Coraz gorzej. W lesie jesień. Pięknie i mokro. Grzybów jak na lekarstwo. Za to ludzi mnóstwo. Pojawiają się sporadycznie małe prawe, ponownie mnóstwo
muchomorów czerwieniejących. Wychodzą też moje ukochane czerwone muchomorki 😁 Więcej
podgrzybków ale wyrośnięte. Brak kozaków czerwonych. Pojawiają się młode
kanie. Sporo przerośniętych
opieniek. Rezultat to 25
podgrzybków brunatnych, jeden
zajączek, 3
koźlarze babka, 8
ceglaków i kilka
kurek. Oczywiście jeszcze
siedzunie - te niezawodzą. I taka refleksja - po co kroić
ceglaki i je wyrzucać, po co wyrywać i niszczyć
siedzunie. Nie znasz grzyba to
przejdź dalej, nie niszcz. Tacy pseudogrzybiarze działają mi na nerwy. Pogoda idealna na grzybobranie oczywiście w kaloszach, tylko grzybów brak. Wyjazd dzisiaj bo jutro zlecą się niedzielni zbieracze. Po weekendzie zobaczymy czy coś drgnęło.