mi_1 - grzybobranie 20 paź 2019, niedziela

sezony 2019 1014-1020 SL dolnośląskie #38 (32 fot.) kujawsko-pomorskie #37 (23 fot.) lubelskie #26 (17 fot.) łódzkie #32 (24 fot.) lubuskie #20 (16 fot.) małopolskie #24 (16 fot.) mazowieckie #87 (54 fot.) opolskie #8 (5 fot.) podkarpackie #24 (12 fot.) podlaskie #18 (13 fot.) pomorskie #32 (20 fot.) świętokrzyskie #18 (14 fot.) śląskie #67 (52 fot.) warmińsko-mazurskie #8 (4 fot.) wielkopolskie #49 (33 fot.) zachodniopomorskie #15 (13 fot.) woj. nieokreślone #4 (3 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Las ogólnie suchy i bieda jest. Ale warto go zobaczyć w momencie, gdy budzi się dzień. Grzyby są rozlokowane w niektórych miejscówkach, poza nimi w zasadzie zero. Dużo opieniek starych i młodych 40 sztuk (1 kępka = 1 sztuka), równie dużo czubajek, głównie gwiazdkowe i czerwieniejące 76 sztuk, w młodych sosenkach i na drogach maślaki 41 sztuk, podgrzybki brunatne i złotawe + 1 zajączek 52 sztuki, koźlarze w brzozach 2 sztuki, prawdziwki w bukach i dębach 12 sztuk, ceglaste w dębach 3 sztuki. Gdyby nie dobra znajomość lasu, to pewnie byłoby zero.
Nie spiesząc się jadę do tego mojego lasu, mając powoli rozpalający się brzask za plecami. Za Toszkiem mam go z prawej i mogę podziwiać coraz słabsze fiolety, a mocniejsze czerwienie i niebieskie, za czerniejącymi zaoranymi pagórkami wygląda to magicznie i tak będzie pewnie do zimy, kiedy pagórki okryją się białą pierzynką i będzie magicznie inaczej. I już widzę, że warto było jechać tak wcześnie. Na miejscu jeden samochód, ktoś był mniej leniwy ode mnie, ale reszta jeszcze śni o rozpalonej plaży, przyjadą dopiero za dwie godziny. Lubię być sam, słyszę wtedy, co do mnie mówi las i mogę wtedy być z nim bardziej. Do czasu, aż nie dotrę do buków i nie znajdę pierwszego prawdziwka, wtedy wiem, że godzina nie moja, będę wgapiał się w każdy listek i szedł prędkością ślimaka tam i z powrotem. Metoda okazała się skuteczna, bo jeszcze kilka prawusów wpadło do mojego kosza. W tych bukach nigdy nie było zbyt rewelacyjnie, bo blisko drogi i parkingu, a dzisiaj po 1,5 godzinie zapełniłem 3/4 kosza. No to wróciłem do auta i podjechałem na drugi koniec lasu, w pobliże dębowych i sosnowych miejscówek. Na początku pusto, tylko wszędobylskie czubajki i opieńki dopisują, zostało mi sporo słoików, więc zbieram jak leci, zagospodaruję je spokojnie. W kolejnym dębowym zagajniku tylko stary niekonsumpcyjny prawdziwek, już mam obawy co do powodzenia wyprawy i zaczynam zbierać w sosenkach maślaki. Tak zbieram i zbieram, a tu nagle mój wzrok pada na jasnobrązową sporą półkulę. Maślak? No nie przecież, wygląda jak prawdziwek, tylko czemu sobie wybrał miejsce między sosenkami? Do sosnowego mu daleko, ale za to obok pochowali się jego młodsi braciszkowie, spod liści prawie ich nie widać, oni już rosną na skraju typowo prawdziwkowego lasku dębowego, więc znowu wgapiam się w te cholerne liście. Po chwili zdaję sobie sprawę, że za kilka dni, jeśli coś tam się kryje, to wyjdzie i dopiero wtedy będzie widoczne. Daję sobie więc spokój i wtedy w nagrodę znajduję trzy ładne ceglasie. No, las mnie zawsze zaskakuje fajnymi prezentami. Zasłużyłem na posiłek, więc sobie siadam na mchu i tak konsumuję, a dookoła mnie młode dęby przepuszczają niewiele słońca, które bezskutecznie próbuje mnie oślepiać. Wiatr dmucha w liście, które okręcają się i czasem spadają, powoli wirując w powietrzu, jakby chciały odkryć sekret fascynacji Ikara. W pobliskich sosnach ten sam wiatr wyzwala szum, który tylko sosny potrafią wydać, a nad nimi kruk sobie urządza trening logopedyczny. I tak sobie siedzę i jestem sam i to jest to. No, rozmarzyłem się, koniec, ostatnia kromka wpadła do żołądka, herbata wypita, czas w drogę. Do ostatniej miejscówki muszę iść prawie pół godziny, niestety pusta, ale obok jest podgrzybkowa i tam są na szczęście całkiem fajne podgrzybki. Nie rosną, jak zwykle tam, w świerkowym igliwiu, tylko tym razem w rowach i trawach. To już prawie koniec grzybobrania, jeszcze tylko sprawdzam 20-letnie sosny, ale tam zero podgrzybków, za to w brzózkach obok czaszka jakiegoś biednego jelenia zatknięta na gałęzi. Na tą okoliczność uknułem sobie taki wierszyk: "Gdzie są kości, tam grzyb gości". I faktycznie, był jeden kozak... Teraz już na serio wracam. To był piękny dzień i nareszcie bez pośpiechu, zatrzymując się przy byle czym, co mnie akurat zainteresowało, nie słysząc nawoływań "zostawiaczy śmieci", pospacerowałem sobie tak, jak lubię. Czego i Wam życzę.
sezony 2019 1014-1020 SL dolnośląskie #38 (32 fot.) kujawsko-pomorskie #37 (23 fot.) lubelskie #26 (17 fot.) łódzkie #32 (24 fot.) lubuskie #20 (16 fot.) małopolskie #24 (16 fot.) mazowieckie #87 (54 fot.) opolskie #8 (5 fot.) podkarpackie #24 (12 fot.) podlaskie #18 (13 fot.) pomorskie #32 (20 fot.) świętokrzyskie #18 (14 fot.) śląskie #67 (52 fot.) warmińsko-mazurskie #8 (4 fot.) wielkopolskie #49 (33 fot.) zachodniopomorskie #15 (13 fot.) woj. nieokreślone #4 (3 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu

mi_1 - grzybobranie 20 paź 2019, niedziela

ta strona być może używa ciasteczek (cookies), korzystając z niej akceptujesz ich użycie — więcej informacji