szerzej:
Dla takich świrów jak ja sezon grzybowy trwa cały rok, aczkolwiek można podzielić go na 2 etapy: sezon obserwacyjny dla estetyki ducha i sezon zbieractwa i konsumpcji dla ciała. Tak więc sezon obserwacyjny trwał cały rok. W styczniu i lutym podglądałem płomiennice zimowe, boczniaki, galaretka kolczastego, trzęsaki pomarańczowe i kisielnice przeźroczyste. Od połowy marca upajałem się czarkami, do których w pierwszych dniach kwietnia dołączyła smardzówka czeska. Pierwsze kurki zaobserwowałem 19 maja, aczkolwiek właściwy sezon zbieractwa zacząłem 2 czerwca. I ta data była pierwszą z wielu tegorocznych anomalii w świecie grzybów (takiego otwarcia jeszcze nie doświadczyłem w swoim życiu). Pierwsze grzybobranie zaskoczyło mnie licznymi borowikami usiatkowanymi, całą gamą koźlarzy (topolowy, babka, pomarańczowożółty, grabowy, czerwony) i oczywiście kurkami – przeżyjmy to jeszcze raz: http://wordpress1947634. home. pl/autoinstalator/wordpressplus/index. php/2019/11/28/grzyby-otwarcie-sezonu-grzybowego-02-06-2019/
Grzybowy raj ze wskazaniem głównie na przedwczesny wysyp grabowego oraz usiatki i czerwone trwał do końca drugiej dekady czerwca, kiedy to nieziemskie upały ususzyły grzybnię. Jedynie nad bobrowymi rozlewiskami w lipcu utrzymywały się jeszcze jedynie spalone słońcem grabowe. Pod koniec lipca a dokładnie 26, leśne dróżki znów się zazieleniły i zaczerwieniły od moich ukochanych, wróciły grabowe (aczkolwiek tylko na chwilę aby bezpowrotnie zniknąć) i pojawił się również borowik szlachetny, jako drugą anomalią były 27 lipcowe opieńki. Na przełomie pierwszej i drugiej dekady sierpnia grzybki odpoczywały aby dokładnie świątecznie 15 sierpnia znów eksplodować czerwienią. Końcówka sierpnia (kolejna anomalia) pomimo strasznej suszy sypała czerwonym jak w bajce. Sielanka zakończyła się w pierwszych dniach września, kiedy to znajdowałem już tylko bardzo dojrzałe osobniki. Kolejny powrót grzybów (czytaj czerwonych;-)) nastąpił 23 września, pojawiły się nieśmiało podgrzybki i maślaki. Kolejną anomalią w pierwszych dniach października (4-5 letnie cykle) był masowy wysyp pieczarki. Przyleśne łąki zrobiły się białe, pieczarkarnia na łące, nie dało się zrobić kroku, żeby nie rozdeptać malutkich kuleczek. Dokładnie w tym samym czasie miał miejsce szczyt jedynego (kolejna anomalia) masowego wysypu podgrzybka. Natomiast szczyt borowikowy i czerwonokoźlarzowy miał miejsce dokładnie na półmetku października. 15 października tylko w 2 miejscach pozyskałem ponad 60 sztuk ukochanych, przeżyjmy to jeszcze raz: http://wordpress1947634. home. pl/autoinstalator/wordpressplus/index. php/2019/12/06/pazdziernikowa-eksplozja-koźlarzy-czerwonych-i-borowików-14-10-2019/
Kolejną anomalią był również niepodobny do opieńki tylko jednorazowy masowy wysyp, który również miał miejsce na półmetku października. A borowiki i czerwone no cóż miła ANOMALIA. Ostatni borowik szlachetny 1 grudzień, ostatni czerwony 27 listopad. I ostatnia już chyba anomalia pierwszy a zarazem ostatni w sezonie ale za to nieziemskiej urody borowik sosnowy.
Natomiast obecnie znów trwa sezon obserwacyjny, podczas którego od nowa upajam się wodnichą, zimowkami, trzęsakami, kisielnicami i galaretnicami.
szerzej:
Witajcie. Po bardzo dżdżystych świętach (a więc świętach przy stole) dzisiaj pierwszy dzień z mrozem i pierwszy dzień z poświątecznym lasem. Od samego początku i do samego końca 6 km spaceru towarzyszyły mi kryształy kisielnicy pomarańczowej. Z grzybów jadalnych znalazłem jeszcze piękną młodziutką gąskę niekształtną, kilkuosobowe stanowisko wodnichy i 2 stanowiska płomiennicy zimowej. Płomiennica niestety już nie jest tak efektowna, w obu przypadkach dominował już kolor brązowy i to na młodszych osobnikach. Pozdrawiam i do usłyszenia - koniec roku czas na jakieś podsumowanko.
szerzej:
Witajcie. Niedziela tradycyjnie już od kilku tygodni mokra, mglista, dżdżysta i tradycyjny wypad do mokrego lasu. A w lesie bez zmian jesień pomimo zimowej kartki w kalendarzu. Oprócz płomiennicy oraz całej gamy galaretek i kisieli spotkałem dzisiaj jeszcze gąskę zielonkę ( tzw odmianę topolową) aczkolwiek w połowie zjedzoną już przez leśne zwierzątka. Zdrowych, Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia dla wszystkich "mykofanatyków" i Waszych rodzin.
szerzej:
Wracajac do boczniaka, oprocz intensywniejszego zapachu kolor tez ciemniejszy, a owocniki twardsze, ale przy smazeniu zmiekly. Czesc w jajku i bulce, czesc (dwa dolne najgrubsze talerze) dodana pokrojona do rosolu razem z płomiennica.
Co do płomiennicy jeszcze, roznie pisza co do zapachu, dla mnie jest jakby owocowy (na surowo). Do tego ciekawa cecha, widoczna wyraznie przy najwiekszych osobnikach: po zamoczeniu wrazenie jakby mydlanosci kapelusza; nie tylko ze sliski, ale podczas mycia wrazenie jakby byly namydlone palce 😗.
szerzej:
Witajcie. Korzystając z pięknej słonecznej pogody i chwili wolnego czasu po 14:00 wyskoczyłem jeszcze na 1,5 h na nadbużańską Łysą Górę. W młodniku sosnowym z samosiejki (kilka lat temu była tam piękna łąka) rośnie nieograniczona ilość wodnichy późnej w pełnym przekroju wiekowym od wilgotnych młodziutkich po wysuszoną starszyznę. Amatorzy tego grzybka mieliby swoje eldorado. Niestety wszystkie inne spotkane grzybki tzn. sarniaki, gąski i sitarze były już w fazie połowicznego rozkładu. Ale te chrobotki... nie mogłem się napatrzeć. Tak więc piaski już raczej pożegnałem na ten kończący się rok. Pozdrawiam.
szerzej:
Witajcie. Po kilku dniach mroźnych znów na weekend temperatura na plusie i znów coś zaciągnęło wilka do lasu. A w lesie wydawać by się mogło, że szaro buro i ponuro. Ale wystarczy na chwilę się zatrzymać, rozejrzeć, przykucnąć lub nawet przyklęknąć i wtedy las odwdzięczy się nam pięknem i ta szarość zamienia się w kolorowy, żywy pełny życia las. Najżywszy kolor na dzień dzisiejszy przybiera płomiennica zimowa, której nowe młodziutkie stanowiska pojawiają się coraz liczniej. Również stanowiska wodnichy późnej jeszcze żyją i odwdzięczają się młodymi przyrostami. Próchnilec gałęzisty cały czas mnie zachwyca, aczkolwiek dużo stanowisk jest już w trakcie wysypu zarodników lub nawet obumierające. Nowością dzisiaj było kilka stanowisk kisielnicy (prawdopodobnie) białawej, która pojawiła się na bobrowym zrębie. Na tych samych bobrowych "wykrotach" (dokładnie na trzech) zauważyłem fioletową galaretkę, która w młodej postaci przyjmuje postać kuleczek, które to z kolei zaczynają się fałdować i przy większych okazach grzybek przyjmuje postać fioletowego mózgu. Po przeanalizowaniu atlasów dochodzę do wniosku, że miałem do czynienia z galaretnicą mięsistą. Z ciekawostek trafił mi się jeszcze bliżej niekreślony grzybek nadrzewny pokryty od góry gęstą szczeciną (huba z włosami)? Jak nie gonimy za grzybami to na prawdę zauważamy dużo dużo więcej piękna niż podczas pogoni. Pozdrawiam i polecam zimowy las.
szerzej:
Liczba grzybów na osobogodzinę podana od tak z poślinionego palca wystawionego na wiatr. Ani specjalnie nie liczyłem, ani nie wiadomo jak je liczyć - zimówki chyba kępkami, ale kępka kępce nierówna. Boczniaki też rosną stadnie (w kępach), ale są przecież bardziej wydajne. Podałem więc 20 bo grzyby zimowe są, nie trzeba się specjalnie za nimi nachodzić i co chwila coś tam się znajduje.
szerzej:
Witajcie. Odwilż, na termometrze + 9 stopni, opadająca mgła, rosa a więc idealne warunki na leśny spacer. Dzisiaj już czysto rekreacyjnie bez nakręcania się na jakieś ostatnie itp., na spokojnie, powolutku. A to ptaszek przeleciał, a to zajączek pokicał, a to przebiegła sarenka. A tutaj stanowisko wodnichy późnej - przepiękne ociekające rosą młode razem ze starymi równie pięknymi. A tam się wykluwa płomiennica zimowa w końcu aktywowana przymrozkami na poziomie - 6 stopni. Na jednym pniaku próchnilec, na drugim wrośniaki, na trzecim znów jelenie rogi, na kolejnym znów indycze ogony i tak wolnym tempem powolutku do przodu. Sielanka do czasu, w którym stanął przede mną maślak i to w całkiem dobrej kondycji. I znów serduszko mocniej zabiło, skoro jest maślak to dlaczego nie mogło by być innych rureczek? Przez dalszą drogę starałem się nie myśleć o tym i tak jak uprzednio upajać się lasem, ale ta zaszczepiona idea już gdzieś tam wewnętrznie podstępnie knuła spisek i wywoływała niepewność a oczy od czasu do czasy robiły podświadomie zeza i uciekały jak u kameleona na boki w poszukiwaniu grzybów widmo. Pozdrawiam.