Ponad 2 godz. wolnego włóczenia się po lesie. Efekt: ok. 80
gołąbków, w większości zielonawofioletowych, część występuje w grupkach, jak na zdjęciu. Niestety, oprócz mnie gołąbki te uwielbiają też ślimaki. Większość - poza najmłodszymi, których było mało - przejedzonych w dużej części, zupełnie bez blaszek albo tylko kikuty bez kapelusza. Jako dodatek po jednej sztuce:
prawdziwek (też nie oszczędziły go ślimaki),
ceglastopory,
pieczarka bulwiasta,
podgrzybek i
maślak. Do statystyk liczę na pół, bo większość
gołąbków mocno zjedzona.
Co ciekawe, czerwone gołąbki (wymiotne albo bukowe), żółte (nie rozpoznaję, nie zbieram) i czarniawe (nie zbieram, bo marne) są prawie nienaruszone. Ślimaki znają się na smaku :).