Pożegnanie ze z tymi pięknymi lasami. Dwie osoby zebrały dwa duże i jeden średni kosz grzybów (300-400
prawdziwków, 5 pięknych
borowików sosnowych kilkadziesiąt młodych
kozaków czerwonych, dębowych kilka
podgrzybków i 10
rydzów). Ciepło i słonecznie, udany wyjazd. Liczone zebrane grzyby.
Grzybobranie z ojcem, po ostatnim udanym wypadzie tata dał się namówić na jeszcze jeden wyjazd. W lesie stawiliśmy się o 12:00, samochodów jeszcze sporo. Całą drogę zastanawiałem się gdzie tym razem i wybraliśmy las między Starachowicami i Skarżyskiem.
Tak jak pisałem w środę, wysyp szczyt wysypu
borowika już za nami. Grzyby już w znacznie gorszej kondycji niż trzy dni temu. Deszcze zrobiły swoje a i ostatnie ciepłe dni/noce dodały co nieco. Dużo wyrośniętych
borowików poprzewracanych po namoknięciu - niesamowity widok. Te które miały siłę ustać nadawały się wyłącznie do suszenia, zebraliśmy kilkadziesiąt najładniejszych (zapewne można było zebrać kilkadziesiąt kilogramów) a reszta niech sypie na przyszłość. Potem nastawiliśmy się na młode grzyby których było znacznie mniej niż ostatnio (ale i tak bardzo dobrze) i występowały głównie w zagajnikach jodłowych w bardziej suchych miejscach. Spore ilości
podgrzybków, setki
kozaków i tysiące
maślaków w różnym stadium rozwoju stało sobie nietknięte.
Teraz październik i krótsze wycieczki w rodzinne strony (mazowieckie).
podgrzybki już są i zapewne za tydzień, dwa wystartują
opieńki w większych ilościach (marynowane lub solone są przepyszne). Wybrałbym się jeszcze na
rydze, które już się zaczęły. Limit wyjazdów już wyczerpałem (cierpliwość rodziny ma swoje granice).
Ostatnie dwa tygodnie były fantastyczne, kilka dobrych, bardzo dobrych i niesamowitych grzybobrań w przepięknych, mieszanych lasach których zazdroszczę miejscowym. Cieszę się też z tego że udało się dwukrotnie zabrać ojca, doprawdy tylu
prawdziwków nigdy nie zebrał w w swojej długiej "grzybiarskiej karierze". Wspomnienia zostaną. Pozdrowienia dla grzybiarzy a szczególnie dla tych miejscowych - Dęboszczaków i Fijajum.