(10/h) Godzina była piąta. Minut 30. W roli grającej pobudki wystąpił przepełniony pęcherz (no cóż, browarek na łonie natury swoje robi), więc nie pozostało nic innego, jak stoczyć się sakramencko stromymi schodami użyczonej przez kumpla chatynki do poziomu parteru, odwiedzić tuje i odmaszerować w kierunku pojazdu, kryjącego w bagażniku strój grzybiarza. Zmyliła mnie zroszona trawa i na swoje nieszczęście wdziałem kaloszki, przeklinając jakiś czas później niepotrzebne pół kilo na każdym z umęczonych giczołów. Poranek był całkiem rześki, a las za płotem działki wzywał. Człowiek nie dorówna naturze, ni diabła, żaden system melioracyjny nie działa równie sprawnie, jak warstwa piachu kilkumetrowej grubości, obsadzona dla niepoznaki sosną. Albowiem po ubiegłotygodniowych opadach (całkiem w końcu obfitych) śladu nie pozostało, chrzęszczące pod kaloszkami podłoże nie pozostawiało żadnych złudzeń co do swojego stanu odwodnienia. Godzinę później, po bezskutecznym obejściu miejscówek, które jesienią darzą pięknym podgrzybkiem (trudno mówić o bieganiu, mężczyzna w wieku dojrzałym porusza się nadzwyczaj statecznie) byłem na okrągłe zero. Może z wyjątkiem chustki do nosa (reprezentuję wymierający gatunek używających batystu zamiast celulozy), którą naszłem w znanych mi krzaczorach, a którą najwyraźniej zgubiłem gdzieś tak w listopadzie. Co nieuchronnie prowadzi do konkluzji. Jakiejś. Dokładnie nie wiem, jakiej, ale może kto co podpowie? W każdym razie podmęczone odnóża kroczne jakoś mnie, zniechęconego, same poniosły w kierunku wąskich pasków różnoletnich nasadzeń, wyraźnych pozostałości zamienionych w las spłachetków ziemi ornej, z dominującą małoletnią, niepoprzecinaną sosną, naprzemiennie z równie niedorosła brzozą. Z dodatkiem różnorodnego buszu, ma się rozumieć. No więc wlokę się skrajem sosnowego zagajnika, a tu trzy koźlarzebabki. Na ogół nie darzę ich estymą, bo łykają wodę i po pół godzinie w koszyku przypominają pulpę papierniczą, ale te były całkiem twardziutkie i jędrne. I zdrowe. Natychmiast popadłem w stan leniwej uwagi, co pozwoliło dojrzeć kolejne dwa koźlarze, a potem borowiczka. W igliwiu, tuż przy ścieżce. No, a potem już poszło. Boletusy, koźlarze, zajączki, złotopore – i nawet jeden klasyczny podgrzybek. Wszystko na skraju zagajników, bo czołgać się po krzaczorach to mi się nie chciało. Amok nie trwał zresztą zbyt długo, gdyż wschodzące słoneczko wyraźnie ociepliło atmosferę. Tak wyraźnie, że zacząłem się pocić, co było wyraźnym sygnałem do zakończenia podchodów. Letnia, leśna zieleń jest zjawiskowej urody, jednakowoż wolę wrześniowo- październikowe klimaty i brak zadyszki, tudzież entomologicznych wykwitów z pajęczynami na czele:-) Szczęśliwie obyło się bez kleszczy. No i nieodmiennie pozostaję fanem chłopskich lasków. Różnorodnie, swojsko, bezpiecznie, nie to, co wielkie puszcze:- P Statystyka: w lesie 2,5 godziny, las mieszany z przewagą sosny, kilometrów jakie 5 (z całą pewnością nie po prostej), grzybów 26. Jeszcze z dziesięć zostało w lesie z uwagi na wysokie stężenie białka. Że niespecjalnie imponująco? W porządku, ale jakie przeżycie...:-) Pozdro dla wszystkich całorocznych, a zwłaszcza dla Rycerzy Jesieni. Jeszcze przyjdzie nasz czas!
(25/h) Wczoraj rano północna część Zgierza same świeże zajączki i trochę maślaków, niestety połowa z nich robaczywa. Czekamy jeszcze, moze jakiś deszczyk pomoże?
(80/h) W lesie ludzi pełno ale i tak grzybów więcej. Las sosnowo, brzezinowo, dębowy o podłożu iglasto liściastym z kępkami mchu i traw. Podłoże już niestety coraz bardziej suche potrzeba deszczu. Podgtzybki robią inwazję na grzybiarzy bo gdzie nie spojrzy tam rosną w większości zdrowe. Zajączki rosną gromadkami młode zdrowe stare robaczywe. Prawdziwki pojedyńczo rosną i większość robaczywa. Koźlarki i krawce po kilka sztuk koło siebie i pół na pół zdrowych i robaczywych. Kurki piękne gromadki i zdrowe. Pozdrawiam wszystkich grzybiarzy i oby sezon trwał jak najdłużej.
(15/h) Spacer południowy, w lesie bardzo sucho, ale za to sporo jagód. Grzybów jest nie wiele i z tego sporo robaczywych. Większość zebrana w sosnowym młodniku.
(45/h) Dziś w lesie byłem później niż wczoraj, bo o godzinie 7.30, a grzybów znalazłem tyle samo. 80 borowików szlachetnych (więcej był robaczywych, mniej więcej 50%) oraz 10 podgrzybków brunatnych. Miejscówka ta sama co zwykle, konkurencji zero, też jak zwykle.
(15/h) Las mieszany z zdecydowaną przewagą brzozy. Kilka szarych kozaków, 2 borowiki, kilkanaście zajączków na grubych nogach, kilkanaście podgrzybków złotoporych przeważnie robaczywych, dużo gołąbków oliwkowozielonych (50% robaczywych). Ogólnie to zaczyna się robić susza, grzyby w większości suche, niektóre wręcz zasuszone. Jak nie popada to będzie po grzybach.
(80/h) W lesie ludzi sporo ale i tak grzybów więcej. podgrzybki rosną jak szalone sporo zdrowych. Zajączki świeźe zdrowe zato stare i duże robaczywe. Koźlarki i krawce w większości zdrowe. Pięknie kurki rosną gorzej z prawdziwkami bo prawie wszystkie robaczywe. Las oczywiście standardowy czyli sosnowo, dębowo, brzezinowy o podłoźu iglasto-liściastym z kępkami mchu i trawy.
(45/h) Znalazłem prze 2 godziny 80 borowików szlachetnych (80% zdrowe) oraz 10 podgrzybków brunatnych-w sumie prawie 2 koszyki grzybów. Miejsce to samo co w poniedziałek (18.07) i środę (20.07). W lesie byłem o godzinie 4.30, trochę za wcześnie, było jeszcze ciut za ciemno.
(60/h) Las sosnowo, dębowo, brzozowy o podłoźu iglastym z kępkami mchu. W lesie na wierzchu już robi się sucho ale ziemia jest wilgotna. Jeszcze trochę deszczu i cieplejszych nocy i powinien w pełni wysyp ruszyć. Dominują podgrzybki w większości zdrowe. Zajączki sporadycznie trafi się zdrowy większość robaczywa. Krawce zdrowe, koźlarki niektóre zdrowe. Kurki piękne młode i zdrowe. Prawdziwki niestety tylko robaczywe. Ludzi w lesie dużo ale każdy zbiera i wychodzi z grzybami.
(5/h) WYSOKI LAS SOSNOWY, TEREN PAGORKOWY. ZNALEZIONE PIEKNE PRAWDZIWKI NIESTETY ROBACZYWE. Z 15 SZTUK TYLKO 4 ZDROWE, ALE SPACER PO LESIE REWELACJA. CZEKAM NA DESZCZ.
(60/h) Las sosnowo, brzezinowo, dębowy o podłożu iglasto liściastym z domieszką mchu. Dominują podgrzybki w większości zdrowe. Prawdziwki niestety jak i zajączki robaczywe. Koźlarki przeważnie robaczywe ale za to krawce piękne i zdrowe. Kurki zdrowe i coraz liczniej rosną. Ludzi sporo w lesie a ja dziś zwiedziłem dwa lasy odbijając sobie za wczorajszy dzień nieobecności w lesie.
(15/h) Las sosnowy stary z młodnikiem po środku o podłożu mchowym. podgrzybki śliczne i odziwo wszystkie zdrowe mimo pełni księżyca. Ludzi prawie wcale nie widać.
(25/h) Powtórka z rozrywki z poniedziałku. Tym razem wziąłem ze sobą koszyk, więc nie musiałem za bardzo się martwić o miejsce na zbierane grzyby. A znalazłem 45 borowików szlachetnych (tym razem więcej było robaczywych), 2 podgrzybki brunatne oraz 1 maślaka.
(30/h) Wiele miejsc, rozne rodzaje lasu, grzybki; pelen przekroj z przewaga maślaka żółtego. Z obserwacji; to pełen wysyp goryczaków;) i zajączków (zdrowy 1 na100 ), pierwsze oznaki podgrzybka brunatnego w miejscach jemu przypisanych, wilgotno, pachnąco, idzie ku dobremu..;)), pozdr
(20/h) razem z zoneczka krystynką znalezlismy piękne krawce kureczki sniaczki prawdziwki i koźlaczki szare. brak tylko maslaczków. pozdrawiamy brać grzybiarska.
(25/h) W lesie od 17:15 do 18:45. Mimo późnej pory las bardzo miło mnie zaskoczył. Znalazłem 40 prawdziwków (wszystkie prawie całe zdrowe, jedynie niektóre ogonki były częściowo robaczywe), 4 podgrzybki zajączki, 4 maślaki oraz 1 podgrzybka brunatnego. Do lasu zabrałem tylko małą torbę-szmaciankę, także grzyby ledwo co się pomieściły. Zgadzam się ze zdaniem Tomka, że grzyby jednak rosną po południu.
(40/h) Ludzie mówią że po południu grzyby nie rosną ale nie dla mnie. Dziś dominują podgrzybki prawie wszystkie zdrowe. Kurki trafiają się świeże i zdrowe. Zajączków całe stada ale robaczywe. Prawdziwki tylko cieszą oko ponieważ są robaczywe. Koźlarki większość robaczywa i krawce zdrowiuśkie. Ludzi nawet sporo w lesie po południu.