szerzej:
Nasze drugie grzybobranie na Podkarpaciu. Chodziliśmy tylko po sprawdzonych miejscówkach cioci. W sezonie jesiennym głównie występują tam rydze mleczaje.
szerzej:
Dlaczego piszę o goryczakach?Bo małego bardzo łatwo pomylić z prawuskiem a zepsuje całą potrawę nawet jeden egzemplarz.
Co do mojego dzisiejszego wypadu.
Ostatnio natargałem grzyba sporo i komuś z mojego otoczenia się język rozwiązał zbytnio. Jeden gość którego nazywam sobie Stanisław Anioł ( jak z Alternatywy 4) od razu ruszył w las ze swoją całą ekipą i nadarli wiadrami ceglaków. Nie bardzo w to wierzyłem, ale skoro już, "jakim cudem" pytam, skoro grzyba aż tyle nie było ostatnio u mnie aby amatorzy wiadrami nosili. Zatem dziś mi to nie dało spokoju, a ponieważ wczoraj była pełnia, to walę w las.
Na początek moje rewiry, ceglaka faktycznie dużo młodego, piękne bombk, i ale prawie wszystkie wyrzucam bo robaczywe! No już mnie nerwy biorą bo wyrzucam prawieiwszystko a ledwo dno zakryte w koszu. Ale po mału, trzy bankowe miejsca dają mi ponad pół koszyka dobrego już przebranego ceglaka. Walę na stary las za innym grzybem, jest piątek wiec jak nie dziś, to po weekendzie nie będzie czego szukać, no może butelek plastikowych i puszek po piwie to tak, ale ludzie las zadepczą. Niestety był ktoś i to "zawodowiec" ( podejrzewam kogoś) bo dokładnie wszystko wybrane i to tam gdzie trzeba. No ale mam kilka kozaków i jednego prawdziwego na okrasę. Za to znowu ceglaki, mam 3/4 kosza. Jest dobrze. Ale wracam do bryki. Teraz rekonesans, czyli to po co przyjechałem- ruszam tropem bandy "Anioła", z info jakie do mnie doszły typuję moje stare kwatery w które nie chodzę o 5 lat. Kiedyś tak zbierałem ceglaki i podgrzybki, ale złodzieje z LP zniszczyli ten las wycinając co drugą jodłę i po takim prześwietleniu grzyb przestał tam się sypać. Wchodzę zatem z stare znajome miejsca choć już dziś inne. I szczęka mi opada, wszędzie ceglaki, ogromne, mniejsze.... Ku.... ale jaja. Zbieram co ładniejsze, podcinam, są trochę robaczywe, wyrzucam przez ramię jednego, dwa, pięć.. Ale jednego przecinam po plasterku, co widzę? Robaki są, ale kapelusz zdrowy, następny to samo. Cholera! Przestaję wyrzucać jak leci. Podcinam, sporo jest zdrowych i dużych... Kosz już zapełniony, Grzyba nadal jest sporo, ale odpuszczam. Wracam do auta. Zostawiam koszyk, jest z 5 kg twardego grzyba! Nic nie mam więcej, ale znajduję cienką reklamóweczkę po bananach z marketu, biorę ją i znowu ruszam tropem Anioła i Sp-ki ale tym razem w przeciwną stronę, i znowu to samo, gdzie nie stanę same ceglaki, "trepów" pełno ale i dobre też sa. Tnę do reklamówki, no niestety szybko się zapełnia, nie mam już do czego zbierać... Wracam. Gdybym miał worek na kartofle albo taczkę, to też bym ją zapełnił. Przeszedłem może razem z 50 m! Poza ceglakami co kawałek rośnie podgrzybek, ale same stare! Kiedy on wyrosły? Nie mam pojęcia. Nawet maślak się trafił, bo modrzewie pojedynczo są. To już mam odpowiedź, Anioł i jego rodzina tutaj wlazł! I wcale nie musieli być tak dobrzy, po prostu mieli fart, bo był wysyp, stąd napełnili wiadra po brzegi! Ale teraz ja przypilnuję tych miejsc, dobrze wiedzieć że "J23 znowu nadaje"! Stary las się znowu obudził. Będą to moje zapasowe miejsca. Te na które obecnie latam to już tak mi ludzie plądrują że szok. Chodzę tam z tego powodu właśnie bo dobrze jest chodzić tam gdzie ludzie chodzą, bo nie ma wtedy starych grzybów, ale jest to nieustanny wyścig! Czasem się uda a czasem ktoś przede mną wykosi wszystko. Zatem do następnego!