(7/h) Stary las sosnowy, dużo mchu, podłoże wilgotne. Mało grzybów wszystkich gatunków, nawet tych niejadalnych. Znaleźliśmy trochę podgrzybków -tych średnich. Malutkich prawie w cale. Po 2 godzinach grzybobrania mieliśmy ich około 20 ale to trochę mało jak na 3 osoby.
(20/h) Las sosnowy podłoże piaszczyste z kawałkami mchów. Gąska zielonka i niekształtna oraz piękne podgrzybki brunatne które sprytnie pochowały się w mchach jak i pod młodymi sosenkami. Zdrowe w 90 procentach.
(50/h) Las mieszany z przewaga jodły. Opieńki, 6 kań, jeden podgrzybek, spora wiązka boczniaka łyżkowatego. Pół kosza. W drodze do domu, w stałej miejscówce, drugie pół kosza czernidłaka kołpakowatego. Kilka odeszło przy obrabianiu, bo już zaczęły dojrzewać, ale reszta białasków uduszona na maśle była rozkoszą dla mojego podniebienia:-) Zostało jeszcze sporo na dzisiejsza zupę. W lesie cudnie i kolorowo. Mnóstwo lisówki, grzybówki zefirowej, muchomorów czerwonych i cyrtynowych, już żagiew zimowa na gałęziach leżących na ziemi, i mnóstwo innych, na które wczoraj nie miałam czasu, bo zbierałam konsumpcyjnie.
(35/h) Ponad tydzień przymusowego siedzenia w domu z powodu choróbska: ( Aż mnie trzęsło, jak obserwowałam aurę za oknem (o zgrozo! - myślałam - toż to wszystko mi wykoszą i nic już dla mnie nie zostanie!). Chociaż pogoda nadal dopisuje, to jest zaraz po pełni, więc teoretycznie szanse nikłe na cokolwiek. Ale jakbym nie pojechała do lasu sama się przekonać, to psycha by mi siadła;) Więc udałam się w moje stałe miejscówki i ……… W lesie sosnowym o podłożu mchowym trafiało się coś raz na kilkanaście metrów, ale szału nie było. Dochodząc do skrzyżowania leśnych dróg, nagle ogromne zaskoczenie!!! – na kwadracie o pow. ok. 20m2 piękne podgrzybki brunatne (zarówno wyrośnięte, o średnicy kapeluszy 10-12 cm, jak też młode, w sam raz do octu). Buszowałam po tym fragmencie lasu dobre 45 min. i znalazłam tam ok. 30 sztuk. Następnie moje ulubione miejsce, gdzie zawsze coś znajduję – skraj lasu sosnowego i leśnej wycinki. Tutaj w ciągu paru minut kilkanaście ładnych sztuk + jedna rodzinka (gromadka 5 szt.). Dalej wysoki las sosnowy z towarzystwem jagodzin, jednak o ile 2 tygodnie temu podgrzybek gościł tam co kilka metrów, tak dzisiaj zdarzył się może raz na 10 min. W międzyczasie trafiły się jeszcze 3 kanie (dwie młode + jedna duża) oraz kilka młodych opieniek miodowych. Warto w tym miejscu podkreślić, że wszystkie znalezione grzybasy były zdrowiusieńkie!!! Liczyłam jeszcze na borowiki, których ostatnio było dużo, no i na gąsówki fioletowawe, bo też było ich sporo, jednak tym razem nic takiego nie uraczyłam. Podczas dzisiejszej wędrówki wysyp muchomora maści wszelakiej oraz potężny wysyp lisówki pomarańczowej – no tą dzisiaj to napotykałam w ilościach aż już momentami mocno wkurzających :) Tym czasem zbiory już obrane, część ugotowana, część się suszy :) A jutro skoro świt ruszam nieco dalej – Goreń Duży. Tam zawsze jest co zbierać :) Pozdrawiam wszystkich grzybomaniaków!!! Dla mnie sezon nadal trwa i oby tak dalej :) Darz grzyb!!!
(14/h) Wracając z Kazimierza Dolnego, w którym spędzaliśmy z Żoną rocznicę ślubu i nieudanych próbach w powiecie koneckim, spróbowaliśmy swoich sił w okolicach Skotników. Pamiętałem te lasy z jakiejś przeszłości - obfitowały w gąski i też podgrzybki. Oczywiście tych lasów, które pamiętałem z onegdaj już nie znalazłem, ale zatrzymaliśmy się w nieźle zapowiadającym się gąskowo miejscu. Żadnej gąski jednak nie było. W lesie, co ciekawe, dość sucho. Piękna pogoda, piękny las, piękna Kobieta przy boku... no ale gdzie te grzybki? W końcu trafia się pierwszy... pod moim butem. Żona zauważyła, ale nie zdążyła wydać z siebie głosu, kiedy już go stratowałem. Musiał być piękny... Potem zaczęła znajdować niestratowane przeze mnie. Mi też się poszczęściło 9 razy. Żona nazbierała dwukrotnie więcej (co nie jest jakąś oszałamiającą liczbą ale wystarczającą abym przegrał "zawody" i w konsekwencji postawił Żonie obiad :). Grzybki w większości malutkie, rosły w mchach. Po niecałej godzinie (było już ok. 16) ruszyliśmy do Wrocławia. Innego wartego uwagi lasu już nie odwiedziliśmy, ale na zupę (pierwszą w tym roku) udało się nazbierać.
(15/h) Pierwsze co rzuciło się w oczy to wycięty las. Ostatnio byłem tu na grzybobraniu 2 lata temu. Na chwilę obecną pozostało 50% lasu, którego widziałem wcześniej. Jednak tam gdzie las, tam uchowały się grzyby. podgrzybki, głównie młode, pięknie i zdrowe, czasem po kilka w jednym miejscu, czasem pojedynczo, ale jeszcze są. Dodatkowo można trafić na kanię, ale ten gatunek bardzo okazyjnie... Szału nie ma, ale dało się jednak coś pozbierać i przyjemność z grzybobrania jeszcze była.
(30/h) Tak jak napisałem wcześniej dzisiaj drugi wypad ale w inną strone z grzybami podobnie choć tutaj trafiło się oprò cz podgrzybka kilka prawdziwków jak na zdjęciu gdyby nie były duże to pół wiaderka by może było