. Moje pożegnanie z podgrzybkami, jeszcze zostały gąski do zbierania i mnóstwo innych grzybów których nie zbieram. Cześć wszystkim którzy boją się mrozu i zostali w domu.
(30/h) godzinka spaceru po lesie sniegu prawie po kostki ale jak to mówia nadzieja matką głupich moze jestem głupi ale las jest moim życiem no i sie opłaciło kilka gąsek no i boczniaki zamarznięte na kośc było warto bo w ŻYCIU SĄ NAJWAŻNIEJSZE CHWILE CHWILO TRWAJ WIECZNIE
(10/h) Dzisiejszy padający śnieg zakończył mój sezon grzybowy. Same podgrzybki i kilka opieniek. Wszystkie zamarznięte na kość (-5 stopni rano:]). Oby przyszły rok był tak samo dobry lub lepszy niż ten. To życzę wam wszystkim
(60/h) Coraz zimniej, ciemniej i bezludniej, a grzyby sobie nic z tego nie robią. Poszedłem od razu na dalekie miejscówki i nie zawiodłem się. Bardzo dużo młodych podgrzybków i żadnych świeżych śladów po grzybiarzach. To największa zaleta takiego miejsca, kiedy nie widać obciętych korzeni, flaszek i puszek. W drodze powrotnej na najbardziej uczęszczanej miejscówce prawdziwkowej las na pożegnanie sprezentował mi okazowego prawusa, schowanego w liściach.
(15/h) a grzybki nadal rosną :) króciutko, bo nie mam czasu: same podgrzybki, w sumie 61 sztuk w dwie osoby, małe i średnie, wszystkie zdrowe :) Emilu, to co znalazłeś to na moje oko sarniak dachówkowaty, jadalny :)
Tazoku, Twoją historię samotnego podgrzybka będę czytać córeczce na dobranoc, bo kocha grzybki, tak jak ja, a opisałeś to wszystko bosko, aż się wzruszyłam losem tego grzybka i szczęśliwym zakończeniem, szacun :)
(10/h) Witam Zmarźluchów. Już po raz enty odwiedzam ten sam wycinek lasu w Koskach. I nie mogę się nadziwić z kąt się tam grzyby biorą. Dzisiejszy wypad to efekt natarczywego domagania się opieńków, przez moją Małżowinkę. Posmakowała w opieńkach i teraz mi głowę suszy. Ach czego to Ona nie zrobi (obiecanki cacanki). Opieńki były, nie powiem, nawet całkiem, całkiem. Do tego żeberka i kluski śląskie. Ale wracając do lasu. Znalazłem coś czego nigdy przedtem nie widziałem na oczy, zdj. A, B. W moim atlasie też go nie ma. Ten grzyb rósł w gęstym, ciemnym, młodniku sosnowym. Kolor łebka brunatny, taki bardzo ciemny brąz, łebek ma matową powierzchnie i nie jest gładki tylko jak by łuskowatą. A najdziwniejsze jest to co ma pod spodem, takie luźno ale gęsto zawieszone niteczki dł. ok 5 mm. Może mi ktoś podpowie. Czy aby to nie jest grzyb chroniony. I czy jest jadalny. Dwa borowiki i czterdzieści dwa podgrzybki uzupełniły dzień dzisiejszy. Nie było ani jednego grzybka robaczywego, to chyba zasługa niskiej temp. ok. 2. C, zresztą ogólnie, ilość grzybów robaczywych znalezionych w lesie w Koskach to poniżej 1,0%. Dzisiaj ponownie nie spotkałem nikogo, a byłem w godz. 11,00 do 15,00 I to by było na tyle. Darz bór!, Darz Grzyb!.
(2/h) Oto jestem. Przyszedłem na świat niedawno, ledwo kilka dni temu, bezimiennie, w na przemian mroźnym, na przemian mokrym i mglistym górskim lesie. Miałem być jednym z tysięcy owoców natury, o które nikt się nie upomni, miałem jak moje rodzeństwo poczęte w listopadówe chłody, pokryć się pleśnią, zamarznąć, zmarnieć i zapaść się w jodłowej ściółce. Niewesoło. Nawet nie mam imienia. Wszystkowiedzący władcy świata dalej spierają czy jestem borowikiem, a może podgrzybkiem, i czy jestem oprószony, omszały czy aksamitny ? Może jestem takim niechcianym przez nikogo wyrzutkiem grzybowego społeczeństwa ? Chyba nikt mnie nie lubi, sarny omijały mnie jak trędowatego, bo mam takie dziwne narośla na kapeluszu a wiewiórki naśmiewały z mojej żółtej nóżki. Taki to już mój nędzny los rozbitka życiowego, autsajdera i czarnej, leśnej owcy. Dzisiaj też było mi smutno i zimno, przysypało mnie białym proszkiem i choć przysunąłem się najbliżej omszałego pniaka i zawinąłem się zwiędłą paprocią czułem się niewymownie, beznadziejnie nieszczęśliwy …… Nagle w całkowitej ciszy usłyszałem nieznane mi dotąd dźwięki. Zbliżały się powoli, były podobne do stąpających wcześniej w pobliżu saren. „Tu jestem” wołałem, „Tutaj”, „Nie idź dalej”, „Odgarnij śnieg, znajdź mnie „ Usłysz” prosiłem przez łzy. „Proszę „ wyszeptałem na koniec słabiutkim głosem. I stał się cud. Stanęło nade mną coś wielkiego, nie wystraszyłem się, odgarnęło snieg z mojej łepetyny i powiedziało do mnie sympatycznie: „Tu jesteś, mój sliczny aksamitku „ Jak byłem mały, mama natura mówiła, że jak będę grzeczny to przyjdzie jakiś yeti, nazywany Tazokiem i skończą się moje smuteczki. Tak też się stało. Duzy zajął się mną, wychuchał z resztek śniegu, przetarł polarową rękawiczką, nawet dostałem pierwszego w zyciu buziaka. A potem był mój dzień, każdy z Was tak by chciał, posiedziałem trochę w towarzystwie innych trzech aksamitków razem z obiektywami w ciepłej torbie, a co jakiś czas torba się otwierała, otulała mnie ciepła polarowa rekawiczka i sadzała na pieńku albo na polance do zdjęcia - w białej krainie Królowej Śniegu. Sen się spełnił, szczęśliwym zrządzeniem losu mogliście poznać moją opowieść i zobaczcie na zdjęciach, że nie jestem żadną leśną paskudą. Siedzę sobie teraz przy ciepłym, skwierczącym i mrugającym do mnie przewrotnie kominku w doskonałym humorze, czekam aż wyschnę, i dyktuję „dużemu” te słowa. Jest mi niewymownie przyjemnie i błogo. Rozgadałem się, chapeau bas „duży”. Ty musisz być tym Tazokiem z opowiadań mamy. Pozdrawiam Was – mam już imię – I będę miał jeszcze swoje pięć minut w Białe Święta. Zimowy Aksamitek
(15/h) Las iglasto-liściasty. W zbiorach same podgrzybki. Parę sztuk z lokatorami i stare zostały w lesie. W lesie mokro, grzyby zebrane tylko z podłoża z mchu. 1,5 h wypad, 2 osoby uzbieraliśmy 0,5 kg grzybów (ważone po oczyszczeniu). Grzyby rosły w grupach po ok 4-6 w jednym miejscu.
(18/h) Miał być Brusiek, ale za fajnie się spało, toteż pózno się wstało i do lasu nie pojechało. Ale nie u mnie. Wyznaję zasadę:lepiej pózno niż wcale:-) W lesie o 12, po drodze na leśnych parkingach dużo samochodów, więc myśl, że nie tylko ja jestem stuknięta:-) Na "moim" parkingu dwa auta, myślę sobie - po co tam iść, już mi wyzbierali, ale może poszli w lewo, tak jak ja ostatnio i nie dotarli do mojego lasku. Nie pomyliłam się, nikt od ostatniego razu nie zaglądał tam -oczywiście oprócz jeleni; chyba mają tam wychodek :) No i znów zaczęło się: jeden, drugi... dziesiąty itd. do 58, małe, średnie i o dziwo kilka dużych, które poprzednim razem musiałam przeoczyć. Gdy się skończyły, powrót do samochodu i jazda trzy parkingi dalej. Tam nie było już tak "różowo". Owszem znalazło się 56 podgrzybków, ale nie w tak krótkim czasie jak na poprzednim miejscu, trzeba było się nachodzić. Powrót do samochodu o zmierzchu. Następny wypad do lasu w niedzielę, a gdzie to zależy od tego jak się będzie spało. Pozdrawiam zimowych grzybiarzy i życzę ciepłych myśli o grzybach:-)
(40/h) Las sosnowy, podgrzybki i 5 szt. Kani. 20% z lokatorami. Grzyby miejscami po kilka-kilkanaście sztuk. Trzeba się nadchodzić ale warto. Mimo pierwszych przymrozków ciągle jest co zbierać.
(0/h) Coś tam rośnie ale nic jadalnego. Jakieś gołąbki wymiotne, coś czego nie znam - ogólnie bieda. Liczyłem na opieńki ale nic z tego. gumowce wynosze do piwnicy. Pozdrawiam wszystkich grzybiarzy. Do zobaczenia w 2017 r.
(50/h) Witam grzybiarską Brać. Dzisiejszy wypad do lasu bardzo udany, zaowocował dużym zbiorem wyłącznie podgrzybka brunatnego ok 400 szt. zdrowych i nie zmarzniętych zebranych w 3 osoby. Po mimo marnej i zimnej aury ku mojemu zaskoczeniu sporo grzybiarzy w lesie. Może to jeszcze nie koniec sezonu? Pozdrawiam wszystkich grzybiarzy.
(35/h) Po wszystkich wpisach które czytałam doszłam do wniosku ze to nie może być koniec grzybobrania i dziś 12-15 w lesie. 2 kurki pozostałe grzyby to podgrzybki. Można dużo nazbierac tylko trzeba się nachodzic. Dobrze że suszarki nie schowalam ☺
(20/h) Las iglasty. Z bólem serca zakończyłem sezon grzybowy. Grzybki dalej rosną jak głupie, jednak stada zdarzają się już rzadko. Trza się nachodzić, ale to samo zdrowie. Na zdjęciu dzisiejszy urobek 3 chopa w 4,5 godziny. PS. Serdecznie pozdrawiam "Emila", może się kiedyś spotkamy w tych lasach.
(11/h) 3 godziny w lesie podgrzybki rosną pojedynczo przeważnie w mchu i paprociach. Jak na LISTOPAD na parkingu było sporo samochodów. Zamiast pójść na marsz wybrali grzybobranie pozdrawiam wszystkich miłośników natury.
(10/h) Świąteczny spacer do lasu zaowocował prawdziwkami i podgrzybkami. Oczywiście grzyby duże, dorodne i bez lokatorów. Nawet się nie spodziewałam, że o tej porze coś znajdziemy a tu miła niespodzianka. Pozdrawiam wszystkich grzybiarzy.
(50/h) trzedzi dzien na gąskach rosną cały czas las topolowy lub sosnowy w ciągu trzech dni zebrałem około 30 kilo częśc do marynaty a reszta suszona i mielana jak pieprz rewelacyjna przyprawa do mięs i dan z kapusty dla zainteresowanych grzybki zbieram w jeleśni powiat żywiecki
(32/h) Godzinka w "moim" lesie między 13.00 a 14.00. Grzyby rosną nadal! podgrzybki co prawda mocno objedzone przez ślimaki i niektóre lekko przemrożone, ale są - 15 szt. Do tego 15 zieleniatek i 2 zdrowe rydze.
(15/h) Witam. A co tu dzisiaj takie pustki, jak w akwarium po wigilii. Zaspali wszyscy czy jak?. Zima zaskoczyła drogowców?. Wstawać śpiochy i do lasu. Nie przyjmuje żadnych usprawiedliwień. Grzyby same do Was nie przyjdą. Jak ja mogę, to inni tym bardziej. Las ten sam, grzyby takie same tylko trochę zziębnięte. Co nie którym musiałem nosa po podcierać bo się przeziębił. 8,00 zacząłem tak jak na zdjęciu "A". 12,00 skończyłem tak jak na zdjęciu "B". A wszystko to odbyło się w lesie "C". Cicho, trochę mrozik przeszkadzał (-3 C), ale koło dziesiątej wyszło słoneczko i było całkiem przyjemnie w dotyku. Nie spotkałem i nie usłyszałem nikogo. Teraz kilka dni przerwy, a potem się zobaczy. Hej, Darz Grzyb!. A ha, 60 podgrzybków, 1 borowik, kilka kani bo bym zapomniał.
(25/h) Dzisiaj 9.30 kierunek na bardzo piękne lasy. Prowadzona jest w nich gospodarka rabunkowa czyli scinka drzew nie wiem czy do końca potrzebna w takiej ilości. Lasy sosnowe tylko podgrzybki wielkość-od maleńkich do dużch. Było bardzo fajnie miły spacer. Grzyby zbierane od 11-13.30 Pozdrowienia dla wytrwałych.
(13/h) Dzisiejszy poranek przyniósł w Gliwicach mgły i -3 stopnie na termometrze. Ale około południa pokazało się słoneczko wobec czego postanowiłem urwać się z pracy i sprawdzić jak grzybki znoszą te trudne dla nich warunki a przy okazji przejść się na świeżym powietrzu. Zaczęło się od prawdziwka w Emilowym miejscu (Emil mam na dzieję, że nie masz nic przeciwko temu że kilka metrów kwadratowych mojego lasu będzie nazwana na Twą cześć). Niestety był zjedzony przez robaki i zmarznięty i dlatego musiał zostać na swym miejscu. A później pojawiły się moje zielonkawe przyjaciółki. Mrugały do mnie zachęcająco i szeptały: weź mnie. Ale ja postanowiłem sobie że dzisiaj i do końca tego roku nie chcę mieć z nimi nic do czynienia. Zostały dla uciechy innych. Nie pogardziłem za to maślakami które się pojawiły w wyjątkowej ilości (23) jak na takie warunki. Z uciechą powitałem też 3 ciemne kozaczki. Podsumowując - pomimo zimna dalej rosną i chwała im za to.
(10/h) Godz. 9 wyjazd Jedziemy w mlecznej rzece taka mgła. Dobrze że znam drogę. 20 lat w te same miejsca. Gąski zielone tylko kilka, więcej szarej i podgrzybek. W lesie 2,5 godzinki i wracamy. Szkoda bo mogła bym chodzić po tym dywanie z liści i zielonego mchu którego nie było lato przez susze do samego wieczora. Fajny wyjazd oby tak dalej. pozdrawiam" leśnomaniaków"!!!
(30/h) 7.15 wejście do lasu, zimno, ale grzybki są. Dużo chodzenia, wszystkie podgrzybki świeżo mrożone. Przy tych temperaturach, to już KONIEC sezonu.
(0/h) Nawiązując do wpisu z woj. wielkopolskiego dot. występowania rzadkiego gatunku grzyba -borowca dętego- uprzejmie donoszę, że w woj. śląskim też można go spotkać. Całą kolonię-ok. 30 szt.-znalazłam 28.10. 2016 r. w Koszęcinie. Rosły pod modrzewiami razem z maślakami modrzewiowymi. Maślaki wzięłam, borowce zostawiłam. Tego co na zdjęciu też.
(0/h) Na cmentarzu komunalnym w sektorze N. N. który porastają kilkunastoletnie sosny. Mnóstwo czernidłaków i innych blaszkowych. Widziałem też kilka maślaków i poodcinane trzonki. Podaję to jako ciekawostkę widząc wpis o boczniakach. Krzyże nie sugerują pogrzebania sezonu.
(40/h) Dla mnie to jest szok! Pojechałem do lasu na spacer, nawet bez koszyka, bo bez wiary. Jeszcze kilka lat temu jeździłem o tej porze roku na nartach, a dziś... pobijam rekordy grzybowe! :) Może nie jest to wysyp, ale wysypek na pewno! I większość zdrowe. W około 3 godziny ponad 120 podgrzybków, na szczęście miałem reklamówkę na zakupy. Myślałem, że pora kończyć sezon, a jutro jadę znów. Pozdrowienia dla grzybniętych!!;)
(80/h) Pogoda piękna. W lesie nikogo. Mokro. podgrzybkowy wysyp. Grzyby wystepuja koloniami. ok. 30 % z lokatorami. Mankamentem sa grzyby nasycone woda. W 3 godziny połtora koszyka. (1 prawdziwek, 4 kanie i reszta to podgrzybki )
(0/h) Sorki-nie mam możliwości dopisać podzięki wszystkim bywalcom lasów a przedewsz.-babci Lusi-lawendowej-andre-ewa-whispi tazokowi za ujmujące życzenia- Postaram się w przyszłym sezonie/obecny jeszcze nie zamykam mimo że moje miejscówki od tygodnia są pod śniegiem /liścmi//znowu być aktywnym. DARZ GRZYB!
(20/h) Dzisiaj miejsca prawdziwkowe, wskazywały mi sarny :) Jeden nadgryziony i przewrócony grzyb a dookoła w liściach całe rodzinki po 20,25 sztuk :) Znalazłam 2 takie skupiska i samotne średnie borowiki. Jest listopad a rośnie dużo maluchów i średniaków... Szok! Tego sezonu chyba nigdy nie skończę... Pozdrawiam :) PS. Jakimś cudem na dzisiejszym grzybobraniu znalazłam swoją ulubioną czapkę, którą zgubiłam tydzień temu :)))
(5/h) pizło mi wczoraj 82 pełne-to dziś po mrozie wypadało mi spoko dojść do siebie- 10 szt podgrzybków zamarzniętych z czego 3 śliskie od spodu Ale to nie koniec-jeszcze zawalczę. spotkałem myśliwych niosących zanętę dla dzików -pogoda superymać. pozdro dla braci grzybiarzy!/DARZ GRZYB? mówie więc do siebie "dziadek tak trz
(30/h) Wiec tak niedziela 6 rano za oknami ulewa, mokro zimno ale z opłacanym skutkiem. 4 Pì ękne prawe (zdj) mimo rozmiarow zdrowiutkie i pysznie trafily do pierogow z dodatkiem kapustki;) prócz tego jeszcze wiaderko podgrzybków kilka maślaków i około 20 zajęczaków;). Raczej to już było zakończenie sezonu, ale zobaczymy jaka będzie pogoda.;) Pozdrawiam!
(25/h) Witam. Pisałem wczoraj że znalazłem swojego Króla. Na nieszczęście dla niego, żona stwierdziła że należy go "zhibernować termicznie", w związku z czym w domu zapanowało bezkrólewie. Z samego rana rozpoczęło się poszukiwanie jego następcy. Las ten sam co wczoraj, tylko pogoda o wiele gorsza. podgrzybki, kanie, sitarze, nie mogą nawet marzyć o dostąpieniu takiego zaszczytu. Znaleźli się nawet dwaj pretendenci do tytułu Najwyższego, ale ja szukałem czegoś większego, czegoś bardziej dostojnego. I trafiłem (zdj. 1). Wyglądał wspaniale, dostojnie. Witaj KRÓLU. Pokłoniłem się nisko z należnym szacunkiem. On też się pokłonił. (o matko) to co zobaczyłem wprawiło mnie w osłupienie. Mój NAJWYŻSZY był półgłówkiem a nawet ćwierćgłówkiem. (zdj. 2) Król Ćwierćgłówek. Nie może być. To lepsze jest bezkrólewie. Jakoś to przeżyje. To tyle jeśli chodzi o Króla. Wczorajszy dzień miał też i inną stronę. Nie pisałem o tym bo to co się wydarzyło nadszarpnęło moje ego, więc mi było wstyd pisać. Zginąłem w lesie. Ale wszystko dobrze się skończyło. Dzisiaj nauczony wczorajszą przygodą, wpadłem na genialny w swej prostocie pomysł. Zabrałem ze sobą kamizelkę odblaskową, którą następnie powiesiłem na krzaku (zdj. 3) tak aby była widoczna w polu mojego widzenia. To pozwalało mi krążyć w okolicy i zawsze mogłem wrócić do punktu wyjścia. Potrzeba jest matką wynalazku. Pomysł opatentuję i nazwę GPS (grzybowy postrzegacz stron) lub coś w tym rodzaju. Nawet mam pomysł na rozwinięcie mojego wynalazku. Mam takie cztery kamizelki, więc je ponumeruje co pozwoli mi przemieszczać się na znacznym obszarze lasu. A tak nawiasem, to 103 podgrzybki, kilka maślaków, kani, i to by było na tyle. (zdj. 4) Muszę kończyć bo moja Królowa zbliża się do mnie, trzymając coś w ręku, berłem to nie jest ale kształtem przypomina. Pozdrawiam E. U ła, no co ty, na żartach się nie znasz?:- D
(24/h) 44 zieleniatki, 3 zajęczaki i 1 rydz w dwie godziny w lesie pod Maczkami. Lubię te zieleniatki z "mojego" lasu bo rosną na mchu i igliwiu przez co nie są zapiaszczone.
(30/h) Dzisiaj wybraliśmy się z Mężem na pożegnanie lasu przed zimą na przywitanie znalazłam piękny bukiet podgrzybków 7 szt. pięknych zrośniętych ogonkami wszystkie zdrowe potem zbieraliśmy w starych swoich miejscach w sumie każdy z nas miał po pół koszyka po spacerze który trwał 2,5 godzinki
(10/h) Zupełnie przypadkowo w pracy znalazłem na drzewie przyulicznym całą kolonię boczniaków. Nikt tego nie ścina, więc i ja zostawiłem imponujący okaz w spokoju. Nie wiem, jak oznaczyć ilość, wpisałem symbolicznie 10 sztuk, żeby nie robić przekłamania