Pokusiłam się jeszcze, przed niedzielnym wybyciem w kujawsko-pomorskie, o mały poranny wypadzik w moje pobliskie miejscówki. Pogoda słoneczna, za czym akurat osobiście jakoś nie przepadam – zdecydowanie jestem zwolenniczką mgielno-dżdżystej jesiennej aury :) W lesie pustki, chyba ludzie trochę odpuścili łażenie. Grzyba również sporo mniej, niż w ostatnim czasie. Oczywiście moja miejscówka nie zawiodła i do wiklinowego trafiło sporo prawych i
podgrzybków, kilkanaście
krawców i
koźlarzy, trochę
kurek i
panienek, kilkanaście
saren oraz kilkadziesiąt maślaków (sitarzy, pstrych i zwyczajnych). Coraz częściej trafiają się grzyby nadziewane, z czym wcześniej nie było absolutnie problemu i nawet nie trzeba było specjalnie się wpatrywać, bo praktycznie wszystkie były zdrowiuteńkie. Niestety większość młodych
podgrzybków jest już przysuszona i nie ma mowy o pięknych, pękatych nóżkach, bo te są cienkie i wiórowate: (
Kozaki i
krawce w większości wyrośnięte, ale pojawiają się jeszcze młode, schowane pod liśćmi lub w mchach.
Kurki mocno poukrywane w ściółce, i żeby niektóre wypatrzeć, trzeba by chyba przeorać z pół lasu – a tego nie robiłam, więc zgarnęłam jedynie te, które me oko zarejestrowało.
Sitaków nadal zatrzęsienie, ale nie są już tak piękne i jędrne, a blade i suche. Słońce mocno ostatnio przygrzewa, a co za tym idzie pojawiło się ponownie sporo
muchomora rdzawobrązowego, więc można ciachać go na potęgę (młode kapelusiki w zalewajce wyglądają i smakują bombowo!). Tak czytam te Wasze donosy, że
gąski się pojawiają, moi znajomi nawet
opieńki ostatnio ciachali … i trochę mnie to właśnie martwi, bo o ile wysyp muchomora, w szczególności czerwonego, zwiastuje nadchodzący wysyp
podgrzybka, to pojawienie się
gąsek i
opieniek świadczy niestety o schyłku sezonu grzybowego:/ Ale oby natura się tutaj myliła, i żeby nasze koszenie na kolanach potrwało jeszcze do końca listopada :) Czego i sobie i Wam serdecznie życzę!!! Pozdrawiam i udaję się na spoczynek, by skoro świt wybyć w radosnych podskokach do Gorenia :) Darz Grzyb!!!