(4/h) Faktycznie grzyby skończyły się. Pozostały jedynie nieliczne, mocno sfatygowane podgrzybki. Oczywiście, że są jeszcze wymieniane przez "Krzyka" z Giżycka "dziwolągi" wynalezione z atlasu grzybów, ale tego nikt nie zbiera, bo i niesmaczne i brzydkie
(1/h) Kiedy nie jesteś pewien jaki kolor mają twoje kalosze, bo wszedobylskie liście to uniemożliwiają pora sobie powiedzieć, to już koniec grzybobrania. Niestety. A rok był niesamowity. Tak prawdziwkowych żniw nie było od lat. Po prostu nie chciało się wychodzić z lasu. A przecież nie samym lasem człowiek żyje. Lasem niemiłosiernie eksploatowane przez tych, co powinni się o niego szczególnie troszczyć. Mój mąż twierdzi, że nasz kraj musi mieć silną armię, bo o rzadnej partyzance niestety nie ma mowy. Bo jak się chować za drzewe chudszym od nas samych. Jedyną pociechą jest fakt, że w lasach są jeszcze drzewa. Ale sądząc po tempie i intensywnej wycince, ten stan rzeczy nie potrwa długo. Tylko po co nam tyle drzewa ?. Bo chyba nie na klocki dla dzieci. Podobno mamy XXI wiek. Tylko czy wszyscy w naszym kraju o tym wiedzą. Mogą nie wiedzieć. Pozdrawiam wszystkich grzybomaniaków. I znowu spotkajmy się za rok. Powodzenia.
(20/h) Szczątki pojedyńczych podgrzybków niedokończonych przez gryzonie i żadnych innych rurkowych. Natomiast można niemało uzbierać licznie występujących gąsówek podwiniętych i mglistych, pieniążków maślanych obu odmian, sporo lejkowek lejkowatych i buławotrzonowych, kilka pniaków oblężonych przez młodziutkie zdrowe maślanki łagodne, dużo gołąbków o dość marnej jakości kulinarnej, boczniaki łyzkowate nasiąknięte wodą jak gąbki, trochę jadalnych wodnich różnych gatunków, na niektorych pniakach po kilkanaście-kilkadziesiąt grzybowek hełmiastych. Widziałem kilka szmaciaków, tak starych i nieatrakcyjnych, że przestrzeganie rygorów reżimu ochronnego tych grzybów przyszlo bez wysilku. No i są pelne 2 torby po 2 godzinach do podziału wśród znajomych. Dobre i takie, bo często jakichkolwiek tu brakuje. Przyznam nieśmiało, ze kilkanaście kań z oddzielnego pojemnika umili rodzinie niedzielne śniadanko. I życzę wszystkim grzybiarzom i sobie, trafnych i dobrych wyborów nie tylko w lesie.
(20/h) podgrzybki i kilka prawdziwków. Niewiele młodych, większość "po przejściach" ze spękaną skórką kapeluszy, sporo robaczywych. Poza las iglasty nie warto już zaglądać, bo liści leży po kostki i grzybów nie widać, tylko oczy się męczą. Sporo grzybiarzy, ale gdyby zrobiło się cieplej, to sezon jeszcze potrwa.
(0/h) Las mieszany, potem brzozowy. - Grzybów jadalnych totalne zero. W porównaniu do równie zerowego wypadu sprzed tygodnia, efektem opadów jest ponowny wysyp muchomora czerwonego, no ale to marna pociecha. Tak więc żegnaj lesie do przyszłego roku
(10/h) Sprawdzałem czy wyrosły podgrzybki. Nie wyrosły. Miejscami wysyp gąsek niekształtnych, ale... ja takich miejsc nie specjalnie nie szukałem. Warto jednak odnotować, że sporo osób miało pełne kosze gąsek. Tego dnia w końcu znalazłem podgrzybki kilkanaście km dalej.
(30/h) Uzupełniam raporty z Elbląga, bo wygląda jakby u nas się nic nie działo, a przecież to nie prawda. Choć nie znalazłyśmy żadnego prawdziwka ni kozaczka to parę podgrzybków złotawych i zajączków wskoczyło do koszyka. A przede wszystkim setkami opieńki. Trzy godziny spacerowania po dwóch lasach, bardziej dla rekreacji i po półtora koszyka grzybów. Zdarzyły się też podgrzybki w jednym miejscu. Mówię o brunatnych. Dojrzałe, zdrowe. Ja takie nazywam:,, Przeoczone. Bo w lesie gdzie chodziły tabuny