szerzej:
Niedługo tego lasu nie będzie. Prawie wszystkie duże drzewa oznaczone kropkami na pomarańczowo, czyli do wycięcia. Masakra. Trzeba będzie zbierać grzyby wśród sadzonek sosenek wysokości 30 cm!!!!
szerzej:
Jeżeli ktoś jest w okolicy i miałby ochotę na tego żółciaka, to dam namiar...
szerzej:
Wczoraj przygotowałem na dzisiejszy wyjazd, statyw do aparatu (gdyby było ciemno) i drugi obiektyw (z którego wychodzą ładne zdjęcia), czułem, że dzisiaj coś znajdę, bo gdzie, jak nie w miejscu gdzie wszystko się zaczęło... gdzie pierwszy raz byłem mając 3 miesiące (oczywiście wożony, oglądając swoje przyszłe miejscówki), tutaj musiałem coś znaleźć. Znalazłem w sumie 8 ceglaków, ale żaden nie nadawał się do zabrania, albo stare, albo już spleśniałe. Dzisiaj, słysząc kukułkę, uświadomiłem sobie, że to jedyna moja miejscówka (z siedemnastu), w której ją słychać. Kukułka, "wyrocznia" z czasów dzieciństwa, która "wszystko" wiedziała, ile lat będę żył, kiedy się ożenię, czy ile będę miał dzieci;-). Czasy w których do lasu jechaliśmy na cały dzień, niebieskim dużym Fiatem (włoskim) dziadka, bardzo rzadko mijając jakiś samochód, w Ładnej (miejscowość pod Tarnowem) zawsze patrzyłem przez szybę, czy bociany mają już młode w gnieździe (gniazdo wciąż istnieje). Na miejscu biegłem do "Parowu" gdzie nad potokiem często rosły prawdziwki, potem szliśmy "Pod szlaban" na kozaki czerwone i siniaki (borowiki ceglastopore), dalej był "Stary las" z "dywanami" z mchu gdzie zbieraliśmy podlasiaki (podgrzybek brunatny), lub "Na krzyżówkę", gdzie pod jodłami na igliwiu rosły podlasiaki na grubych, beczułkowatych nogach. Po powrocie do samochodu czyściło się grzyby, rozpalało ognisko i w kociołku babcia gotowała zupę grzybową (o grillu nikt nie słyszał), kiełbasy nie było, czasem się ją "widywało" głównie w Święta, za to ziemniaków z ogniska, było bez limitu... Las się zmienił, tamtych miejsc już dawno nie ma... i wtedy coś na mnie zawarczało, aż mi się włosy (choć ich nie posiadam) na głowie zjeżyły... Okazało się, że przechodziłem niedaleko lisiej nory (od zawsze było tu sporo lisów) i lisica ostrzegła młode (2 szt), które w popłochu przede mną uciekły. W "wąwozie", w którym płynie strumyk, pojawiły się bobry, widywałem je, ale kilka kilometrów dalej na "głównym" potoku, teraz zbudowały tamę w "moim wąwozie". Do domu znowu wróciłem bez grzybów, ale zauważyłem, że z roku na rok w wyjeździe "na grzyby", grzyby nie są najważniejsze... Mam nadzieję, że mnie Admin nie "ekskomunikuje" z portalu (grzybowego), za szerzenie "herezji":- O. Wracając do przygotowań do dzisiejszego wyjazdu, zabrałem wszystko... oprócz aparatu, więc zdjęcie ze smartfona;-P