szerzej:
Przed piątą budzik rozpoczął mój dzisiejszy koszmar, a ponuro bębniący o parapet deszcz potwierdził złe prognozy na niedzielę. Ale co tam będę się w łóżku wylegiwał, zebrałem swoje ciało wraz z wyposażeniem i poszurałem do auta. Wzorem piątkowego Dzidka pojechałem w nowe miejsce, gdzie nigdy nie byłem. Las okazał się całkiem fajny, młode buki poprzetykane starszymi, dęby, sosny itp. Tyle, że pusty, bez nawet najmniejszego grzybka. Może w pełni sezonu, bo wygląda obiecująco. Całe szczęście, że moje poliestry i goreteksy zadziałały, nigdy ich nie używałem, bo nigdy nie byłem aż tak głupi żeby wyruszać do lasu w ulewę. O 7:50 wreszcie przestało padać i po paru minutach znalazłem pierwszego ceglasia. Dziwny był, bo coś mu przyblokowało kapelusz, a noga dalej rosła i przebiła własny łeb. I to by było na tyle, kolejne podobieństwo do dzidkowego grzybobrania. Wróciłem do auta i pojechałem na znaną miejscówkę. Żeby nie wyszło, że idę na łatwiznę, poszedłem w inne rejony lasu, ale nic nie znalazłem oprócz 3 ceglasi nadżartych przez ślimaki. Nogi jakoś same mnie poniosły w bankowe miejsce i tam oczywiście znalazłem kilka ładnych sztuk. Jednak łatwizna okazała się zbyt kusząca.
szerzej:
Vincent: pliss.. opowiedz jeszcze raz jak to było! Legginsy, sportowe buty, krzaczory i sadzanie.... :))) Odkrzyknę: Dzień dobry :)
szerzej:
Miałem nie pisać ale Vincent mnie rozbawił swoim komentarzem więc zrobię to specjalnie dla Niego 😜 A było to tak. Obudziłem się wcześnie rano i nie chciało mi się spać. Za oknem fajna pogoda. Myślę sobie co będziesz w łóżku się męczył, jeszcze żonę obudzisz i będzie przewalone 😁 Więc pomyślałem sobie, że może odwiedzić jakiś nieznany las. I bojechałem za Bojszów. Wszedłem do lasu i na początku było w miarę normalnie. Ale później zaczęły się trawy i pokrzywy. I do tego jeszcze rowy i ukryte w tej trawie gałęzie. Na horyzoncie nie było widać, że to badziewie szybko się skończy więc postanowiłem się wycofać. To las dla jeleni a nie dla mnie. Przeszedłem na drugą stronę drogi. Tam już było trochę lepiej. I nawet trafił mi się jeden ceglak. Ale zaczęło padać więc postanowiłem pojechać z tego lasu. Po drodze musiałem się zatrzymać bo zobaczyłem że na moich nogach idzie armia kleszczy. Było ich pewnie że dwadzieścia. W domu okazało się że dwa się wczepiły. Po wymuszonym postoju pojechałem jeszcze do Gliwic na znaną od lat miejscówkę. Tam las ma pewne opóźnienie w tym roku. Ale ceglaki już się pojawiły i udało mi się trafić trzy fajne sztuki. Jeden chyba najładniejszy znaleziony w tym roku. Vincent powodzenia jutro. Trzymam kciuki.
szerzej:
Przystosowałem się do rytmu natury. Sekretem natury jest cierpliwość. W przyrodzie wszystko ma swój czas. Dzisiaj wypadł ten piękny dzień, w którym cierpliwie deptane kilometry po beskidzkich lasach wydały w końcu słodkie owoce. Z niesamowitym towarzyszem u boku obwąchaliśmy dzisiaj niemal każdy krzaczek w Rubinowej Dolinie. Może nasze z Rubikiem ceglasie nie grzeszą specjalnie urodą, ale najważniejsze jest to, że w końcu są. Nasze, własne. Wyczekane, cierpliwie, ze stoickim spokojem wyszukane w breńskim lesie. Znalezione z wyrozumiałością pomieszaną z odrobiną uporu. Jestem wyjątkowo cierpliwy, pod jednym wszakże warunkiem. Że w końcu wyjdzie na moje;) Niesamowicie cieszę się że znowu jestem z Wami.
szerzej:
Ten jeden pękaty koźlarz był prześliczny😍, na pewno jeszcze odwiedzę to miejsce niebawem, żeby zobaczyć jak rozwinie się sytuacja grzybowa. Koźlarze czerwone i maślaki już odhaczone w tym roku, teraz trzeba zapolować na usiatki i szlachetne. Pozdrawiam i do usłyszenia!
szerzej:
Bazylia wczoraj nie tyle wykrakała, co wyszczebiotała mój sukces w bukach, za co serdecznie dziękuję, Danusiu. Pogoda nie pozostawiła mi wyboru, po zdalnym przepracowaniu dniówki wyrwałem w powiat gliwicki, celując w znane mi bukowe miejscówki. Zacząłem od młodych, ale dopiero w najbardziej niepozornej, wielkości boiska do siatkówki, znalazłem tego pierwszego i kolejne trzy. Potem poszedłem w stare buki, ale nic nie było, dopiero w znanym Dzidkowi młodym zagajniku i wokół niego zaczęło się mini eldorado. Wydłubałem tam 11 piękniejszych i brzydszych ceglasi, przy tych brzydszych ślimaki były szybsze niż ja. Miejsce jest wilgotne, może to ma znaczenie. Efektywne zbieranie to jakieś trzy kwadranse, reszta z trzech godzin to spacer po lesie, który jest teraz szczególnie piękny. Na głównym zdjęciu ten pierwszy w laurze zwycięzcy.
szerzej:
Witam serdecznie wszystkich i każdego z osobna! Krótki spacer po nocnej zmianie zaowocował pierwszym tegorocznym ceglasiem, w lesie po deszczach mokro i miejscami aż "pachnie" grzybami co dobrze wróży na przyszłość. Pozdrawiam grzybową brać i zdrowia życzę :)
szerzej:
Na 3-cim kilometrze porannej przebieżki w lesie bukowym pachniało grzybkami aż miło. Postanowiłem zajrzeć w powrotnej drodze. Ale pustki. Na czwartym zapłaciłem gapieniem się na boki padem prostym niepodpartym. Ale co tam i tak koszulka zawsze wędruje do prania, najważniejsze że kolana całe. Na piątym żółty cycek sterczał na przydrożnym, solidnym dębie i z wrażenia wdepnąłem w maras. Na siódmym kibicowała mi kępa nieznanych mi bliżej "kibiców". Na dziewiątym, tam gdzie od roku pierwszy majowy ceglastopory zaczyna mój grzybowy sezon, postanowiłem zajrzeć w krzaczory. I się opłacało 😁. Jest drugi w tym sezonie. Gdy wychodzì łem z krzaków przechodzący Pan dziwnie się na mnie gapił. Ciekawe czy zgadł, że facet w butach do biegania i krótkich, obcisłych leginsach wyłazi z krzaków bo zbiera grzyby? Raczej pomyślał że poszłem posadzić 😜. Gdy mu krzyknąlem "- dzień dobry ", Odpowiedział: " -słucham?".
szerzej:
Zupełnie spontanicznie wpadłem do mojego lasku kontrolnego, poruszony doniesieniami z "użyciem" kozaków. Ale w nim nigdy nie było czerwonych i brązowych tak wcześnie, więc sprawdzałem raczej żeby mieć spokojne sumienie. Oczywiście zgodnie z tradycją nic rurkowatego nie znalazłem, za to blaszkowych trochę tak. Te na głównym obrosły dookoła sporą osikę, to chyba czernidłaki błyszczące, prawda? Wyrastają mi czasem w ogródku. W dopisku parę podejrzanych o bycie gęśnicami, ale na 95% bo nie jestem biegły. Te 5% niepewności, bo rosną w zupełnym cieniu, pod dużymi topolami i mniejszymi drzewko-krzakami. Pozdrawiam wszystkich i do jutra!
szerzej:
Wśród lasów okalających Gliwice są takie, w których jeszcze nigdy nie byłem. Dzisiaj pojechałem do jednego z nich. Okazało się że, żeby do niego dojechać trzeba złamać przepisy ruchu drogowego. Ale co tam. Warto było. Trafił mi się naprawdę fajny las bardzo dobrze zapowiadający się grzybowo. Najbardziej spodobał mi się fragment młodego dębowego lasu, w którym nie zdziwiłbym się gdybym znalazł usiatkowane i szlachetne. Były też bukowe polanki i miejsca takie gdzie mogą rosnąć kozaki. Dzisiaj jadalnych nie było ale i tak jestem bardzo zadowolony. Mam nadzieję, że znajdę inny dojazd do lasu a w nim pierwsze grzyby w tym roku.
szerzej:
Właściwie to nie byłem na grzybach, dzieci mnie wyciągnęły w charakterze przewodnika, chcąc sobie nazrywać pędów sosnowych. No i syn znalazł tego maślaka, który został w lesie, bo było nas za dużo do podziału. Ja znalazłem żmiję, ale znikła zanim zrobiłem fotkę. Robi się trochę wilgotno, bo w nocy padało i kolejny deszcz nas przegonił, ale kilometr dalej było już sucho.
szerzej:
Po ostatnim udanym zbiorze przez tydzień zastanawiałem się gdzie pojechać w ten weekend. Czy znowu w to samo miejsce aby sobie pozbierać czy w jakieś nowe w celu poznania lasu. Wybrałem pierwszą opcję bo wydawało mi się, że po kilku ciepłych dniach będzie naprawdę fajnie. Niestety ciepłe dni wysuszyły ściółkę a grzybów nie przybyło. Także w tych okolicznościach to znalazłem aż dwa ceglasie 😁 Był jeszcze jeden ale już zjedzony przez żuki i robale. Jak już kończyłem wycieczkę to lekko pokropiło. Ksiądz kropidłem robi to lepiej 😂 ale może to początek czegoś większego. Pozdrawiam i do usłyszenia 😊.
szerzej:
Podaj mi dłoń i za mną chodź
w blask gwiazd i księżycową smugę
znowu za krótka będzie noc
bo takie nigdy nie są długie
W oxygenicznym wręcz powietrzu
odetchnę wreszcie pełną piersią
lecz świt za szybko tę noc zetrze
bo takie noce nigdy nie są...
Daleko od szarości bruków
od kaleczących niebo wież
przeminie nam noc niezbyt długa
bo takie noce nigdy nie...
Czas pomknął szybko niczym wiatr
bezkształtny zimny nieuchwytny
już za horyzont księżyc spadł
bo takie noce nigdy...
Idź za mną trzymam twoją dłoń
ścieżka wciąż błyszczy i migoce
i dla mnie też zbyt krótka noc
bo takie noce..."
Całość dla tych, co lubią.. Podoba mi się budowa tego wiersza. Autora nie pamiętam..-stety: (
szerzej:
Pierwsza wyprawa w tym roku, ludzi multum, parkują gdzie sie da, ale niezrażeni tym tumultem wraz ze sznupką ruszamy naszymi szlakami, ptaków śpiew słowiczy, zieleń i zieleń wokoło, coś cudownego, odwiedziliśmy wszystkie nasze miejscówki i wysiłek paradoksalnie się opłacił, jeden grzyb, aż jeden, muchomorek świeży, cieszy jak seria z "pepeszy"... w lesie ni to mokro ni to sucho, ale pachnie, pachnie niesamowicie.... pozdrawiamy grzybomaniaków serdecznie :)
szerzej:
Mam i ja 😀 I to do tego trzy sżtuki, w tym dwie naprawdę dorodne. Ale nie było łatwo. Napisałem powiat gliwicki bo odwiedziłem dzisiaj trzy różne lasy. Trafiły się dopiero w ostatnim. W pierwszym spotkałem tylko żółciaka siarkowego, którego zostawiłem na miejscu. Na drugiej miejscówce kompletne zero. Ale na trzeciej miałem już tego pierwszego, długo wyczekiwanego po 10 minutach. To ten mały, niezbyt ładny 😁 Kilometr dalej drugi - taki wielki że aż zaniemówiłem. Pewnie tydzień temu już tam był ale poszedłem trochę inną trasą. No i ten ostatni - taki spory średniak. Chyba najładniejszy. Co ciekawe wszystkie rosły pojedynczo w różnych częściach lasu. Zimne dni się kończą więc chyba będzie już z górki. A co do kleszczy to niestety też się z nimi zapoznałem. Co jakiś czas strząsałem ze spodni te małe paskudy. Ale i tak do domu przywiozłem trzy sztuki. Na szczęście jeszcze spacerowały 😀. W ogóle to byłem słabo przygotowany na grzybobranie no nie miałem nic do psikania na kleszcze. Koszyk jeszcze w piwnicy a czapka wczoraj wpadła mi do kałuży i czeka na pranie. Obiecuję, że się poprawię. Pozdrowienia 🙂
szerzej:
Sezon letni czas więc zacząć na dobre😊. W lesie po deszczach dość wilgotno, co zaowocowało również wielkim pojawem kleszczy. Stałem przed zieloniutką trawką i myślałem, że to idealne miejsce na siedlisko kleszczy, innej drogi jednak nie było więc musiałem się jakoś przeprawić. Po przejściu na drugą stronę sprawdziłem nogawki i ściągnąłem z nich 9 kleszczy, dopadły mnie na 20 metrach w takiej ilości, szok!. Potem kolejny zagajniczek z trawą i znowu 7 kleszczy, w sumie znalazłem tych gnid ponad dwadzieścia. Trzeba będzie się chyba kąpać w permetrynie🤪 albo czekać, aż ta i inna zaraza minie. Kleszcze zostały wszystkie unicestwione, a grzybki cieszyły niezmiernie, pierwsze zawsze cieszą najbardziej😀. Do usłyszenia, cześć!
szerzej:
Po pracy godzinkę poświęciłem na lustrację paru miejscówek, ale po drodze do lasu mignęło mi coś żółtego w zaroślach nad rzeczką i to się okazało najlepszym strzałem. Żółciak w kilku fazach rozwoju, jeszcze nie bardzo wielki, a żagiew spora, 30 cm. W lesie właściwym bez zdobyczy, ale spacerek satysfakcjonujący. Pozdrowienia dla grzyboświrków.
szerzej:
W weekend szukałem ceglasi, ale u mnie jeszcze nie było więc przerzuciłem się na zwiedzanie nowych miejsc. Zerknąłem też na żagiew i żółciaka, ale tego drugiego dzień po moim wpisie ktoś wyciął, a żagiew została zniszczona. Pozdrawiam wszystkich, do usłyszenia😊
szerzej:
Ale zanim wyrwałem, to zaliczyłem 4 czy 5 przeogromnych kozaków czerwonych, o średnicy kapeluszy ze 30-35 cm. Rosły w parku i były moje. Potem niestety się obudziłem, ale sen pozostał w pamięci. W lesie świeża i młoda zieleń, zapachy i śpiew ptaków, co więcej trzeba, jeśli ma się na rozkładzie kozaki ze snu? Zdecydowałem przeczołgać się dokładnie i powoli po najbliższej bukowej miejscówce, żeby nie tracić sił na kilometry po lesie, na pierwszy raz akurat. Na początek bliższe i dalsze spotkania z zającami, ludzi zero. Parę kapeluszy spotkałem, ale głównie to walory estetyczne stanowiły o wartości wycieczki. Aha, w lesie dość mokro, szczególnie w bukach pod liśćmi. Pozdrówka!
szerzej:
Inauguracja sezonu w moich ukochanych lasach. W tygodniu pytałem znajomego jak wygląda sytuacja. Usłyszałem, że sucho i pusto. Trochę mnie to zdziwiło, bo trochę jednak tego deszczu było ostatnio. Ale jak tylko wszedłem do lasu i usłyszałem chrobot suchych liści bukowych i grabowych to przekonałem się, że miał rację. Zaraz też sobie pomyślałem, że lepiej się nie nastawiać na grzyby. I zacząłem spacer skupiając się na obserwacji przyrody. Las był jeszcze bardzo pusty. Drzewka z podszytu dopiero wypuściły pąki liści. Konwalie które widziałem rozwinięte w Gliwicach tu dopiero się rozwijały. Widziałem trochę różnych pospolitych kwiatków. Zwierzęta gdzieś tam były w oddali. Spotkałem tylko mrówki 😁 Co do grzybów to nie spotkałem żadnego, który by wyrósł ostatnio. Jedynie jakieś chuby na drzewach. Chyba jak na razie tylko w górach można coś znaleźć. Ale i tak jestem zadowolony bo jest pięknie 😊 Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂
szerzej:
Na zdjęciu smardz półwolny i bezecne bezy (czyli smardze jadalne-ale tylko przez ślimaki i robaki 😀)
szerzej:
Krótki wypad na rowerze aby sprawdzić to i owo. W lesie nie chodziłem zbyt długo. Ale wystarczyło aby się zorientować, że jeszcze nie pora na grzyby. Bywało, że na początku maja zbierałem już maślaki i kozaki ale to było wtedy gdy padało więcej. Ostatnio trochę popadało i widać to szczególnie na leśnych drogach bo woda stoi w kałużach ale na lesie raczej sucho. Piestrzyca znalazłem w tym samym miejscu co w ubiegłym roku. Bardzo poprawiły mi humor bo to oznaka, że coś zaczyna się dziać w lesie. Pozdrowienia 🙂
szerzej:
PS miało być siarczak żółciowy😂😂 taką nazwę podchwyciłem od Emila😊