mi_1 - grzybobranie 2 lis 2019, sobota

sezony 2019 1028-1103 SL dolnośląskie #17 (14 fot.) kujawsko-pomorskie #5 (4 fot.) lubelskie #8 (6 fot.) łódzkie #9 (8 fot.) lubuskie #12 (7 fot.) małopolskie #12 (10 fot.) mazowieckie #31 (22 fot.) opolskie #5 (3 fot.) podkarpackie #7 (5 fot.) podlaskie #7 (5 fot.) pomorskie #11 (9 fot.) świętokrzyskie #8 (7 fot.) śląskie #35 (32 fot.) warmińsko-mazurskie #3 (2 fot.) wielkopolskie #13 (9 fot.) zachodniopomorskie #9 (9 fot.) woj. nieokreślone #3 (2 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
prawdziwki, boczniaki i ceglasie rosną sobie w najlepsze, reszta w odwrocie. 1 kozak czerwony, 3 maślaki, 4 podgrzybki, 10 ceglastych, 24 prawdziwki, 7 czubajek, 8 boczniaków. Najważniejsze, że nie ma ludzi w lesie.
Po odrobieniu planowanych robót budowlanych w garażu spakowałem się i podrzuciwszy po drodze żonę do M1 (każdy ma swój sposób na odreagowanie ciężkiego tygodnia) zameldowałem się w lesie o 11:40. Ładną pogodę szlag trafił, ale co mi tam, grzyboświr nie musi przecież przejmować się drobiazgami. Od razu wpadłem na parę prawdziwków, rosły na obrzeżu lasu i ledwo wystawiły łebki z liści i ziemi. Potem trafiłem fajnego czerwonego kozaka i skupiwszy się na nim, usłyszałem jakąś gadkę. Obróciłem się i zobaczyłem piękną leśną rusałkę, coś powiedziała do mnie, ale złośliwy wiatr świsnął mi w ucho i nic nie zrozumiałem. Powiedziałem więc grzecznie "dzień dobry", rusałka odpowiedziała mi tym samym i poszliśmy każde w swoją stronę. Pokręciłem się trochę i wróciłem do parkingu, żeby przejść trasę drugi raz. To oficjalna wersja, tak naprawdę chciałem mądrzej zagadać do rusałki, ale dała już dyla swoim czerwonym autem. Szkoda, mogło być tak pięknie... Za to znalazłem kolejnego ukrytego w ziemi prawdziwka, którego nie zobaczyłbym, gdyby go nie kopnęła rusałka, oczywiście przez nieuwagę. Tak sobie spacerowałem bez ciśnienia, czasem trafiając ceglasie i inne grzybki. W pewnym momencie wypłoszyłem spod zwalonego drzewa zajączka, bez pośpiechu odkicał za pagórek, mieląc pod wąsem taki tekst: " Co on sobie nie myśli, durny grzyboświr z zarośniętą gębą, listopad jest, to ma w domu w laciach siedzieć, a nie ganiać w deszczu po lesie". Zrobiło mi się głupio, bo w sumie miał rację... Ale już po chwili parę podgrzybków poprawiło mi humor, potem parę małych ceglasi, pojedyncze prawdziwki i tak dalej. Chodziłem sobie bardziej po skrajach lasu i na nos. Na przykład mając do wyboru prosto i w prawo, zdecydowałem po krótkim wahaniu, że kilkadziesiąt metrów w prawo, a potem wrócę. Las w tym miejscu suchy jak pieprz, zero nadziei, a tu po 10 krokach sterczy z tej suchości całkiem fajny prawdziwek. Taki dumny, że pomimo wszystko wyrósł, odniosłem nawet wrażenie, że jakiś taki falliczny i że ma do mnie pretensje, że to ja go znalazłem. Wyraźnie słyszałem, jak nadawał spod kapelusza:" Taki pech, ten durny grzyboświr z zarośniętą gębą przylazł i mnie zabrał, zamiast siedzieć na tyłku przed telewizorem. A taką miałem nadzieję, że mnie zabierze ta piękna rusałka i wywiezie swoją czerwoną bryką.." No cóż, młodszy, piękniejszy i mądrzejszy już nie będę, pakuj się do kosza i nie marudź, bo tu w lesie uschniesz i zgnijesz, tak mu dogadałem. A tymczasem deszczyk się odważył na dobre padać i chłodno trochę, naciągnąłem komin na uszy i trzeci raz przeszukałem miejsce spotkania z rusałką, znajdując kolejne podziemne prawdziwki. Ciekawe, że w większości były pozakręcane i rosnące w bok, pod skosem, a w dolnej części nóg prawie bez wyjątku miały robaki. Chyba zimno wstrzymało te robaki, bo kapelusze były zdrowe, a także wzrost grzybów, bo siedziały pod ziemią i dopiero teraz zaczęły nieśmiało wyłazić. Końcówkę grzybobrania zrobiłem po drugiej stronie drogi, tam zawsze są prawdziwki i ostatnio boczniaki na martwym buku. Dopakowałem koszy do pełna boczniakami i jeszcze w ostatniej chwili przy postępującej szarości znalazłem 3 spore prawdziwki, tylko dzięki temu, że błyszczały zmoczone deszczem. Z pobliskich krzaków wyskoczyła sarna i odbiegając marudziła pod nosem:" To musi być ten durny grzyboświr, o którym mi SMS-ował zając. Cały zielony, zarośnięta gęba, łazi jak głupi w deszczu po lesie, zamiast siedzieć w ciepłych laciach przed telewizorem. Lepiej się ewakuować". I tak to dowiedziałem się prawdy o sobie, a przecież żona mi to mówi za każdym razem, kiedy jadę do lasu w brzydką pogodę.. Tylko tej rusałki mi szkoda. A może to była Szprycha, ona ostatnio do lasu trafia spontanicznie bez koszyka i w zamszowych kozaczkach, a rusałka była jakoś tak właśnie nie po leśnemu ubrana i grzybki miała w bojtliku. Rozpisałem się, a tu spać iść trzeba, a jeszcze jakieś dopiski zmontować. Pozdrowienia dla wszystkich i pamiętajcie: celem jest zadowolenie i obcowanie z pięknem, a grzyby.... Same się znajdą.
sezony 2019 1028-1103 SL dolnośląskie #17 (14 fot.) kujawsko-pomorskie #5 (4 fot.) lubelskie #8 (6 fot.) łódzkie #9 (8 fot.) lubuskie #12 (7 fot.) małopolskie #12 (10 fot.) mazowieckie #31 (22 fot.) opolskie #5 (3 fot.) podkarpackie #7 (5 fot.) podlaskie #7 (5 fot.) pomorskie #11 (9 fot.) świętokrzyskie #8 (7 fot.) śląskie #35 (32 fot.) warmińsko-mazurskie #3 (2 fot.) wielkopolskie #13 (9 fot.) zachodniopomorskie #9 (9 fot.) woj. nieokreślone #3 (2 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu

mi_1 - grzybobranie 2 lis 2019, sobota

ta strona być może używa ciasteczek (cookies), korzystając z niej akceptujesz ich użycie — więcej informacji