Witajcie :). Plan był taki, dojść do plantacji
pieprznika trąbkowego, bo sąsiadce obiecałam, a i troszkę stęskniłam się za ich widokiem i finezyjnymi czuprynkami :). Plan prawie wykonany. Zgraja
ceglasi nas zatrzymała-51 szt. Po drodze niezliczone
maślaki pstre, brałam tylko te, które ładnie się do mnie uśmiechały :).
podgrzybków też sporo, maleństwa wychodzą,
prawdziwki tylko 3, jeden
podgrzybek zajączek, 1
koźlarz pomarańczowy, trochę
sarniaków (krojone w kostkę do octu pójdą), kilka
kurek i DWA
borowiki sosnowe, jej jak się ucieszyłam, że są, ale tylko do zdjęcia niestety. I sama nie wiem co o tym sądzić, bo
malutkie
maślaki sitarze wyskakują tak jak i
muchomory czerwone. No dzieje się :)... I wracając do plantacji trąbek: no coś niesamowitego-setki, a może i tysiące, orkiestra na całego. Puzony, trąby, fleciki, fujarki, saksofony. Tylko klękać i zbierać, ale ja już sił nie miałam, i tylko miseczkę małą małż dla sąsiadki uzbierał. I tak mi się śpiewało dzisiaj na nutę znanej melodii: bo grzyby trzeba rwać jak świeże wiśnie, bo przyjdzie mróz i radość pryśnie🎶😄. Jak nie gadam, to śpiewam :). Pozdrawiam Was Grzyboświrki i do "usłyszenia"... To mówiłam ja, Yaga, trener leśny drugiej klasy👋😘✌️😄.