Witam serdecznie wszystkich zaspokojonych grzybowo i tych z lekkim niedosytem wspaniałego grzybobrania. Byłam na dziś umówiona z bratem i jego znajomą na cały dzionek. Czyli spokojny wielogodzinny pobyt w nie do przebycia lasach. Lasy głównie sosna, gdzieniegdzie solidny przepiękny dąb w pojedynkę lub w niewielkich stadach. Dęby piękne, ogromne, rozłożyste, ale niestety bez towarzystwa, którego ambitnie poszukiwałam. Ranek, jak i reszta dnia pochmurna, z ranną rosą, chłodny dzionek, do tego dość silny wiatr. W lesie wiatr oczywiście nie odczuwalny. Jadąc, po drodze, na przydrożnych, leśnych parkingach albo pusto, albo pojedyncze samochody. W miejscu naszego postoju puściuteńko. W lesie leniwym spacerkiem w bez mała 5 godzin przedeptanych _ GPS- 11 km. Także spacerek rewelacyjny. W jego trakcie spotkaliśmy - w dość sporym oddaleniu panią grzybiarkę i jednego pana buszującego w mijanym zagajniku. Każdy z nas miał inne priorytety. Brat troszkę szukał wszystkiego - i
podgrzybków i
zielonek i
borowików i
koźlarzy. Ja penetrowałam najczęściej obrzeża, dukty, przydrożne brzózki parę zagajniczków także zaliczyłam. Znajoma natomiast ambitnie preferowała wysoką sosnę w poszukiwaniu
podgrzybków. Po porannej rosie i poniedziałkowo- nocnym deszczu początkowo mchy, niskie krzewy, jak i okolice brzózek mokre. adidaski też. Powietrze w lesie cudownie świeżutkie, nasycone wilgocią, którą w nozdrza kierował gdzieniegdzie powiewający wiatr. Dodatkowego piękna dodają opadłe żółte listki, niektóre brązowe, na tle mchu- bajka. Bajka bajką, ale w tej gamie kolorów na podłożu wypadało grzybki wypatrzeć. Z tym to nie było tak prościutko. Raczej pod górkę. Ale nie znaczy to wcale, że grzybów mniej. Pod jedną z brzózek, niewielką - na foto- znalazłam 20 szt młodych pięknych koźlaczków. Widok przepiękny. Brzózka strzeżona przez cały zastęp uroczych zuchów na beżowo-czarnych nóżkach. Między mchem, pod brzózkami wspaniałe wyrośnięte
kurki- rosnące w pojedynkę, jak i w pięknych żółciutkich stadkach. Dodatkowo to tu, to tam pojedynczy zdrowy
borowik. Pozostawionych w lesie - przerośnięte i zaczerwione- całe ok 15 szt. Zawsze w tych lasach znajduję białe
koźlarze- tych dzisiaj 3 szt. Są naprawdę piękne i bardzo ich malutko. I tu do podsumowania się zbliżam:
koźlarzy brązowo- beżowych 197- młode, zdrowe, bez robaków.
Koźlarzy pomarańczowych- 45 szt we wszystkich możliwych gabarytach- od maluszków po cudownie masywne giganty.
Borowiki- 9 szt.
podgrzybek - 71 szt- zbierany przy okazji, jak raczył sobie na mojej marszrucie urosnąć. Niezliczone ilości
maślaków,
maślaków pstrych- te we wszystkich wymiarach- od maluchów, po giganty. Nieraz zmyliły mnie- myślałam, że
koźlak. W wysokim lesie zdecydowanie mniej blaszkowców. Nie rozświetlają swoimi kolorami podłoża jak robiły to do niedawna. Efekt- tak po aptekarsku-9,7 kg znalazłam ja. Brat podobnie- 3 kosze - z tym, że zbierał również
zielonki, których nie zbieram ja. Znajoma zebrała gro to
podgrzybki - dwa potężne kosze. Czyli ilości mieliśmy podobne. Byliśmy kombi - i cały tył auta zdominowały piękne jesienne grzyby. Każde z nas wróciło z tym co zaplanowało zebrać. Mogłoby być zdecydowanie więcej
borowików. Radość- to słabe określenie- z naszych twarzy emanowało szczęście ze znalezienia i zebrania tak pięknych leśnych skarbów. Serdecznie pozdrawiam, i teraz to już bardziej detalicznie zamierzam jeździć. Na prawdziwym grzybobraniu byłam dzisiaj. Dodam- jeden grzyb miał robaka-
podgrzybek. Ściskam i życzę podobnych przeżyć i pobytów :)