szerzej:
... z Pawłem T. ( nie jest poszukiwany :), nie dalej jak w maju napoiliśmy się w strumieniu Szumiącej Wody u podnóża Babiej Góry. Nie baczyliśmy wtedy na „pozorną ” klątwę, na czarodziejskie sztuczki i na urok jaki może na nas rzucić ten niepozorny potoczek. Bzdety dla letników – tak sobie wtedy pomyślałem, wspominając mimochodem o tym przesądzie – jakoby łyk szumiącej wody miałby przyciągać człowieka na „dach Beskidów” do końca jego życia. A tu klops, żadne to farmazony, to najprawdziwsza prawda, taka z cyklu prowd góralskich – czyli „tyz prowda”. Wygląda na to, że wpadliśmy jak śliwki w kompot. Bynajmniej, daleko mi od lamentowania nad magiczną formułą, która mnie dotknęła, naznaczyła i napiętnowała. Co więcej, na samo wspomnienie o powrocie na Królową Beskidów moje stare, wysłużone, ale najwygodniejsze na świecie buty – same się wypastowały i dzień wcześniej wlazły do bagażnika wyraźnie podekscytowane nadchodzącą wycieczką....... a co było dalej - w linku w pierwszym tazokowym dopisku
szerzej:
Mimo opadów deszczów z powodu nudy w domu wybrałem się do lasu. W lesie mokro mimo to grzybów praktycznie brak może po deszczach się coś pokaże :) Zebrane kilka kozaków podgrzybków złotawych w lesie pełno gołąbków których nie zbieram i młodej purchawki
szerzej:
zero grzybów, nawet trujaków. W lesie mokro ale grzybów brak. Nieliczni grzybiarze powracający z pustymi koszykami.
szerzej:
Rano przed wyjazdem, żona pożegnała mnie słowami "ubierz się ciepło", "wiem, wiem" mówię, patrzę na termometr 19 stopni, no tak, zmarznę;-)). W lesie już trochę chłodniej, 16 stopni, ale wystarczająco na krótki rękaw, w plecaku kurtka przeciwdeszczowa, a bluza została w samochodzie. Gruba warstwa chmur, więc w lesie ciemno, a ja głupi nie zabrałem latarki z domu;-), ale patrzę, jest pierwszy ceglak, jak ciemnobrązowego ceglaka zobaczyłem, to jakoś dam radę. Potem już poszło z górki, właściwie to pod górkę, ważne że kolejne ceglaki ( piękne i młode) wylądowały w koszyku. Zrobiło się jeszcze ciemniej, zaczęło padać, wiać, ochłodziło się, normalnie koszmar "niedzielnego grzybiarza", za to ja się ucieszyłem, bo wiedziałem, że w/w nie spotkam:- D. Wdrapując się bliżej szczytu zaczęły się pokazywać pojedyncze prawdziwki, jednak większość przerośnięta, a i młode robaczywe. Jak są prawdziwki w "iglakach" to musiałem iść sprawdzić, co słychać w bukach, na "prawdziwkowym wzgórzu", które odkryłem 2 lata temu. No i rosły w sumie 8 sztuk, ale tylko 1 nadawał się do zabrania. Ponieważ już dobrze nasiąknąłem wodą z długo oczekiwanego deszczu, postanowiłem wrócić do samochodu, a tam czekała na mnie gorąca kawa i suchuteńka bluza:-). Więc pamiętajcie, że zawsze trzeba słuchać żony, słuchać, a zrobić po swojemu;-D
szerzej:
Na grzyby miałem jechać w Niedzielę ale od rana coś mnie nosiło hehe a tel od kolegi który akurat był na grzybach (moich grzybulach hehe) przesądzil że w lesie wylądowałem po 10, późno ale nie żałowałem, efekt to 44 usiaki 37 prawdziwków 21 borowików sosnowych 6 kozaków czerwonych 15 szarych grzyby duże średnie i małe mijałem stada Kurek ale takich pyciunich że żal zrywać. Niestety grzyby nadal dość robaczywe noga u dołu zdrowa a robaczki w kapeluszach. W lesie około 2.5 h
szerzej:
Witam wszystkich. Można powiedzieć że w końcu upały ustały i pogoda stała się łaskawsza. Wczoraj wybrałem się na grzyby po swoich lasach i mimo braku deszczu przez tydzień jak nie więcej byłem zszokowany tym ile było starych ogromnych prawdziwków... nie wiem jakim cudem one wyrosły w tej suszy widać że nikt nie chodził. Było ich około 30 albo i więcej nie nadawały się do niczego nawet ich nie ruszałem. Żeby coś znaleźć trzeba się sporo nachodzić ale wydaje mi się że to co najlepszego dopiero przed nami. Moim zdaniem to jeden z najgorszych sezonów do tej pory w poprzednich latach było dużo dużo lepiej ale mamy jeszcze praktycznie 2 miesiące przed nami i oby były obfite. Mnóstwo grzybów robaczywych chyba przez to że takie upały to tych robali jest niesamowita ilość niektóre maluszki całe robaczywe. W lesie ściółka całkiem przyjemna dosyć wilgotna dzisiaj pada cały dzień więc wydaje mi się że ten tydzień może następny to będzie prawdziwe eldorado. Czekam jeszcze żeby kanię upolować bo w tym roku jeszcze mi się nie udało. Do opisu dodaję zdjęcie 2 kozaków które znalazłem i teraz pytanie wiecie dokładnie jaka to odmiana ? W tym roku między przejściem z jednego do drugiego lasu zawsze rosną 2 czasem 3 w tym samym miejscu jest tam kilka brzóz chyba dąb ale nie wiem jak dokładnie się na niego mówi. Są piękne twarde i takie mięsiste strasznie mi się podobają. Pozdrawiam i udanych zbiorów.
szerzej:
Południe i zamiast na Anioł Pański to do lasu.. jak wchodzilam to Pan z wiaderkiem grzybków na wstępie mówi, że grzybów nie ma.. no już mnie zdenerwował i zamiast spacerku zrobiłam biegi przełajowe.. w sumie jałowe nie były... w domciu częściowo pokroiłam do suszenia i taka myśl, przecież muszę zrobić fotkę, co by potwierdzić że grzybki jednak są. Jutro odwiedza inną miejscówka, co by sprawdzić możliwości. Darz Grzyb.
szerzej:
Grzyby małe, średnie i przerośnięte. Totalne robactwo, nawet pociechy-zdjęcie na pamiątkę i do kubła. Niedobrze rokuje z rydzami-był jeden krótki wysyp w lipcu /200 szt./ i od tej pory nic. Rydze kiszone po góralsku to rewelacja!/własny przepis/. Ale mamy jeszcze 09,10 i nieraz były w listopadzie. Hej rudy, rudy, rudy rydz lepszy niż............ Jak będą dam znać.
szerzej:
To była wyprawa po ryby do Łapanowa, udana zresztą. Ale w drodze powrotnej żarówka w głowie.. przecież tu są lasy, a może by tak zerknąć.. trochę mnie zeszło zanim wysiadlam z samochodu... bez koszyka.. bez nożyka.. A na wstępie atak grabowych, a dalej już poszło.. gdyby trochę deszczu, to możliwości są ogromne. Znajomi byli nad jeziorem roznowskim i widzieli ludzi sprzedających grzyby.. to chyba nie jest najgorzej.. będzie padać a wówczas eldorado dla grzybomaniakow. Pozdrawiam dotkniętych maniactwem..