Duży las mieszany, kilka samochodów, ale w porównaniu do tego co było 2 lata temu to jakby nie było nikogo 😁 pogoda idealna, w lesie wilotno, dużo kałuż. Zbiór może nie jakiś szalony, prawie 5 godzin i 14 km w nogach, ale do koszyka trafiły, oprócz brunatnych, 2
siedzunie,
ceglastopory, 3 szlachetne, kilka
koźlarzy,
podgrzybków zajączków i złotoporych. Jak się ma grzyby gotowane, mrożone, suszone, marynowane i do tego jeszcze w pierogach na obiad, to nie potrzeba wielkich zbiorów, żeby mieć satysfakcję i frajdę z tak spędzonego przedpołudnia zaczętego dodatkowo cudownym wschodem słońca 😁
W lesie dużo różnych grzybów, mnóstwo
gołąbków i
mleczajów, zatrzęsienie przepięknej urody
muchomorów czerwieniejących, dużo korzonków po siedzuniach. Po lesie biegały
sarny i cudnie ćwierkały ptaki.