Wczoraj przegrałam zakład o ilość prawych 🥶😅 Okazało się że latanie jak pijany zając przynosi większe efekty 😘 dlatego dzisiaj mniej ringowego dreptania a więcej spontanu 😂 I co? No właśnie 🤨 Wydawać by się mogło że czwarty dzień to cztery kosze... nic bardziej mylnego 😱 niska temperatura i tabuny ludzi zrobiły swoje ☹️ Grzybów coraz mniej, ciężko znaleźć ukryte miejsca, brak centymetra niezdeptanej trawy. Jedyne młode jakie się pojawiają w większej ilości to
podgrzybki brunatne. Wszystkie grzyby miejscowo. Trzeba się nachodzić by zapełnić kosz 😲
Oczywiście jakbyśmy brali
kanie,
maślaki czy
opieńki nie byłoby z tym problemu 🙂 jak również z muchomorami 😅 tu koszyk w 10 minut 😁 tylko brak chętnych 😝
Cieszy różnorodność grzybów 😅 i mimo, że uwielbiam zbierać prawe, najwięcej emocji jest przy czerwońcach 😍 tu też przegrałam 😁🥶 nie zaprasza się wilka do lasu... czy jakoś tak 😉
Efekt dzisiejszego dnia to 85
podgrzybków brunatnych, 10
zajączków, 15 złotawych, 21 czerwońców 😍😍😍, 15 brzozowych (kolory kapeluszy od jasnego brązu do gorzkiej czekolady), 19
ceglasi (braliśmy tylko seksowne baryłki), 28 prawych, 3
szmaciaki i na sos: 11
maślaków modrzewiowych, 2 zwyczajne i po wczorajszej hubankowej akcji tylko 1
hubanek na okrasę 😅😂😁
PS. pielęgniarz Adam niezwłocznie potrzebny 😁 Nikuś 😘 ja dzisiaj udzielałam szybkiej pomocy medycznej, bo okazało że król lasu 😘 przegrał w pierwszej rundzie z młodnikiem 😅😂