Pożegnałam się już z sosnowymi lasami Brzezin, no ale, cóż... Koleżanka poprosiła, czas był, pogoda znośna a mnie na wyprawę do lasu namawiać nie trzeba 😊 Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona efektem grzybobrania, nie liczyłam, że na wydeptanym kawałku, na którym zazwyczaj zbieramy, rośnie jeszcze tyle grzybów! Najwięcej oczywiście było
podgrzybków, małych i dużych, na cienkich i grubych nóżkach. Te rosnące w wyższej trawie przeważnie bardzo mokre, większość pozostała na rozsiew. Sporo również pogryzionych przez ślimaki. Udało się jednak znaleźć też ładne, twarde słoiczkowce.
Do kosza trafiło też kilkanaście
maślaków pstrych i kilka zwykłych, kilka
gąsek niekształtnych, 7
prawdziwków. Było też trochę
wodnichy późnej, ale tej nazbierałam już dosyć w młodnikach sosnowych przy okazji szperania za rydzami. Rośnie też trochę
płachetki kołpakowatej i to młodych owocników, tak samo jak
maślaków sitarzy. Było tak dobrze, że w drodze powrotnej koleżanka wspomogła mnie reklamówką 😄 Chwilo trwaj!😄