(10/h) Po ok. 10 szt czerwonych koziarków i prawdziwków (te drugie zarobaczywione tak że same kapelusze nadają się, a czasem i nie nadają do zebrania) w mieszaninie młodej brzozy i sosny w miejscu po spalonym lesie.
(2/h) Wycinka lasu. W resztkach ocalałych przed rozbojem, znalazłam, na dzień dobry jakieś "wyrywne" opieńki (1 wiązka) a po paru minutach pięknego borowika usiatkowanego, zdrowiutkiego i całkiem sporego. Poszłam sprawdzić miejscówkę lejkowca, ale ani widu, ani słychu. Las wygląda jak po wojnie. Rozumiem potrzebe pozyskiwania drewna, ale czy trzeba przy tym robić takie straszne zniszczenie? Nie da się trochę bardziej oszczędzić poszycia? Nie można uprzątnąć gałęzi? Przecież to doskonały surowiec. Wszystko zryte, zjechane, zaśmiecone. Ech, szkoda gadać. Mam nadzieję, że las sobie poradzi i się odrodzi. Pozdrawiam leśne ludki.
(50/h) Kilka sosen za płotem i mnóstwo żółtej nawłoci. A w niej mrowie maślaków, połowa do podziału z robakami, ale i tak wypad z pieskami zaowocował pełnym koszem i obiadem.
(22/h) Niedziela godzina 15 niby miało być już po grzybach, a tu w 2 h spacerku znaleźliśmy 88 grzybków ( 1 prawdziwek a reszta piękne świeże podgrzybki):- D
(40/h) w pełni rozczarowania po przejściu kliku górek zaczęliśmy wracać do samochodu, praktycznie wszystkie grzyby znaleźliśmy tuż przy drodze bądź na drodze. znaleźliśmy ok. 20 prawdziwków, niestety nie wszystkie były zdrowe, były podgrzybki, zajączki, maślaki, miodówki, kozaki. przez 3 godziny uzbieraliśmy cały kosz grzybów.
(25/h) Las mieszany, jedyny wilgotny, na całym naszym grzybowym "terytorium". Głównie sosny, około25 -letnie, modrzewie, brzozy, buki. Trzy godziny chodzenia po lesie z zoną zaowocowały: Wysyp podgrzybków brunatnych, sztuk ponad 130, głównie młode, poza tym 4 dorodne prawdziwki, 14 maślaków, 4 koźlarzebabki i jedna kania. Jako, że u nas w centrum prawie wcale nie pada, taki wynik był bardzo miłym zaskoczeniem, zdecydowanie było to najlepsze grzybobranie tego roku. Oby tak dalej :)
(12/h) 45 kozaków, w tym 12 krawców i 3 prawdziwki. Jak na ogólnie panującą suszę i brak pełnego wysypu całkiem nieźle. Jednakże potwierdzam opinię, że w otwartym lesie grzybów brak, dlatego trzeba szukać młodniaków, najlepiej z brzozami. Ludzi trochę po drodze się trafiło, ale jak widać każdy znajdzie coś dla siebie. Były miejsca, gdzie jest całkiem wilgotno, ale faktycznie mogłoby popadać - wówczas myślę, że zbiory byłyby o wiele większe. Trzeba odczekać tydzień i znów ruszyć w teren. Pozdrawiam.
(10/h) Podczas spaceru z psem zebrałem 2 koźlarze babka, 7 czerwonych i jednego podgrzybka złotawego. Ponadto ok 10 koziarków i 3 piękne prawdziwki zostały tam gdzie rosły z oczywistego powodu:/, a po południu muszę chyba zajrzeć w chojaki w związku z doniesieniami o maślakach :)
(200/h) wczoraj z zonka bylismy na maslaczkach. i w tym samym małym lasku znów nazbieralismy pieknych i zdrowych pysznych maślaków. innych grzybków nadal brak. pozdrawiam
(15/h) Spacer z psem po polach, w dwóch z kilku kęp osik znalazłem 15 czerwonych i 1 noż :), tylko że nawet młode czerwone koziarki są zarobaczywione z powodu suszy tak że czasem tylko kapelusz się nadaje.
(2/h) Cztery godziny łażenia i jeden piękny prawdziwek (praktycznie na przystanku autobusu), 6 maślaków zwyczajnych, kilka kurek, kilka gołąbków zielonkawych, dwie dorodne kanie. Do kompletu kilka innych gołąbków, które identyfikowałam z atlasem. Ogólnie beznadzieja.