2 tygodnie w Noteckiej były pod względem grzybowym średnio udane. Co prawda był wysyp
płachetki, ale ile można zbierać te same grzyby!:- D Zrobiłam ze 20 litrowych słojów marynaty i dość. Poza tym dość sporo
kurek, ale bez szału. Pojadłam, powekowałam do zamrożenia. Króla tych lasów, czyli
podgrzybka, jak na lekarstwo, a jak się pokazały młode, to w 90 % zaatakowane przez skoczogonki. W efekcie suszu niecały kilogram. Poza tym kilkanaście
piaskowców modrzaków, kilka
koźlarzy,
babek i pomarańczowożółtych, kilka
prawdziwków, kilka
maślaków. Z jadalnych to wszystko. Poza jadalnymi sporo ciekawostek (dla mnie, oczywiście), w tym dwa gatunki gwiazdosza:-) W lesie cisza i spokój i cudne zapachy i widoki. Pozdrawiam leśne ludki.