Witam ulubioną Brać Grzybową! Sezon rozkręca się pełną parą, więc ostatnio goszczę w lasach prawie codziennie. W ciągu kilku minionych dni nawiedziłam różne lasy, jedne znane mi od podszewki, inne zupełnie obce. Ogólnie w wysokich lasach sosnowych o podłożu mchowym/borówkowym/wrzosowym sytuacja w kratkę –
podgrzybki pojawiają się albo po 5-10 sztuk obok siebie, albo nie ma ich wcale. 2.09. w takim lesie zastałam wysyp
muchomora rdzawobrązowego (zbieram tylko młode i schylając się po jednego już widać było kolejnego, więc kolana pozdzierane), a w miejscach okołobrzozowych wysyp
kurek. Można powiedzieć też o wysypie borowiastych, które rosną w tak przedziwnych miejscach, że momentami aż straszą;) Pojawiają się w głębi lasów, i ot tak, stoją sobie na samym środku i cieszą oczyska. 3.09. odwiedziłam mój wysoki las sosnowy, w którym w poprzednich latach łowiłam same
podgrzybki, w tym natomiast „czarnych” jak na lekarstwo, a panuje tam prawusowe szaleństwo! Niestety spóźniłam się dosłownie kilka h, ponieważ uraczyłam jedynie pocięte, ogromne borowiaste nogi i kapelusze, ale ile?!? Tego się opisać nie da! Dosłownie co kilka kroków szczątki „Boletus edulis i pinophilus”. Mój poprzednik jednak nie wykosił wszystkiego, więc coś do koszyka mi wpadło :) 4.09. poleciałam do średniego lasu sosnowego i przecinek brzozowych. Tam
podgrzybka już zdecydowanie więcej, sporo zamszowych zajęcy, w brzózkach
krawce,
kozaki i prawe, a na deser ogromne stanowisko
żółciaka siarkowego w średnim wieku, więc mój wiklinowy w moment zrobił się tak pełny i ciężki, że trzeba mi było wracać do domu. Miny napotkanych po drodze ludzi bezcenne – oni po pół reklamówek, a ja targałam przez las pełny po brzegi kosz;) Kolacyjka z panierowanego żółciaka z sezamem przepyszna – reszta zamrożona na zimowe obiadki. Swoją drogą – kto tego cudnego owocu lasu nie zna i nigdy nie zbierał, to serdecznie polecam! Jest na tyle charakterystyczny, że pomylić z czymś innym się go nie da, a po dokładnej jego obróbce (o tym w necie) nie pozostaje nic innego, jak delektować się i palce lizać;) Kolejny wypad skoro świt 6.09. Nowy nieznany mi las, średniak sosnowy, a w nim znowu sporo
podgrzybka i prawego. Potem 8.09. i odwiedziny starego lasu dębowego – wysyp
kurek, aż nie było gdzie nogi postawić, więc zapewne trochę ich tam Tuśka zdeptała:/ (z tego miejsca za wszelkie dokonane przez moją osobę zniszczenia, przepraszam Cię lesie i o wybaczenie proszę!) No ale serio, pomarańczowy oczopląs :) Na skraju tegoż lasu
borowiki usiatkowane, młodziaki, dopiero co wyglądające zza liści. No i dzisiejszy wypad, który ukoronował ten kończący się tydzień. W wysokim lesie sosnowym sporo młodego
podgrzybka. W młodnikach liściastych ciemnobrązowe
kanie – miód malina! W wysokim lesie brzozowym, w trawach
koźlarze babki, po 2-3 sztuki obok siebie. Na koniec zapragnęłam znaleźć jeszcze
borowika. Wizualizowałam go „duży brązowy kapelusz z jasnymi brzegami i grubą nogą” i nagle bach!!! Stanął przede mną i rzekł „bierz mnie!” Bosko! Pożegnałam się z lasem, za zbiory me ciepło podziękowałam i poleciałam do domu. Podsumowując ten (o zgrozo, wybaczcie!) okrutnie długi donos (ciekawa jestem czy ktoś dotrwał chociaż do jego połowy) grzyby są i jeszcze będą, ale zależy gdzie się trafi, bo w jednym lesie można się obłowić, a w innym wyjść z pustym koszem. Większość grzybów zdrowa. Pogody sprzyjają, księżyc idzie do nowiu, więc za kilka/kilkanaście dni wyczuwam spory wysyp :) Tym czasem dziękuję za uwagę, pozdrawiam i do usłyszenia za dni parę :) Darz Grzyb!!! PS. W przyszły weekend wybieram się na łowy po lasach Gostynińsko-Włocławskiego Parku Kraj. (Goreń, Skrzynki, Dąb Polski). Może ktoś z Was miałby ochotę na wspólny wypad? Ja akurat miejsc w aucie już mieć nie będę, ale jeśli ktoś chciałby się tam wybrać, a nie chce jechać samotnie, to niech da jakiś znak tu lub na maila (mar-tt-ini@tlen. pl). W kupie zawsze raźniej :) No teraz, to już naprawdę kończę to pisanie!;) Buziak:*