Las głównie sosnowy, ale nie brakuje też brzóz. Podłoże z pięknego, soczysto zielonego mchu. Grzyby różne: rosnące pojedynczo i grupami
podgrzybki, w większości średnie,
prawdziwki,
kozaki czerwone,
maślaki,
maślaki pstre i
kurki. Las cichy, ludzi mało 😀. Grzybobranie udane.
Siadło licho na ramieniu, no i woła: rusz się leniu! W lesie grzyby rosną wszędzie, a twój koszyk pusty będzie! I ja licha posłuchałam, raniuteńko sobie wstałam. Jazdy było dwie godziny - z auta prosto w jagodziny. Grzybów brak - nietęgie miny. Potem w mech - dywan zielony, dla grzybiarzy rozłożony. Grzybów rośnie całe stadko - idzie mi zbieranie gładko. Tu
prawdziwki, tam maślaki, żółte
kurki wiodą w krzaki.
Czarne łebki, muchomory - już koszyka ciężar spory. Grzybów mnóstwo. aż za wiele, dobrze, że się zawsze dzielę... Kilometrów narobiłam i okrutnie się zmęczyłam. Już do domu wracać czas - bo robota czeka nas. Do widzenia, piękny lesie - znów mnie licho tu przyniesie 😀.... A teraz
czas kończyć przetwory.