W sobotę i niedzielę miałem odpoczynek od grzybów, przynajmniej w praktyce, bo i w sobotę w Rzeszowie i w niedzielę w Kielcach, cały czas znajomi rozmawiali o grzybach, o wysypie, ile kto przywiózł. Rozmawiałem nawet z naocznymi świadkami "rzezi Zagnańskiej" i wszyscy zgodnie twierdzą, że takie wysypu nie pamiętają (najstarsi górale;-) ). Za to w poniedziałek, sam wybrałem się do lasu, jest to najspokojniejszy, w czasie wysypu, dzień tygodnia. Mam też małą podpowiedź, dla mniej doświadczonych grzybiarzy. Czy wiecie po co rosną muchomory?... Nie, nie po to by rozładować napięcie związane z nieznalezieniem grzyba, kopiąc i depcząc, muchomory są jak latarnie morskie, jak boje na jeziorze, wskazujące drogę... do
prawdziwków. Zawsze jak widzę muchomory, ruszam w ich stronę i najczęściej znajduję w ich okolicy
prawdziwki. Muchomory i
prawdziwki są jak Bolek i Lolek, Żwirek (
prawdziwek) i Muchomorek (wiadomo), jak Sznupok i Tazok, jak... Sierotka i Marysia... a nie, to jedna osoba;-D, więc niszcząc je, niszczycie kierunkowskazy, które zaprowadzą Was za kilka dni do
prawdziwków. Po weekendzie las "przegrabiony", ale wszędzie gdzie znajdowałem obcięte "ogony", w okolicy było nawet po kilka
prawdziwków. Do tego zbieram grzyby dla odważnych:
podgrzybek brunatny,
kurki,
rydze i grzyby dla desperatów:
borowiki ceglastopore i
kolczaki, więc 3/4 kosza się zapełniło. I ostatnia wskazówka dla amatorów grzybobrania, jeżeli chcecie nazbierać cały bagażnik grzybów, nigdy, ale to nigdy, nie róbcie zdjęć w lesie, w czasie gdy Wy składacie się do kolejnego ujęcia, przykręcacie statyw, ktoś "wyrzyna" Wasze
prawdziwki. Ja na szczęście zbieram maksymalnie koszyk, więc wrzucę parę fotek z lasu;-)). Wyniki: 63
prawdziwki, 4
kanie, 58
ceglaków, 36
podgrzybków brunatnych, 5 złotoporych, 3
kozaki czerwone, 7
babek, 1 kg
rydzów, 0,4 kg
kurek i 0,15 kg
kolczaków, jak na poniedziałek, nie najgorzej:- D