Witajcie :). Jak się śnią grzyby, to trzeba jechać do lasu-tak rano powiedziałam do małża, na co on-to trzeba iść do psychiatry 😅, albo poszukać jakiejś grupy wsparcia. No cóż, każdy ma swój punkt widzenia 😉. I tak po krótkich, aczkolwiek intensywnych pertraktacjach udało się chłopa namówić👍🙂. I powiem Wam, że z dnia na dzień grzybów przybywa. 3/4 dużego koszyka zapełnione.
Maślaki wszelakiej maści, wzięłam po kilka dla urozmaicenia. Pokazał się nareszcie mój ulubiony
maślak pstry.
Ceglasie,
borowiki,
koźlarz babka,
podgrzybki,
kurki,
siedzuń sosnowy i
kania zapewniły pracę Józefinie-tak nazywam
moją suszarkę. Super popołudnie spędzone na tym co kocham... ten widok kapelutków w naturze i radość ze znalezienia :).