szerzej:
Ostatni dzień roku to najlepszy moment na podsumowanie sezonu 2019. Od jakiegoś czasu sezon trwa u mnie cały rok więc zacznę od zimy. Tradycyjnie spędzam ją na zbieraniu płomiennicy zimowej i boczniaków. Na początku tego roku płomiennicy nie brakowało natomiast boczniaki spotkałem już wyrośnięte ale przynajmniej pozyskałem miejsca, gdzie mogę je zbierać obecnie. O wiele ciekawiej pod względem różnorodności grzybowej zaczęło się w marcu. 10 tego dnia tego miesiąca znalazłem pierwsze malutkie smardze stożkowate. Było ich w tym roku naprawdę dużo. Podobnie jak i smardzówek czeskich. Dzięki uprzejmości seBapiwko miałem możliwość znalezienia pierwszych swoich mitrówek półwolnych. Niestety w moim jedynym miejscu na smardze jadalne w marcu i kwietniu nic nie urosło. Dopiero w maju, jak już rosły rurkowce, znalazłem jedynego przedstawiciela tego gatunku. Z grzybów wiosennych muszę jeszcze wspomnieć o czarkach, dość licznych, na mojej miejscówce na jurze. Jak skończyły się smardzowate zacząłem poszukiwać rurkowców. Zaczęło się od ceglastoporych, maślaków i kozaków. Szczególnie te pierwsze pod koniec maja nieźle wysypały i można już było konkretnie nazbierać. Był to też okres gdy zacząłem szukać w nowych miejscach w okolicach Sośnicowic. Okazało się to strzałem w dziesiątkę bo latem i jesienią praktycznie w 90 % jeździłem w tamte lasy i zbierałem tam piękne borowiki szlachetne i ceglastopore i podgrzybki. Znalazłem też sobie miejscówkę na borowiki usiatkowane w okolicach Myszkowa
Lato to generalnie czas upałów i suszy. W najgorszym okresie mogłem sobie pozbierać ceglastoporych na wakacjach w Zawoi. Sierpień już był zdecydowanie lepszy. Po opadach pod koniec miesiąca pojawiło się sporo grzybów, głównie prawdziwków, ale niestety były w większości robaczywe. W miesiącu tym nastąpiło też jedno z ważniejszych wydarzeń tego roku. Dzięki uprzejmości młodego Wertera udało mi się stanąć oko w oko z prawdziwym szatanem a tak naprawdę z całą rodziną tych rzadkich grzybów. Rosły też tam borowiki korzeniaste, których wcześniej też nie miałem okazji znaleźć.
Ale wróćmy do grzybów bardziej pospolitych i takich które wsadza się do kosza. Miej więcej w połowie września zaczął się właściwy wysyp. W lasach bukowych zaroiło się od prawdziwków, ceglastoporych, podgrzybków i kani. Wszyscy bili w tym czasie rozmaite rekordy. W zasadzie uzbieranie pełnego kosza nie sprawiało żadnej trudności. Był taki tydzień, w którym byłem codziennie w lesie. Osobisty rekord to około 130 sztuk prawdziwków w ciągu 3 godzin. Ale gdybym miał porównywać ten sezon z pamiętnym z 2017 roku to ten był jednak gorszy. Natomiast w mojej ocenie był to sezon podgrzybka. Rosły praktycznie wszędzie. Znajdywałem je w ogromnej ilości w lasach liściastych i mieszanych. I były to te najładniejsze podgrzybki, brązowe z grubymi trzonami. Jeżeli chodzi i kozaki czerwone i babki to również je znajdywałem ale nie był to jakiś wyjątkowy rok. Wysyp jesienny był bardzo udany jeszcze z innych względów. Grzyby były zdrowe i nie było za dużo kleszczy.
Późna jesień u mnie to tradycyjny czas zbierania gąski zielonej. Nie był to dla niej najlepszy rok ale udało się nazbierać na kilkanaście słoików marynaty. Końcówka roku to płomiennica i boczniaki oraz ucho bzowe.
Podsumowując muszę stwierdzić, że sezon był bardzo udany. Sporo grzybów nazbierałem, odkryłem nowe miejscówki, miałem możliwość znalezienia nowych, czasem bardzo rzadkich gatunków.
Przez ten rok udało się także rozszerzyć znajomości wśród grzyboświrków. Dzięki spotkaniu u Celiny mogłem poznać w realu wiele sympatycznych osób. Dziękuję wszystkim, którzy czytali moje relacje i i je komentowali. Adminowi dziękuję za pozytywne zmiany na portalu.
A z okazji zbliżającego się nowego Roku życzę wszystkim wspaniałych wypraw do lasu, obcowania z czystą przyrodą, widoków dzikich zwierząt i roślin i oby grzybowy sezon 2020 nie był gorszy od tego w 2019 r. Serdecznie pozdrawiam:-)
szerzej:
Zupełnie przypadkiem spojrzałem na licznik i zobaczywszy, że to jest moje jubileuszowe doniesienie, postanowiłem taką okazję uczcić paroma rymami:
Wciąż na forum tym donoszą
Grzyboświry - tuzy wielkie,
Jedni płomiennice koszą,
Lub się chwalą jakimś żelkiem.
Są też tacy, co boczniaka
Wytną i mi robią smaka.
Więc i ja się dziś zebrałem,
Póki cieszę się mym zdrowiem,
A co w lesie oglądałem,
To w dopiskach Wam opowiem.
szerzej:
Na początku nie miałem czasu uczestniczyć w majowym prawdziwkowym szale, który ogarnął kraj, powetowałem to sobie krótkim epizodem w czerwcu. W lecie parę razy odwiedziłem moje ukochane lasy w Świbiu, jednak bez większych sukcesów. Odwiedziłem też raz góry w towarzystwie grzybowych przyjaciół, trochę wtedy wydłubaliśmy mimo niezbyt dobrej koniunktury. W końcu zacząłem po kolei poznawać okoliczne lasy, w większości przypadków znajdując przepiękne miejsca. To mi dało możliwość bogatego wyboru w przyszłości, bo jestem dość niespokojny pod tym względem. Grzybowo sezon super, pomimo moich ograniczeń czasowych. Jestem też bardzo zadowolony z tego, że wszyscy porządnie się nabierali i nanosił, będzie do czego porównywać kolejne sezony.
szerzej:
Spotkałem kilka martwych ogromnych buków, na jednym na wysokości 9 metrów szmaciak. Nie jestem wiewiórką, więc oprócz niezbyt wyraźnej fotki odpuściłem. Jeszcze skoczyłem w inne miejsce, pozbierać poskładane jesienią w paru miejscach śmieci. Były tam, nie ruszone. Przy okazji stwierdziłem powalenie przez leśników "mojego" boczniakowego martwego buka, zostały na nim marne resztki. Prawdziwki skutecznie się schowały pod liśćmi i nie znalazłem żadnego (przynajmniej staram się tak to wytłumaczyć). Znalazłem jeszcze parę grzybków, o czym w dopiskach. Pozdrowienia dla wszystkich 😃
szerzej:
Ostatni raz na grzybach byłem 11 dni temu. Ale mam odczucie, że minęły z 2 miesiące. Korzystając z pięknej pogody ( po opadnięciu mgły) wybrałem się sprawdzić swoje miejsca na zimowe grzyby. W lesie jeszcze sporo zielonych roślin ale ogólnie to już szaro buro. Dominuje ostry zapach gnijących liści. Ale przy słońcu i wysokiej temperaturze taki spacer to spora przyjemność szczególnie po dłuższej przerwie. Co do grzybów to jest różnie. Zimówki nieźle odpaliły. Znalazłem ich liczne kępy. Co ciekawe niektóre które widziałem ostatnio znikły albo niewiele urosły. Ale rośnie sporo młodzieży także do końca roku na pewno mi ich nie braknie. Co do boczniaków to urosły symbolicznie. Jak widzę inne doniesienia to te moje to takie nic. Pozostaje mi poczekać albo szukać nowych miejsc ale tego mi się za bardzo nie chce. Były też uszaki i różne purchawki. Innych nie znalazłem. Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂
szerzej:
Nie wspominam już nawet, że miałem pewne opory, żeby iść w nocy do lasu, jakby jakiś dzik na mnie zachrumkał to zawał murowany😀😂. Mimo wszystko jakoś się zmobilizowałem, ale wypatrzenie czegokolwiek graniczyło z cudem. Myślałem, że odnajdę kilka ceglaków, które ostatnio zostawiłem, ale nie dałem rady. Może już zmarniały, a może nie potrafiłem na nie trafić. Po zmroku między drzewami kompletny brak orientacji, wszystko wyglądało inaczej, nie wiedziałem czy to to miejsce czy inne, po 10-ciu metrach od drogi nie wiedziałem gdzie jestem😀 Przypomniałem sobie taki film Blair Witch Project😀 na szczęście nie opanował mnie taki nastrój😀. Teraz mam mało czasu na chodzenie po lesie, ale w Nowym Roku nie odpuszczę uszkom i zimówkom😀. Pozdrawiam i do usłyszenia😀
szerzej:
Jak zwykle skorzystałem z opcji "na lekarza", po wizycie wyrwałem od razu do lasu. Najgorzej jest z przebieraniem się w leśne ciuchy na parkingu, na szczęście mrozu dziś nie było. Pominę opis spaceru wokół i w poprzek olszyny, co do drugiego miejsca to spodobało mi się. Nie bardzo wielki ten las, ale milutki i wygląda na mało uczęszczany, bo śmieci było tylko 1 torba. Trudno mi ocenić wartość prawdziwkową, ale na oko świetny, a dzięki kilku przewróconym bukom daje radę w zimie. Zresztą co tam będę kombinował, najlepiej pokażą to zdjęcia. Pozdrowienia dla wszystkich, życzę obfitych zbiorów przed świętami. Główne zdjęcie adekwatne do pogody.