(50/h) W lesie "spacerowym" - prawie nic za to w miejscach mniej dostepnych, na skarpach i w miejscach podmokłych grzyby są. Kilka borowików, kozaki, zajączki, maślaki, kurki. Kosz dopełniłem opieńkami. Pomimo deszczu całkiem przyjemne grzybobranie.
(5/h) Kompletnie nic w lesie sucho na gwarantowanych miejscówkach gdzie zwykle grzybki wynoszę wiadrami nic. Przypadkowo trafione kilka maślaków i opieniek które ktoś opuścił przy wycinaniu. Trzy godziny w pięknym grzybnym lesie i totalna porażka zero prawdziwków, podgrzybków i dziwię się doniesieniom że ktoś 300 na godzinę prawdziwków nazbierał. Swoich nawet nie obierałem bo byle co i za za mało na obiadek.
(100/h) Droga na Chociwel. Pojechaliśmy na spacer. Byliśmy niecałe 3 godz. Cały tydzień nie padało, a grzybów nazbieraliśmy przyzwoicie. Co prawda suchych, ale jest wynik. Dużo tzw. słoikowych. W sumie to nie wiem jakim cudem, zrobiłam cały pojemnik 6,5 litrowy samych małych grzybów. Pozdrawiam:}
(55/h) Po dotarciu do lasu o godz. 7.30 skierowalem sie na borowikowe miejscowki, ale niestety znalazlem tylko 5 borowików, co nie wrozylo udanego grzybobrania. Nastepnie udalem sie w rejony podgrzybkowe i tak przemierzajac kolejne zagajniki z pojedynczymi podgrzybkami trafilem do sredniego lasu o podlozu mchowo- trawiastym gdzie byly grzybki. W sumie znalazlem 142 podgrzybki mlode i srednie, po drodze w brzozowych zagajnikach 10 koźlarzy czerwonych i 8 koźlarzy babka. Zbiory zakonczylem o godz. 10.30. W lesie susza i z tego powodu czesc grzybkow z lokatorami pozostala w lesie.
(50/h) Absolutny wysyp zdrowego prawdziwka. Ostatni przeżyłem to 5 lat temu. Łacznie 387 sztuk w 98 procentoach zdrowe - przez 5,5 godzin. podgrzybka też dużo ( zbierałem tylko te zamdzowe z grubą nogą). Parę rydzy. O sowach i krawcach nie wspomnę. Maślaków nie zbierałem - Sowy zbierałem tylko te zdrowe i duże.
(40/h) Las mieszany. Większość to prawdziwki i to młodziutkie, ale tylko w stałych miejscówkach. Trochę koźlarzy, maślaków (zwyczajnych i żóltych), calkiem sporo bagniaków (maślak pstry)-nie liczone - nie zbierane. Na skraju lasu kanie. Smętne resztki podgrzybków - czarne łepki. W lesie generalnie sucho - borowiki znalezione w mchu trzymającym wilgoć.
(15/h) Wyprawiłem się dziś ok. 15.3 o na grzyby, po dwutygodniowej nieobecności w lesie. Bez specjalnego przekonania, bo deszczu w okolicy nie było od ponad tygodnia. Do tego napotkanych kilku grzybiarzy od razu na początku wyprawy i dwa wjeżdżające w głąb lasu samochody nastawiły mnie całkiem nie optymistycznie. Na domiar złego natknąłem się na saperów przy pracy, co zmusiło mnie do radykalnej zmiany kierunku marszu. Trafiłem do rachitycznego lasku, rosnącego na podłożu tak piaszczystym, niczym okolice wydm w Łebie, normalnie gleba:-) VIII klasy (nie bez powodu Niemcy uznawali ziemie Pomorza Środkowego za najmniej urodzajne w całej Rzeszy). A tam co rusz, jak to pozory mogą mylić!, to borowik, to malutki koźlarz pomarańczowożółty (z tych pierwszych ponad połowa musiała jednak zostać w lesie). Wszystko suche, czyste. Zaraz bez specjalnego czyszczenia pójdzie do suszarki. Moje zresztą pierwsze suszone w tym roku, a bałem się już nie będę mógł pochwalić się przysłowiowym grzybem w barszczu.
(40/h) W lesie od 15:00 - 17:00, bardziej dla relaksu niż z nastawieniem na duże grzybobranie. W sumie 80 dużych podgrzybków. W lesie pusto, ani jednego samochodu na parkingu, spotkałem natomiast jedną osobę z z niewielkim pełnym wiaderkiem, zebranym wg. tego co powiedział w 3 godziny. Z kolei w zeszłą niedzielę robiłem całodzienny wyjazd treningowy na rowerze nad morze i z powrotem. Od Załomia do aż do zjazdu na Ostromice obserwowałem co ludzie mieli w koszach, i starałem się zagadać jak długo zbierali. Zbiory od bliskich zeru do pełnego wiadra zebranego przez 3 osoby, normą było pół wiaderka. Przydrożni sprzedawcy grzybów sprzedawali podgrzybki, borowiki, kurki i kanie.