W lesie 3 godziny. Trochę dżdżysto, ciemnawo, ale całkiem ciepło. Teraz już o zbiorach decyduje szczęście i wytrenowany grzybiarski wzrok. W znajomych lasach nadal czekały
podgrzybki,
maślaki,
opieńki,
miodówki,
sarny,
zajączki,
kurki,
kanie. To aż się wierzyć nie chce, że 18.11 można zbierać takie rozmaite grzyby. I dziwne jest również to, że prawie nie spotyka się kapci, nie ma zbyt wiele spleśniałych. Zdarzyło mi się w lutym zbierać grzyby, ale to były
boczniaki, a tym sezonie cała Polska jeszcze jest na grzybobraniu. Zapewne będziemy w lesie do Nowego Roku. I fajnie.