Nadal wyśmienity wysyp grzybów w Borach Dolnośląskich i dominacja
podgrzybków i
prawdziwków. Grzybów było jeszcze na tyle dużo, że mnóstwo zostawiliśmy w lesie, ponieważ skończyły się możliwości pojemnościowe koszyków i nasza możliwość ich dźwigania. Co za sezon!;))
Darz Grzyb!;) Mamy w tym roku wybitny sezon grzybowy na Dolnym Śląsku. Właściwie należy napisać, że odkąd grzybnęło w połowie sierpnia w górach, to do tej pory, można zbierać grzyby w naszym województwie. Dwa miesiące grzybowego szaleństwa. Oczywiście wysyp, nie nastąpił w tym samym momencie, w każdym powiecie. Grzyby rozłożyły siły, „pełzając” systematycznie z południa na północ. Dzięki temu, mamy 2 miesiące grzybowego szaleństwa i chyba każdy grzybiarz w tym sezonie, znalazł się w stanie pełnego zagrzybienia. Bory Dolnośląskie jako jedne z ostatnich terenów weszły w jesienny wysyp. Dlatego też grzybów jest tu jeszcze najwięcej. Trzeba jednak pamiętać, że fala kulminacyjna wysypu już przeszła, stąd mamy mniej młodych grzybów, a więcej średnich i starszych. Niemniej, jest ich jeszcze naprawdę bardzo dużo. W sobotę, ponownie w tym sezonie, grzyby nas „pokonały” i musieliśmy ich sporo zostawić, ponieważ zabrakło nam miejsca w koszykach. Największą część tegorocznych zbiorów wyrabia
podgrzybek brunatny i
prawdziwek. Tych drugich jest jeszcze całkiem sporo, ale trzeba mieć szczęście, aby wstrzelić się na niewyzbieraną miejscówkę. Jak już udało nam się na taką trafić, to – oprócz
prawdziwków w średnich rozmiarów – znajdowaliśmy też spore okazy o błyszczących kapeluszach. O dziwo, większość z nich była jeszcze w dobrym stanie bez czerwi, co przełożyło się na jeszcze bardziej pachnącą zawartość naszych koszyków. Razem z Sylwią i Andrzejem, wykonywaliśmy ceremonię fotografowania niektórych grzybów. Będziemy mieli co wspominać i o czym rozmawiać w zimowych miesiącach.;)) Z prawdziwkami w Borach Dolnośląskich obecnie jest tak, że niby mamy ich coraz mniej i trafiają się przeważnie średnie lub duże okazy, ale są też takie miejsca, gdzie wciąż wykluwają się maluchy. Obecny tydzień zapowiada się bardzo ciepło, tak więc istnieje jeszcze szansa, że prawdziwkowa grzybnia zdoła coś uformować i wykluć. Na pewno nie będzie to już taka ilość, jak w ostatnich trzech tygodniach, niemniej czy 20-30 młodych
prawusków nie wywoła uśmiechu na twarzy dolnośląsko-borowego grzybiarza? Głupie pytanie.;)) Prawdziwkowe maluchy, które wybijają się z mchu. Kocham takie widoki. Myślę, że kilka milionów ludzi także.;))
Prawdziwki poukrywane w gęstym i miękkim podłożu bezkresnych Borów. Pełna moc! Trafiały się też przerośnięte okazy, do zebrania wyłącznie jako materiał fotograficzny. Niech rozsiewają swoich borowych braci obficie! Pod koniec grzybobrania, Sylwia znalazła chyba najbardziej zamaskowanego
prawdziwka na terenie, po którym chodziliśmy. Prawdopodobnie wysiał się z zarodników okazu, który rósł na pobliskich poligonach wojskowych. Jego dziadek „pra-borowik”, wszczepił w genetykę zarodników element wojskowości, który uwidocznił się u prawdziwkowego wnuczka pod postacią „maski” żołnierza sił specjalnych.;)) Jednakże Sylwia to doświadczona agentka w rozpracowywaniu takich borowikowych żołnierzyków i ten numer prawdziwkowi nie przeszedł. „Skończył” w koszyku na honorowym miejscu.;))
podgrzybek brunatny to dominator tegorocznego, jesiennego wysypu grzybów. Swoją intensywnością pojawu, pobił
maślaki,
Prawdziwki,
kozaki i inne gatunki razem wzięte. I jeszcze do chwili obecnej, jest go najwięcej. Nie trzeba specjalnie się nachodzić po lesie, żeby trafić na obfitość
podgrzybków. Doszło do kuriozalnej sytuacji, kiedy to grzybiarze wybierają tylko te najtwardsze i najpiękniejsze egzemplarze. Skoro jest taki wysyp, to można sobie powybierać. Takiej sytuacji nie ma co roku. Zauważyliśmy, że najlepsze jakościowo
podgrzybki rosły w starych i dość rzadkich drzewostanach. Fenomenalne,
czarne łebki trafiliśmy też w miejscu, gdzie kończy się stary las, ponieważ w poprzednich latach wykonano zrąb zupełny i posadzono młody las. Tuż przy pierwszych, licząc od skraju starego lasu, młodych drzewkach, rosły wyjątkowo dorodne
podgrzybki. Trafiały się nawet całe rodzinki takich podgrzybeczków. Nakosiliśmy tam ponad dwie setki
podgrzybków i to w miejscu, w którym teoretycznie powinno być mało grzybów. To jest ta cudowna nieprzewidywalność grzybów, która zaskakuje i grzybiarza raduje!;)) Rosną jeszcze
koźlarze, głównie o szarych kapeluszach, ale pomarańczowożółte także spotkaliśmy, chociaż nieliczne i raczej już przerośnięte. Nie skreślałbym jednak jeszcze „krawców”, bo bywały sezony, kiedy nawet w listopadzie je zbierałem. Wciąż nie wystartowały na dobre
zielonki. Spotkaliśmy zaledwie dwie sztuki tego gatunku grzyba. Za to nadal trwa festiwal
muchomorów czerwonych. Niektóre są misternie wyeksponowane przez Matkę Naturę i tak pięknie się prezentują, że gęba sama się cieszy na ich widok. Nie mogłem się oprzeć ich urodzie i kilka z nich, uwieczniłem na fotografiach.;)) Pytanie – co dalej z wysypem? Warto na zakończenie relacji, napisać kilka słów o grzybowej sytuacji w samych Borach Dolnośląskich. Ten tydzień powinien być jeszcze w pełni udany grzybowo. Dopóki klują się młode grzyby, grzybowe szaleństwo będzie trwać. Moim zdaniem, na przełomie października/listopada, nastąpi szybki spadek grzybności
prawdziwków i
podgrzybków. Rozpocznie się „posezonowa wyprzedaż”, gdzie wśród kapci, będzie można jeszcze znaleźć grzyby w całkiem dobrej formie. Nie będą to już grzybobrania typu „stawiam koszyk i tnę”, tylko, „żeby dobrze nazbierać, trzeba się dobrze nachodzić”. No i cały czas pozostaje otwarta sprawa
gąsek zielonek. Ich późnojesienni kuzyni –
sarniaki już owocnikują. A co z zielonkami? Na mój nos, przydałby się jeszcze jeden, porządny deszcz. Temperatury mamy wysokie, jak na październik i na mocno piaszczystych stanowiskach, które przecież uwielbiają
zielonki, dojdzie do przesuszenia, co może spowodować wstrzymanie ich wysypu, a jeżeli jednak zdołają się wykluć – problemem mogą być robaki, czyli zaczerwienie grzybów. Zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce, tymczasem za nami fenomenalny czas dla grzybiarzy i wycieczka, w której doznaliśmy zarówno odmiennych stanów ducha, jak i grzybności we wspaniałych i cudownych Borach Dolnośląskich. Niewykluczone, że w najbliższym czasie, zdecydujemy się tam jeszcze raz pojechać. Grzybności i lesistości dla leśniętych i grzybniętnych!;)) Pełna wersja z fotkami dostępna u mnie na blogu: https://www. lenartpawel. pl/odmienne-stany-ducha-i-grzybnosci-w-borach-dolnoslaskich. html