(1/h) Las mieszany, choć są i połacie lasu sosnowego z mchami i jagodzinami. Sporo brzóz, przepięknie jesiennie ubarwionych, leszczyna, buki a nawet topole. W sumie cała gama drzew, z potencjałem dla każdego grzyba. Niestety tych, które mnie interesowaly brak. Ani podgrzybków ( 2 znalezione, jak na ironię zdrowe 😂), ani lejkowców, na które się nastawiłam. Nieśmiało, z liści łebki /kapelusze wystawiają grzyby niejadalne, zdziwione jak i zając, który czmychnąl spłoszony, że ktoś im spokój zakłóca. Bo las przygotowuje się do zimy, dostojny i uduchowiony. Ta atmosfera jedynie późną jesienią
... szerzej o tym grzybobraniu ...
jest wyczuwalna. Drzewa ustrojnone w barwy, jakby chciały dać się zapamiętać na długie zimowe wieczory. I choć wiadomo, że niedługo staną się nagie, na wiosnę znów wybuchną zielenią, wtapiając się w odwieczny rytm, który jedynie człowiek jest w stanie zakłócić. Człowiek, który potrafi również stanąć i patrzeć, chłonąc te widoki, podziwiając wschód słońca, przebarwiajacy mgły na różowo. Tajemnicze poswiaty, myszołów siedzący na znaku drogowym czy sarny na polach - to wszystko jest osiągalne jeśli tylko chcemy. I choćbym nie wiem jak zwalala winę na koszyk w kolorze okratkowym, muszę się pogodzić z tym, że sezon powoli ma się ku końcowi. Dziwny ten sezon, ani zły ani dobry, dla mnie jednak ciekawy 🤗, bo znalazłam grzyby, za którymi ganiałam, choć znalezione, nadal dla mnie mityczne czarki i parę innych, których nie szukałam ale same się ukazały 😉. No i trąbki ( pieprzniki trąbkowe), które pokochałam... Czy z wzajemnością 🤔. I tak sobie myślę, że trzeba łapać kazdą chwilę, cieszyć się słońcem, mglami, lasem, grzybami i tym, czym każdy chce 😊. Koszyka ( a nawet kilku 😉) nie chowam, bo w planach jeszcze wyjazdy na podgrzybki, ale teraz bardziej kontemplować będę 😊I choć jesienna melancholia się do mnie przyczepiła, wyjazd udany był 😊- las boski, brak strzyzaków i komarów i tylko jeden kleszcz że mną się w podróż wybrał - w porę jednak tę wycieczkę mu przerwałam 😉. Miłego wieczoru 😊
(3/h) Nie mogliśmy zrozumieć że nie ma grzybów więc pojechaliśmy Las powitał nas temp.-1 i otulił się żółto- czerwono- brązowa szatą Z grzybów 6 robaczywych podgrzybków, 1 zjedzony kozaczek szary i na tym koniec. Spacer byłby piękny w tej bajkowej scenerii gdyby nie skostniałe palce 😔😆 które zdecydowały o tym żeby powrócić do rzeczywistości Do napisania w przyszłym roku Darz grzyb
(15/h) Przy okazji wizyty na cmentarzu, dość młody las, kilkanaście gąsek zielonych, z czego tylko trzy zdrowe, kilkanaście starych, acz niewyrosniętych podgrzybków brunatnych z czego osiem zdrowych, jeden stary, rozsypujący sie od robaków prawdziwek, okolo dziesięciu maślaków pstrych, świezo wyrośniętych.
(5/h) Krótki postój w przydrożnym lesie, głównie jodłowym. Dwa mleczaje jodłowy, niestety robaczywe, kolczaki obłączaste i rudawe i mnóstwo pieprznika trąbkowego. Nazbierałem pełną reklamóweczkę po drożdżówce😉
(30/h) Okolice Jędrzejowa, sucho, głównie gąski zielone i siwe, kilka prawdziwków, rydzy i maślaków, pol koszyka nazbieranie, a drugie tyle zostało w lesie z robalami.
(0/h) Zachęcony tendencją z zachodu kraju i piękną ciepłą pogodą ruszyłem z nadzieją (nikłą) na znane mi miejsca. Las przepiekny, różnorodny. Grzybów niestety Zero. Nawet tych blaszkowych niejadalnych. Nadzieja ginie jednak ostatnia? :)
(30/h) Las zdecydowanie sosnowy z domieszką brzóz, dębów. Zebrane podgrzybki, maślaki pstre, maślaki zwyczajne, kurki, gąskizieleniatki (😱) i jeden borowik sosnowy. Las taki, jak najbardziej lubię, cichy i dostojny, pachnący żywicą. Mech cudnie zielony, przetykany srebrnymi porostami. Jeden grzybiarz oprócz nas. I to jest właśnie urok zbierania na uboczu 😊. Co do grzybów... hmm... W jednej z części lasu, takiej 10 na 10 m, grzybów z 50 w jednym miejscu, w pozostałych pojedyncze egzemplarze. Trzeba pochodzić, ale sama radość z tego. Cisza i spokój. Oprócz tego, ze trafiliśmy na poranne polowanie
... szerzej o tym grzybobraniu ...
😡🤬 i strzały z każdej strony... Jak nie tną, to strzelają... 🤬. Trudno prognozować, czy będzie wysyp - bo byłaby to przepowiednia 😉, a nie rzetelna prognoza. Warunki ku temu są, a jak będzie, się okaże 🤔. Bardzo dużo grzybów robaczywych, wstępna selekcja od razu w lesie. Jeszcze trochę odpadło w domu. Do tego ślimaki. Czyli w sumie tak, jak wszędzie... Około godziny 9, pobudziły się komary 😠 i te drugie, latające mendy- strzyżaki 🤮. Komarów chmary, ale tych drugich umiarkowane ilości 😅. Nie było źle. A jak będzie dalej? Pożyjemy, zobaczymy.............,....,.................................................................. Coś się zaczynało dziać... Latała jak nawiedzona, mamrocząc coś pod nosem. Szukała jakiegoś nożyka z napisem. Po co jej to? Gadała do siebie, że bierze biały, bo jakaś klątwa koszyka w kolorze okratkowym... Coś bredziła, że niegrzybny, że pechowy... Zaraz, to o mnie takie głupoty gada... Ściągnęła mnie z miejscówki, na której mnie nie dosięga ta miaucząca bestia ( wiecie jak sierść trudno ze splotów wyjąć?!), postawiła obok jakiegoś białego dziada i powiedziała, że daje mi szansę... Mnie, któremu niedawno gadała: aleś ty piękny, aleś ty zaje..., cudny 😌. A teraz, że niegrzybny... Kto baby zrozumie... Wiedźma się w niej obudziła, bo w świętokrzyskie chce pędzić... Chyba na Łysą Górę, tam jej miejsce 😆. Rano wsadziła do bagażnika, obok tego czegoś białego... Zimno mi było, ale przetrwałem. I wiecie co? Zostawiła w tym bagażniku, a wzięła tego białego... A niech tam... Średnia przyjemność z nią po lesie chodzić.. Mruczy coś, śpiewa o jakichś truskawkach słodkich w lecie, grzybom dziękuje. Dziwna jakaś... Nazbierała trochę, ale tylko trochę... Bo mnie do lasu nie wzięła... Taka obraza. Biały też się niespecjalnie spisał 🤣. Ale do domu zabrała mnie z powrotem, pod krzakiem nie zostawiła 😱. No to musi mnie przecież lubić. Jeszcze się odgrażała, że jak następnym razem pełny nie będę, to mnie na legowisko dla sierściucha przerobi 🤪. To pisałem ja - koszyk w kolorze okratkowym 😊
(40/h) Rydze 60, prawdziwki 3, stojaki 3, siwe gąski 8, gąski zielonki 4. Po Tuskospocie czułam niedosyt jeśli chodzi o zbieranie podgrzybków ( miałam tam sporo kurek). Wybrałam się z Radomska 45 km do pięknego sosnowego lasu ( 0 podgrzybków). Rydze bardzo robaczywe ponad połowa została w lesie (liczę tylko zdrowe ewentualnie do wykrojenia). Obawiam się, ze to już ostatnie podrygi.